Trzeba mieć stalowe nerwy

GN 46/2021 |

publikacja 18.11.2021 00:00

To sztucznie wywołany kryzys – mówi gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM.

Trzeba mieć stalowe nerwy Anatol Chomicz /east news

Jakub Jałowiczor: Jak Polska radzi sobie z kryzysem na granicy z Białorusią?

Gen. Roman Polko: Na szczęście decydentom nie zabrakło w tej sytuacji wyobraźni. Gdyby trafiło na wcześniejsze, niezbyt zdecydowane władze, to nie wiem, czy do dziś byśmy się nie wahali, czy nie wpuścić tych 30 osób z Usnarza Górnego. Był problem, czy budować płot i czy wprowadzić stan nadzwyczajny. Ostatecznie podjęto dobre decyzje. Na granicy są Wojska Obrony Terytorialnej, są żołnierze z 6. i 25. brygady, którzy z podobnymi problemami humanitarnymi mierzyli się w Iraku i Afganistanie i świetnie sobie z tym radzą. Mamy Straż Graniczną, dla której jest to wyzwanie nowe, ale która szybko i elastycznie reaguje.

Sądzi Pan, że to, co oglądamy, to już najgorsze, co może się zdarzyć?

Widać eskalację działań. A kryzys trzeba zwalczać u źródeł. Dostaliśmy zapowiedzi Unii Europejskiej i niektórych partnerów natowskich, że wprowadzona będzie blokada powietrzna, żeby nie ułatwiać Łukaszence handlu ludźmi, żeby nie było choćby leasingowania samolotów do tego celu. Łukaszenka pewnie będzie robił wszystko, żeby migrantów wcisnąć do Europy, i będzie szantażował Unię Europejską, że jeśli ona nie zniesie sankcji i nie zapłaci jakiejś kwoty, jak kiedyś Turcji, to kryzys będzie kontynuowany. Ta fala migrantów nie jest naturalna. To sztucznie wywołany kryzys. Ściągnięto ludzi. Służby specjalne szkolą ich, przygotowują do rozmów z mediami i organizacjami pozarządowymi, żeby emocjonalnymi obrazkami szantażowano naszych strażników i Europę. Putin przekroczył już wiele czerwonych linii. Może więc dojść i do takich prowokacji, jakie przeprowadzają terroryści.

Dostępne jest 62% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.