publikacja 03.03.2022 00:00
Wywiad z Januszem Kotowskim – dyrektorem Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce
Patrząc na nowo otwarte Muzeum Żołnierzy Wyklętych, można mieć poczucie, że Żołnierze Wyklęci w końcu, po wielu latach, wracają do domu. Ta droga była niestety długa i kręta. Gdzie i kiedy zrodziła się idea, że to właśnie w Ostrołęce powinno powstać muzeum poświęcone Niezłomnym?
Pomysł pojawił się kilkanaście lat temu w naszym lokalnym środowisku samorządowym i społecznym, skupionym głównie wokół posła Arkadiusza Czartoryskiego. Kluczowym momentem okazały się nasze kontakty z Fundacją „Pamiętamy”, m.in. z mec. Grzegorzem Wąsowskim, a także pracownikami IPN – dr. Tomaszem Łabuszewskim i dr. Kazimierzem Krajewskim. To było przed 2008 rokiem. To oni zaczęli nam uświadamiać, że nasza ziemia jest szczególna. Zaczęliśmy podejmować różne inicjatywy, np. zmienialiśmy patronów ulic, równolegle je remontując. Ostrołęka jako jedno z pierwszych miast miała szkołę, której patronowała Danuta Siedzikówna „Inka”. W 2008 roku przyjechał do nas prezydent Lech Kaczyński i w centrum miasta odsłonił pomnik poświęcony Niezłomnym. To były pierwsze zmiany, a ich zwieńczeniem jest nowo otwarte, pierwsze w Polsce muzeum w pełni poświęcone Żołnierzom Wyklętym.
Dlaczego właśnie Ostrołęka? Przecież Wyklęci byli na Białostocczyźnie, na Lubelszczyźnie i na Podkarpaciu…
Dla nas było oczywiste, że takie muzeum musi powstać w Ostrołęce. W 1945 roku Ostrołęka była wyzwolona przez Żołnierzy Wyklętych. Mieliśmy dwa dni wolności, na stacji kolejowej stał pancerny sowiecki pociąg, który nawet nie ruszył, żeby wjechać do Ostrołęki, bo tu rządzili Żołnierze Wyklęci. Ludność cywilna była przeszczęśliwa, mimo że trwało to tylko chwilę. Dało jednak namiastkę wolności. Opór był tak powszechny, że te oddziały utrzymały się do lat 50. – mniejsze lub większe, ale cały czas jednak były i działały.
Pojawiła się idea, ale jak wiemy, nie wszystkie piękne idee zostają zrealizowane.
Pierwszym impulsem do działania był fakt, że zwolnił się budynek po dawnym Areszcie Śledczym. Rozpoczęliśmy starania, dzięki którym Służba Więzienna ten budynek nam przekazała. W 2013 roku rada miasta Ostrołęki na mój (wówczas prezydenta miasta – przyp. red.) wniosek podjęła uchwałę o utworzeniu muzeum. Ono było oczywiście w organizacji, ale potrzebowaliśmy takiego aktu, żeby móc formalnie rozpocząć działania.
I tu zaczęły się schody…
Wiedzieliśmy od początku, że na siły samorządowe to jest za dużo i już w 2014 roku zwróciliśmy się z dobrze przygotowanym projektem do ówczesnego Ministerstwa Kultury, żeby zainteresować sprawą, skorzystać ze środków i rozpocząć prace. Projekt został w całości odrzucony. Często przypominamy o tym, że w kategorii oceny wniosku dotyczącej zgodności projektu z polityką kulturalną państwa otrzymaliśmy zero punktów…
Symboliczne.
Tak, to było niepojęte. Przepraszam za określenie, ale to było dla nas jakby oberwać w głowę. Z jednej strony wiedzieliśmy, że to jest nasza powinność wobec tych ludzi, którzy byli przed nami, którzy oddali życie za Ojczyznę, a z drugiej – co mieliśmy zrobić sami?
