Manowce beatyfikacji

ks. Włodzimierz Lewandowski

Łatwiej, prościej, więcej i już jesteśmy na manowcach.

Manowce beatyfikacji

Tytuł może wprowadzać w błąd. Sugeruje istnienie jakiegoś drugiego dna, raf do ominięcia, niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika tajemnic. Nic z tego. Żadnych tajnych informatorów, żadnych sensacji nie będzie. Aczkolwiek przy ostatnim zdaniu trzeba się zatrzymać. Bo właśnie sensacje są kluczem do tytułu.

Zatrzymajmy się na samym znaczeniu słowa. Sensacja to „silne wrażenie spowodowane zaskakującym wydarzeniem, niespodziewaną wiadomością, wielkie zainteresowanie wywołane przez coś niezwykłego; wiadomość, zdarzenie wywołujące takie wrażenie, zwracające powszechną uwagę (…) Polować na sensację; gonić, uganiać się za sensacją.” Tyle Słownik języka polskiego.

Od pogrzebu Jana Pawła II i szybkiego rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego żadnych zaskakujących i niezwykłych wydarzeń nie było. To znaczy były, ale pozostały tajemnicą ludzkich serc i akt procesowych. Bo z wdzięcznością za otrzymane od Boga za wstawiennictwem błogosławionego łaski nie idzie się do znanych redakcji, ale do kościoła. Przed tabernakulum bądź na grób orędownika. Ci, którzy działania łaski doświadczyli, nie szukają rozgłosu. Ten potrzebny jest  czerpiącym zyski z rosnących na słupkach oglądalności wyników. Stąd polowanie na sensacje. By zwrócić uwagę, zatrzymać widza i czytelnika. Im zwierz grubszy, tym lepiej.

Tu dochodzimy do tytułowych manowców. Łatwiej przygotować informację o wątpliwościach w sprawie cudu, niż reportaż o zafascynowanych encyklikami społecznymi papieża. Prościej sprawdzić ceny noclegów w hotelach, niż próbować odpowiedzieć na pytanie czemu kilka milionów ludzi decyduje się na niewygody, brak snu i kiepskie jedzenie, byle tylko w tym czasie być w Wiecznym Mieście. Przecież będą, pozwalające zobaczyć więcej, transmisje telewizyjne. Więcej widzów przed telewizorami zgromadzi informacja o tym kto z kim, w jakim środku transportu, niż spokojna refleksja o pokoleniu Jana Pawła II czy materiał o stypendystach Dzieła Nowego Tysiąclecia. Łatwiej, prościej, więcej i już jesteśmy na manowcach. Podobni do mało rozgarniętych uczniów mędrca, patrzących na palec, gdy on wskazywał na słońce. Z czasem odkrywający drugie znaczenie słowa sensacja. Tym razem w liczbie mnogiej. „Niemiłe, przykre, niedomagania organizmu, np. sensacje żołądkowe”. Bo te wszystkie medialne sensacje mogą sprawić, że w pewnym momencie wielu o beatyfikacji po prostu już nie będzie chciało słuchać.

Manowce są cudne tylko w wierszach Stachury. Normalnie żyć tam się nie da. Tym bardziej nie da się na manowcach zrozumieć fenomenu Jana Pawła II i sensu czekającej nas beatyfikacji.