"Aby brzydkie kaczątko stało się łabędziem"

PAP |

publikacja 01.03.2011 17:12

Najczęstszymi przyczynami porzucenia dziecka są: brak stabilnego środowiska wychowawczego (44 proc.), alkoholizm rodziców (15 proc.) i upośledzenie dziecka (10 proc.) - wynika z danych Fundacji Rodzin Adopcyjnych, która pomaga porzuconym dzieciom znaleźć nową rodzinę.

"Aby brzydkie kaczątko stało się łabędziem" AUTOR / CC 2.0

Fundacja została założona przez grupę rodziców adopcyjnych w 1997 r. pomaga niechcianym i porzuconym dzieciom. Oferuje diagnozę na temat stanu zdrowia dziecka oraz całodobową opiekę specjalistyczną lekarzy i psychologów. Prowadzi również kursy dla rodzin naturalnych i adopcyjnych.

"Potrzeby fundacji to potrzeby naszych dzieci. To wszystko, co potrzebne jest małemu dziecku, to z mojej perspektywy mama i tata. Po to zbieramy środki, po to też staramy się edukować, rozmawiać, mówić o własnej działalności" - powiedziała we wtorek Izabela Radyńska z zarządu Fundacji Rodzin Adopcyjnych.

Podczas konferencji została zainaugurowana kampania pod hasłem "Aby brzydkie kaczątko stało się łabędziem", zachęcająca do przekazania Fundacji 1 procenta podatku.

Celem fundacji jest jak najszybsze znalezienie nowej rodziny dla porzuconego dziecka. Fundacja prowadzi w Otwocku Interwencyjną Placówkę Opiekuńczą (IPO), gdzie trafiają niechciane dzieci. "Robimy wszystko, żeby dzieci były u nas jak najkrócej, dlatego ściśle współpracujemy z sądami rodzinnymi, mimo że codziennie zderzamy się z absurdami administracji, 'papierologii', bezduszności" - mówiła Radyńska.

"Czas jest niezwykle istotny. Trzy miesiące to dla niemowlęcia bardzo długo. Im dłużej dziecko przebywa w ośrodku, tym mniejsze ma szanse na normalne życie" - przekonywała Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy z Wydziału Pedagogicznego UW.

Dodała, że są sytuacje, gdy szybkie zrzeczenie się praw rodzicielskich jest dla dziecka najlepsze. "Niewydolność wychowawcza to nie musi być patologia. Czasami to dobrze świadczy o kobiecie, jeśli potrafi się zrzec praw do dziecka - zachowuje minimum odpowiedzialności. Wtedy to my musimy przejąć funkcje niewydolnych rodziców w trosce o dzieci" - powiedziała Piotrowska.

IPO, która funkcjonuje od 2001 r., jest głównym projektem fundacji. "Dzieci w IPO są to dzieci matek, które podczas ciąży ani razu nie były u lekarza; noworodki znalezione w reklamówkach na przystankach czy w śmietnikach; są dzieci, które wypadały na podłogę, bo matka nie zauważyła, że jest w ciąży i rodzi" - przekonywała dyrektor placówki Dorota Polańska.

Placówka w Otwocku pomogła 800 dzieciom. 80 proc. z nich znalazło rodziny adopcyjne, 7 proc. dzieci wraca do rodzin biologicznych, 3 proc. z powodu ciężkiego stanu zdrowia kierowanych jest do innych placówek. Obecnie w IPO znajduje się 26 dzieci.