To był 2014 rok. Rozmawiamy 8 lat później, gdy w muzeum są już pierwsi zwiedzający.
Przełomem była nowa rzeczywistość polityczna po wyborach w 2015 roku. Premier Piotr Gliński właściwie od razu podpisał z nami umowę o współprowadzeniu muzeum, dzięki czemu mieliśmy zapewnione stabilne funkcjonowanie i zabezpieczone środki na jego budowę. Ta inwestycja jest pięknym przykładem współpracy środowiska lokalnego i ministerstwa – rządu centralnego. Bez wsparcia rządu skończyłoby się na etapie marzeń i utworzenia może malutkiej izby pamięci gdzieś w szkole…
Nie ma izby pamięci. Jest muzeum w całości poświęcone Żołnierzom Wyklętym. Co w nim zobaczymy, czego się dowiemy?
Po pierwsze jest to muzeum narracyjne, czyli odchodzimy od schematu, że jest gablotka, siedzi pani i mówi: „Nie rusz, nie dotykaj, kapcie załóż”. Muzeum ma opowiadać o losach konkretnych ludzi z krwi i kości, z takimi samymi pragnieniami, jakie ma dzisiejsza młodzież. Z pragnieniem normalnego życia, zakochania, zabawy, rozrywki, studiowania, zakładania rodziny. Chcemy pokazać, że ci ludzie mieli często po dwadzieścia parę lat i choć w tak młodym wieku stanęli przed dramatycznym wyborem, opowiedzieli się po właściwej stronie.
Motywem przewodnim muzeum jest film, który – koncentrując się na jednej osobie – pokazuje losy Żołnierzy Niezłomnych. Chcemy też w tej opowieści pokazać, że Żołnierze Wyklęci to nie byli jacyś chłopcy, którzy pojawili się w lasach po wojnie, bo ten stereotyp ciągle istnieje. Pokazujemy, że to byli żołnierze Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, którzy często w roku 1939 walczyli z dwoma okupantami, a potem nie złożyli broni, tylko walczyli o wolną Ojczyznę.
A w jaki sposób muzeum będzie wypełniało rolę edukacyjną? W przypadku tego tematu nabiera ona szczególnego znaczenia.
Naszym zadaniem jest prowadzić cierpliwą, merytoryczną dyskusję, opartą na prawdzie historycznej. Mamy bardzo dobrą współpracę z radą muzeum. Ruszamy też z konferencjami naukowymi, spotkaniami dla nauczycieli, ponieważ wiedza o Wyklętych, o podziemiu antykomunistycznym jest nadal bardzo skromna. Dzisiaj nauczyciel historii nie ma prawa nie wiedzieć, bo są źródła, można czytać, szukać, pytać. Nawet trudne zagadnienia, związane na przykład z „Burym”, są historycznie opracowane. Można dotrzeć do prawdy. Trzeba jednak chcieć ją poznać.
Która historia, postać, konkretne wydarzenie związane z historią Żołnierzy Niezłomnych zrobiły na Panu największe wrażenie, najbardziej poruszyły?
Byłoby wiele tych postaci, ale nikogo nie ośmieliłbym się wyróżnić. Bo dla mnie to są wyjątkowi ludzie, którzy stanęli przed dramatycznym wyborem i zachowali się jak trzeba. Pokazali, że w życiu chodzi o coś więcej. Nie tylko o tę małą stabilizację. Dla mnie na przykład Łukasz Ciepliński „Pług” i jego grypsy to prawdziwy program wychowawczy. Z krótkich tekstów kierowanych z celi śmierci przez Ł. Cieplińskiego, żołnierza, ale też męża i ojca, płyną wyjątkowe wskazania co do odpowiedzialności za wszechstronny rozwój młodego człowieka, doceniania obecności najbliższych i każdej chwili spędzonej z nimi, miłowania Boga, Ojczyzny, rodziny. I te wzorce, postawy i wybory są prezentowane właśnie w Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, otwartym dla zwiedzających od 2 marca.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.