Jak ukarać Putina

GN 13/2022 |

publikacja 31.03.2022 00:00

O możliwościach prawnych ukarania Władimira Putina i Rosjan odpowiedzialnych za zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i ludobójstwo mówi specjalistka od międzynarodowego prawa karnego oraz humanitarnego prof. Patrycja Grzebyk.

Jak ukarać Putina Tomasz Gołąb /Foto Gość

Bogumił Łoziński: Rosjanie, atakując Ukrainę, zabijają dzieci, kobiety, osoby starsze. Czy w świetle prawa międzynarodowego jest to zbrodnia wojenna?

Prof. Patrycja Grzebyk: Świadome zabijanie dzieci, kobiet czy osób starszych, które nie uczestniczą w działaniach zbrojnych, jest naruszeniem prawa humanitarnego i może stanowić zbrodnię wojenną.

Rosjanie strzelają do cywilów uciekających z oblężonego miasta korytarzami humanitarnymi, w innym miejscu zabijają ponad 50 staruszków w domu starców. To są zbrodnie wojenne?

Oczywiście. Jednak w każdym takim przypadku sąd musi ustalić, czy rzeczywiście nie było w atakowanych miejscach celów wojskowych. Na przykład jeśli chodzi o korytarze humanitarne, Rosjanie twierdzą, że wśród uciekających byli także walczący, i dlatego atakowali poszczególne cele. Atak bombowy na szpital położniczy w Mariupolu uzasadniają tym, że miał się tam ukrywać jeden z ukraińskich batalionów. Dlatego ważne jest ustalenie podstawowych faktów, zebranie dowodów, bo próby zaciemniania czy nawet kłamania na temat okoliczności tych ataków zawsze się pojawiają w celu ich usprawiedliwienia. Przecież Rosjanie nigdy nie mówią, że strzelają do kobiet i dzieci, zawsze twierdzą, że ostrzeliwują cele wojskowe. Ważne jest, aby tego typu kłamstwa dementować, pokazywać, że to jest nieprawda, że doskonale wiedzą, co atakują. Na przykład zrzucili ciężką bombę na teatr w Mariupolu, gdzie ukrywali się mieszkańcy miasta. Budynek był oznaczony dużymi literami „dzieci”, które na pewno były widoczne dla rosyjskich lotników. To bez wątpienia był celowy atak, nic nie wskazuje też, aby w okolicy były jakieś cele wojskowe.

Atakowanie celów cywilnych jest elementem świadomej strategii realizowanej przez prezydenta Rosji. Czy istnieje możliwość prawna, aby pociągnąć go do odpowiedzialności za zbrodnie wojenne?

Teoretycznie prawna możliwość istnieje, ponieważ Ukraina uznała jurysdykcje Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) w związku z toczącym się na jej terytorium konfliktem. Władimir Putin mógłby odpowiadać przed tym trybunałem za zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i zbrodnie ludobójstwa. Nie chroni go żaden immunitet.

Dlaczego mówi Pani tylko o teoretycznej możliwości?

Problem polega na tym, że aby prezydent Rosji został osądzony przez MTK, najpierw musiałby zostać wydany, gdyż ten trybunał nie sądzi zaocznie. Tylko czy Rosja na żądanie Międzynarodowego Trybunału Karnego wydałaby Putina? Bez całkowitego jej pokonania wydaje się to mało prawdopodobne, a nikt do wojny na taką skalę się nie szykuje. Nic nie wskazuje też, aby ten reżim miał się w najbliższym czasie zmienić albo by nowy reżim zaczął wydawać rosyjskich zbrodniarzy. Dlatego wydaje mi się, że nie powinniśmy się skupiać na rozliczeniu Putina, choć oczywiście dobrze byłoby, aby został rozliczony nie tylko za zbrodnie wojenne w Ukrainie, ale też za szereg innych, w które był zaangażowany, na przykład w Czeczenii.

Międzynarodowy Trybunał Karny został powołany na podstawie Statutu Rzymskiego w 1998 r. do sądzenia osób fizycznych oskarżanych o popełnienie najcięższych zbrodni – ludobójstwa, przeciwko ludzkości, wojennych i agresji. W 2016 r. Putin wycofał podpis złożony przez Rosję pod Statutem Rzymskim i stwierdził, że nie zamierza współpracować z MTK. Czy mimo to trybunał może go sądzić?

