Świętość w dżinsach

Beata Zajączkowska

Wielu młodych marzy o byciu influencerem, ale mało kto rozbudza w innych pragnienie dobra i nostalgię za niebem.

Świętość w dżinsach

Wczoraj obchodziliśmy liturgiczne wspomnienie Carla Acutisa, włoskiego nastolatka, który w 2006 roku zmarł na białaczkę i rok temu został beatyfikowany w Asyżu.  Z tej okazji posłuchałam niezwykłego wywiadu z jego mamą, którą przepytywała dwójka jego rówieśników. Poruszały żywe wspomnienia o synu, ale i pytania Anny i Matteo o tego normalnego chłopaka, którego obraz beatyfikacyjny przedstawia w bluzie i dżinsach. W jego historii prześwietlali jakby swoją codzienność, zastanawiając się, co w życiu nastolatków jest naprawdę ważne i co się w nim liczy.

Byli wyraźnie poruszeni opowieścią o tym, jak Carlo wspierał bezdomnych śpiących pod jego parafialnym kościołem, kupując im z własnych oszczędności śpiwory i przygotowując w domu proste posiłki, przez które starał się trafić w personalne gusta potrzebujących. – Mój syn otworzył maleńką domową Caritas. Swoją Kalkutę znalazł pod naszym domem i nigdy nie tracił okazji do czynienia dobra – mówiła Antonia Salzano. Opowiadała młodym o miłości syna do piłki nożnej, fascynacji internetem, który Carlo uważał za narzędzie szerzenia wiary, a także o znaczeniu jakie przywiązywał do budowania relacji – zarówno z rówieśnikami, jak i w rodzinie.  Nie zadowalał się siecią.

Młodzi zapytali mamę błogosławionego, czy wciąż opłakuje jego przedwczesną śmierć i nadal za nim tęskni. Wyznała, że ból pozostał, ale koi go wiara. Wspomniała, że sama dzięki synowi po wielu latach odnalazła drogę do Kościoła, a teraz widzi, jak wielu młodych ludzi idzie do Boga za jego przykładem. – W świecie, w którym roi się od influencerów, którzy podążając za bieżącymi modami chcą kształtować nasze gusta, wybory i wszelkie decyzje na szczęście mamy też influencera Boga – mówiła mama nastoletniego błogosławionego. Wspominała, że Carlo nigdy nie bał się mówić otwarcie o swojej wierze i konkretnej więzi, jaka łączyła go z Bogiem. Jego rozpoznawczym hasłem stała się dewiza: „Eucharystia moją drogą do nieba”. Mawiał też, że „uświęcanie to nie dodawanie lecz odejmowanie: to mniej «mnie», aby zostawić miejsce Bogu” i że „szczęście to spojrzenie skierowane ku Bogu. Smutek to spojrzenie skierowane ku samemu sobie”.

Jego intuicja i błyskotliwość są zaskakujące, jak na tak młodego człowieka. W naszych czasach coraz więcej młodych marzy o byciu influencerem, ale mało kto rozbudza w innych pragnienie dobra i nostalgię za niebem. Tymczasem Carlo zrozumiał, że życie jest darem dla innych i stał się inspiracją, by w sposób twórczy służyć Ewangelii. Jego życie jest potężną dawką nadziei dla wszystkich. Życie człowieka rozkwita w spotkaniu z Jezusem.