"Co tu się dzieje?"

PAP |

publikacja 09.03.2011 08:25

Biuro Meteorologiczne ogłosiło alarm powodziowy dla stanu Queensland w wyniku ulewnych deszczy monsunowych na północnym wschodzie Australii. Zginęła jedna osoba.

W Cardwell na wybrzeżu w ciągu 24 godzin spadło 200 mm deszczu - podała premier stanu Anna Bligh. Władze uruchomiły tam ośrodek ewakuacyjny. Ekipa ratunkowa w środę podejmowała wysiłki, by przedostać się zalanymi drogami do zalanej miejscowości.

"Ci ludzie, szczególnie w Cardwell, wciąż dochodzący do siebie po huraganie Yasi, muszą sobie teraz myśleć: 'Co tu się dzieje?' " - powiedziała Bligh. "Wszyscy mieszkańcy stanu Queensland łączą się z nimi w myślach" - dodała.

Zginęła 42-letnia kobieta, której samochód został zniesiony z drogi przez rwącą wodę w miejscowości Kuranda. Jej ciało znaleziono we wtorek - podała policja stanowa.

W następstwie najgorszej od 50 lat powodzi w Queensland zniszczone zostały domy, mosty, linie kolejowe. Zginęło co najmniej 35 osób. Pod wodą znalazło się Brisbane, trzecie co do wielkości miasto w Autralii. Poważnie ucierpiał też eksport węgla, którego wydobycie jest jednym z kluczowych sektorów gospodarki w tym regionie, a koszty odbudowy po powodzi szacuje się na ok. 10 mld USD.

Następnie region ten nawiedził huragan Yasi, określany jako najpotężniejszy w historii Australii. Prędkość wiatru w porywach sięgała nawet 300 km na godz. Wyrządził gigantyczne szkody i zabił jedną osobę.