MTK ma jurysdykcje nad wszystkim sprawcami, którzy dopuścili się zbrodni na terytorium Ukrainy, w tym nad Rosjanami, a także Białorusinami. Nie ma znaczenia, że Rosja i Białoruś nie ratyfikowały Statutu Rzymskiego. Ukraina też go nie ratyfikowała, ale uznała jurysdykcje MTK. Brak współpracy ze strony Rosji będzie rzutował na postępowanie sądowe trybunału w ten sposób, że państwo to zapewne nie będzie odpowiadało na żądania wydania zbrodniarzy, aby ich osądzić.

Podczas pobytu w Polsce główny prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego Karim Khan stwierdził, że biuro prokuratorskie trybunału ma jurysdykcję, żeby przeprowadzić postępowanie w sprawie tego, co dzieje się na Ukrainie. Z kolei kilkadziesiąt państw, w tym Polska, złożyło wniosek do MTK o jak najszybsze wszczęcie śledztwa i wyjaśnianie sprawy. Jak takie śledztwo będzie przebiegać?

Dzięki wnioskowi tych państw prokurator Khan nie musiał pytać o zgodę izby przygotowawczej na rozpoczęcie dochodzenia, co może przyspieszyć postępowanie. Karim Khan planuje przysłać do nas kilkudziesięcioosobową ekipę MTK, która będzie miała w naszym kraju bazę do wykonywania czynności prokuratorskich. Kluczowa jest współpraca z poszczególnymi państwami, zwłaszcza z Ukrainą, ale też z Polską i krajami, do których Ukraińcy uciekają przed wojną. Oni są potencjalnymi świadkami zbrodni, ich zeznania mogą być bardzo ważne w perspektywie ewentualnych postępowań. Obecnie mamy etap zbierania dowodów i identyfikowania sprawców, bo przecież nie tylko Putin jest odpowiedzialny za zbrodnie. Rozkaz o bombardowaniu teatru z ludnością cywilną w Mariupolu czy strzelaniu do konwojów humanitarnych wydawali konkretni dowódcy, a konkretni żołnierze je wykonywali, i każdy z nich powinien być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, oczywiście nie wszyscy przed MTK. Następnym etapem będzie stawianie zarzutów poszczególnym osobom, ale zanim do tego dojdzie, może minąć dużo czasu, bo takie dochodzenie trwa długo, nawet dekadę, do tego MTK nie rozpocznie procesu bez obecności sprawcy, co, jak wspomniałam, może być bardzo trudne. Dlatego bardzo ważne jest zaangażowanie sądów państw krajowych, które prowadzą postępowania szybciej, w niektórych krajach można nawet sądzić zaocznie, np. we Francji. Jeśli sprawca zbrodni znajduje się na terytorium jakiegoś państwa, to może ono go sądzić.

W czasie konfliktu zbrojnego prawo międzynarodowe pozwala atakować cele wojskowe, w tym walczących w tym konflikcie ludzi. Czy w takim razie Ukraina może zabić Putina bez procesu jako cel wojskowy?

Z punktu widzenia międzynarodowego prawa humanitarnego Władimir Putin, m.in. jako zwierzchnik sił zbrojnych Rosji, jest celem wojskowym i może być legalnie zabity przez drugą stronę konfliktu. Na razie w konflikt ten jest zaangażowana tylko Ukraina i tylko siły zbrojne tego kraju mogą legalnie zaatakować prezydenta Rosji. Z kolei prezydent Wołodymyr Zełenski, stając na czele sił zbrojnych Ukrainy, jest celem wojskowym Rosjan i też może być przez nich legalnie zabity.

Chciałbym, żeby to wyraźnie wybrzmiało: w świetle prawa międzynarodowego Ukraina może legalnie zabić prezydenta Putina, gdyż jest on celem wojskowym.

Dokładnie tak jest.

Rozstrzyganiem sporów między państwami zajmuje się główny organ ONZ – Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS). Ukraina zwróciła się do niego, domagając się, aby nakazał Rosji wstrzymanie inwazji. Trybunał wydał zarządzenie tymczasowe, nakazujące przerwanie operacji militarnej, jednak Rosja stwierdziła, że trybunał nie ma prawa zajmować się tą sprawą i nie podporządkowała się zarządzeniu. Co w takiej sytuacji może zrobić MTS?

