Graś o Tu-154M i tajnej instrukcji

PAP |

publikacja 28.01.2011 09:55

Trudno mi powiedzieć, jakie zapisy znajdują się w instrukcji - w ten sposób rzecznik rządu Paweł Graś odniósł się w piątek do doniesień rosyjskich mediów o tym, że istnieje tajna instrukcja określająca warunki, na podstawie których Tu-154M mógł odejść na lotnisko zapasowe.

Paweł Graś Jakub Szymczuk/Agencja GN Paweł Graś

O sprawie napisała w piątek "Komsomolskaja Prawda". Według gazety, do katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem mogła doprowadzić tajna instrukcja, na podstawie której samolot może odejść na lotnisko zapasowe tylko za zgodą "głównego pasażera".

"Komsomolskaja Prawda" wyjaśnia, że o istnieniu takiej tajnej instrukcji w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego dowiedziała się od jednego z polskich dziennikarzy. Nie podaje jednak jego nazwiska.

"Wszystkie dokumenty, które wiążą się z organizacją lotu, zarówno te dotyczące organizacji przez zlecających, czyli Kancelarię Premiera, Kancelarię Prezydenta, jak i te dokumenty, które znajdują się w 36. Specjalnym Pułku, są elementem badania przez komisję pana ministra Millera" - tłumaczył w piątek w RMF FM Graś.

Pytany, czy w trakcie tego badania ustalono, że jest taka instrukcja, odpowiedział: "nie znam raportu, prac nad raportem, również nie znam instrukcji, podejrzewam, że nie jest to materiał jawny, ale na pewno będzie elementem badania komisji ministra Millera".

Rzecznik rządu dopytywany, czy taka instrukcja może rzeczywiście istnieć odparł: "taka instrukcja na pewno istnieje, natomiast, jakie są w niej zapisy trudno mi powiedzieć, chociaż szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, żeby akurat takie szczegółowe zapisy tam się znajdowały, ale nie wiem".

Graś był też pytany o to, kto podjął decyzję o przyjęciu załącznika 13. do Konwencji chicagowskiej, jako podstawy badania przyczyn katastrofy smoleńskiej. "Pan premier między 13 a 16 kwietnia. To była decyzja przedyskutowana na specjalnym zespole, który został powołany przez Radę Ministrów, to była decyzja zespołu, na którego czele stał Donald Tusk" - odpowiedział Graś.

Zaznaczył, że nie musiało być "żadnego dokumentu", ani żadnej uchwały w tej sprawie, "dlatego, że sama konwencja (chicagowska-PAP) jest takim dokumentem".

"Całą odpowiedzialność (...) za wszystkie decyzje z tym związane premier bierze na siebie" - zaznaczył rzecznik rządu.

Graś odniósł się też do sprawy uroczystości związanych z pierwszą rocznicą katastrofy smoleńskiej. "Chyba nie uda się doprowadzić do takiej idealnej sytuacji, by te uroczystości były w jednym miejscu, o jednym czasie, tu decydujące powinno być zdanie rodzin" - powiedział rzecznik.

Pierwsza dama z rodzinami ofiar katastrofy w Smoleńsku, prezydent w Polsce na cmentarzu, gdzie pochowano większość tragicznie zmarłych - tak według doradcy prezydenta Tomasza Nałęcza będą prawdopodobnie wyglądały obchody pierwszej rocznicy katastrofy Tu-154M. Nałęcz powiedział o tym w czwartek w TVN24.