Ukraina/ SBU: coraz więcej fałszywych alarmów bombowych, to element wojny hybrydowej

PAP |

publikacja 15.01.2022 17:42

Na Ukrainie rośnie liczba fałszywych zgłoszeń w sprawie podłożonych ładunków wybuchowych na terenie różnych obiektów publicznych - alarmuje Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Jak twierdzi, to element hybrydowej wojny, którą przeciwko Ukrainie prowadzi Rosja.

Ukraina/ SBU: coraz więcej fałszywych alarmów bombowych, to element wojny hybrydowej AUTOR / CC-A 4.0 W sobotę w Kijowie w związku ze zgłoszeniem o rzekomym podłożeniu ładunku wybuchowego ewakuowano lotnisko Kyjiw (Żulany).

W ostatnim czasie w przestrzeni publicznej rośnie liczba doniesień o rzekomym podłożeniu ładunków wybuchowych na terenie ważnych obiektów sfery publicznej na terenie całej Ukrainy - pisze SBU w komunikacie.

Jak dodaje, zgłoszenia są sprawdzane, ale informacje o rzekomych bombach nie potwierdzają się. Według służb takie zawiadomienia mają na celu stworzenie napięcia i nastrojów paniki w społeczeństwie.

SBU zwraca uwagę, że to instrument wykorzystywany w ramach agresji hybrydowej, którą - jak podkreślono - przeciwko Ukrainie prowadzi Rosja. "W takich warunkach jest bardzo ważne, by ukraińskie społeczeństwo było tego świadome" - czytamy.

Służby apelują do mieszkańców o zachowanie spokoju. Zwracają się też do mediów o rzetelne sprawdzanie takich informacji, by "nie sprzyjać realizacji wrogich specjalnych operacji informacyjnych".

W sobotę w Kijowie w związku ze zgłoszeniem o rzekomym podłożeniu ładunku wybuchowego ewakuowano lotnisko Kyjiw (Żulany). W Charkowie zaś w czwartek wpłynęły zawiadomienia o domniemanych bombach aż w 234 obiektach - szkołach, sądach, centrach handlowych.

W okresie noworocznym na policję wpłynęły 132 zgłoszenia o bombach. W związku z fałszywymi zawiadomieniami zatrzymano dziewięć osób, w różnych regionach kraju. Jak podkreślił główny komendant policji Ihor Kłymenko, sprawcy kierowali się różnymi motywami, niektórzy z nich byli w stanie upojenia alkoholowego. Zaznaczył, że wszystkie takie zgłoszenia są sprawdzane. Część z nich napływa z terytoriów kontrolowanych przez wspieranych przez Rosję separatystów - dodał Kłymenko.