Teoretycznie trybunał powinien zwrócić się do Rady Bezpieczeństwa ONZ, która czuwa nad wykonywaniem jego wyroków. Pojawiają się jednak wątpliwości. Zarządzenie nie jest wyrokiem, a dotychczas Rada Bezpieczeństwa nie zabierała głosu w sprawie środków tymczasowych, choć są one wiążące. Gdyby jednak ta sprawa trafiła do Rady Bezpieczeństwa, to biorąc pod uwagę, że postępowanie przed MTS należy do tzw. pokojowych środków rozwiązywania sporów, w tej sprawie Rosja nie ma prawa weta i powinna wyłączyć się z głosowania. Wówczas Rada Bezpieczeństwa mogłaby wydać rekomendacje, w jaki sposób te środki tymczasowe wdrożyć. Na razie tego etapu nie mamy, jednak wydanie środków tymczasowych ma o tyle duży walor, że jest elementem presji na Rosję, żeby się zatrzymała.

Biorąc pod uwagę inne formy nacisku, przede wszystkim sankcje, które na razie nie doprowadziły do zaprzestania agresji przez Rosję, wątpliwe jest, aby Putin przejął się orzeczeniami MTS.

Frustracja z tego powodu jest zrozumiała, szczególnie że decyzji MTS nie wykonuje stały członek Rady Bezpieczeństwa, czyli Rosja. To podważa zaufanie do prawa międzynarodowego. Jednak niewykonywanie zarządzeń czy wyroków MTS jest dodatkowym powodem, aby legalnie wprowadzać sankcje, i to ma też znaczenie. Na przykład może być wykorzystane przez różnego rodzaju organizacje międzynarodowe do zabezpieczania majątku rosyjskiego na poczet przyszłych reparacji. Dlatego stanowisko MTS nie jest bez znaczenia.

Załóżmy, że Rosja ponosi tak dotkliwą porażkę, że kraje europejskie i USA postanawiają wprowadzić w tym kraju system demokratyczny, a nawet zlikwidować rozwiązania dające możliwość objęcia władzy przez dyktatora w rodzaju Putina. Czy w świetle regulacji międzynarodowych miałyby to tego prawo?

Mamy prawo bronić Ukrainy przed agresją, ale czy to nam daje prawo do zmiany reżimu na prodemokratyczny? Problem polega na tym, żeby w tej samoobronie nie przekroczyć proporcjonalności odpowiedzi. Przy tym konflikcie jest to bardzo kontrowersyjne. Do tego takie rozwiązanie wymagałoby całkowitego pokonania Rosji i wejścia na jej terytorium, a kto miałby tego dokonać?

A jeśli Rosja zajmie Ukrainę, co może zrobić społeczność międzynarodowa?

Powiedziałabym nawet nie, co może, ale co musi zrobić. Okupacja innego państwa, jak to było w przypadku Krymu, łączy się z dwoma obowiązkami dla społeczności międzynarodowej. Musi podjąć wszelkie możliwe środki, aby doprowadzić do zakończenia tej okupacji oraz nigdy nie uznać tej sytuacji, czyli np. nigdy nie może uznać Ukrainy za część terytorium rosyjskiego; nie możemy uznać bezprawnej zmiany rządu. Oczywiście to może oznaczać, że będziemy trwać przez lata w impasie, ale społeczność międzynarodowa nie może uznać skutków naruszenia takich norm jak zakaz agresji.

A czy społeczność międzynarodowa, albo jakieś państwo, może wysłać swoje wojska na Ukrainę, aby ją bronić przed Rosją?

Od samego początku agresji można było to zrobić. Mamy prawo do obrony indywidualnej, ale także kolektywnej. Dlatego każde państwo na świecie ma wręcz obowiązek wspierać kraj broniący się przed agresją. Natomiast jeśli chodzi o pomoc zbrojną, to będzie to realizacja prawa do samoobrony kolektywnej. Musimy mieć jednak świadomość, że np. Polska, angażując się w działania zbrojne w konflikcie ukraińsko-rosyjskim, staje się stroną tego konfliktu, a to oznacza, że Rosja może legalnie atakować różne cele na naszym terytorium, a tego żadne państwo nie chce, bo wie, jakie mogą być tego konsekwencje. •

Patrycja Grzebyk

jest doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w międzynarodowym prawie karnym oraz międzynarodowym prawie humanitarnym. Wykłada na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Jest autorką licznych książek, m.in. „Odpowiedzialność karna za zbrodnię agresji” oraz „Cele osobowe i rzeczowe w konfliktach zbrojnych w świetle prawa międzynarodowego”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.