Codzienne przeganianie lenia

GN 15/2022 |

publikacja 14.04.2022 00:00

Myślę, że pełnia człowieczeństwa to jest harmonia między wysiłkiem i głowy, i ciała, i ducha – mówi Rafał Szałajko, aktor.

Codzienne przeganianie lenia Marek Zimakiewicz

Agata Puścikowska: Aktorstwo jest zawodem dla sprytnych leni?

Rafał Szałajko: W pytaniu wyczuwam dziennikarską prowokację. (śmiech) Odpowiem anegdotą. W naszym zawodzie mówi się, że aktor bywa dwa razy wkurzony. Raz, gdy nie ma pracy, dwa – gdy ją ma. Faktycznie w naszym fachu bywa tak, że albo długo nie ma się zajęcia, albo ma się pracy za dużo. Wiele osób myśli też, że aktorstwo to łatwy kawałek chleba: czerwone dywany, media, popularność etc. Jednak zapewniam, że solidne uprawianie tego zawodu to ogromnie ciężka praca. I bywa, że ponad siły. Pracujemy, jeśli trzeba, w soboty i niedziele, jesteśmy często w podróżach, nie mamy normowanego czasu pracy. Do tego dochodzi żmudne uczenie się roli, wielokrotne próby. Od strony takiej czysto ludzkiej bywa trudno, bo nasza praca opiera się na relacjach. Współpracujemy z ludźmi, których nie zawsze znamy albo po prostu niezbyt lubimy. Czasami na planie jest cudownie, zżywamy się z poznanymi osobami, ale czasami trzeba zacisnąć zęby i mimo pewnych animozji profesjonalnie działać.

Czyli nawet sprytny leń nie ma szans w tym zawodzie?

Nie na dłuższą metę. W aktorstwie, w wyjątkowy sposób, wynik pracy jednego człowieka wpływa na pracę innych. Jeśli w scenie serialu widzimy grę tylko dwóch aktorów, to poza kamerą pracuje na nią czterdzieści innych osób. To, czy jestem przygotowany, to też kwestia szacunku i odpowiedzialności za drugiego człowieka. Aktor posiada czas i dyspozycyjność, i za to jest w dużej mierze wynagradzany. Czas jest w teatrze i na planie kosztowny i ważny. Spóźnienie się lub nieprzyjście na zdjęcia czy próbę jest wręcz niewybaczalne. Pół żartem, pół serio – tylko śmierć cię zwalnia ze spektaklu. W teatrze panuje niepisana zasada, by szanować czas swój i widzów. W rezultacie lenistwo kończy się brakiem pracy. Kto nie szanuje pracy, do tego po prostu ona nie przychodzi.

Czyli aktorzy to sami pracusie...

…albo pasjonaci. Bo ciężko w aktorstwie przetrwać temu, kto tej pracy nie lubi, kto nie wybrał jej świadomie, z potrzeby serca. Oczywiście są i różne dni, różne momenty w życiu i czasem ma się wszystkiego dość. Zdarza się nawet, że tego zawodu chwilowo się nie cierpi, bo bywa opresyjny i za dużo kosztuje. Wypalenie zawodowe też aktorów nie omija. I wtedy dopada człowieka pragnienie odpoczynku i nicnierobienia. Trudny bywa i rytm pracy aktora, o którym wspomniałem: albo masz za dużo roboty, albo za mało.

Który stan jest dla Ciebie bardziej frustrujący?

Robię wszystko, co w mojej mocy, by zachować pewien balans. Nie ukrywam też, że na obecnym etapie życia na brak pracy raczej nie narzekam. Dla mnie dzień pracy jest błogosławiony. Chcę i lubię pracować. Mam zresztą dla kogo. I co tu dużo mówić: nie marzę o emeryturze, mam nadzieję być zdrowy i sprawny do późnej starości. To zresztą ciekawostka, że wielu bardzo dojrzałych wiekiem aktorów nadal jest aktywnych zawodowo, nawet mimo trudności ze zdrowiem. Ta praca daje siłę i pozytywny napęd. Mówi się, że na scenie przestajesz na chwilę chorować, że bolący ząb na czas spektaklu nie boli. I coś w tym jest: wielka siła drzemie w kreacji aktorskiej, a instynkt aktorski wyciąga z emerytury czy domowych pieleszy.

Tymczasem „domowe pielesze” potrzebują nie tyle aktora, ile ojca.

To prawda. Pogodzenie życia aktora z życiem rodzinnym to ważne zadanie. I dlatego ważne jest zachowanie balansu. Mnie rodzina stawia do pionu, wielodzietność ustawia priorytety. Mimo że kocham swój zawód, nie jest dla mnie najważniejszy na świecie. To w domu, wśród rodziny, toczy się prawdziwe życie. Najpierw więc jestem mężem, ojcem, potem dopiero aktorem. To zresztą się opłaca, bo pomaga w sytuacjach zawodowo trudnych, gdy doświadcza się różnego rodzaju niepowodzeń. Gdy coś się nie udaje, gdy powinie się aktorska noga, nie czuję się wypluty, niepotrzebny, pusty. Wracam do tętniącego życiem domu i odzyskuję spokój, harmonię. Kiedyś było u mnie nieco inaczej, kiedyś nie do końca rozumiałem, co w życiu najważniejsze. Jednak wraz z życiowymi doświadczeniami, wiekiem dotarło to do mnie i tego się trzymam. Paradoksalnie jest mi łatwiej: nie odczuwam niszczącego napięcia, z pracy czerpię radość i nie jest dla mnie męcząca. Po prostu, ze względu na rodzinę i zadania ojca, nie uczestniczę już w projektach, które wymagają totalnego zapomnienia, całkowitego oddania siebie samego.

Jak odróżnić odpoczynek od grzechu lenistwa?

Bardzo prosto: jeśli czuję, że po nicnierobieniu wcale nie jestem wypoczęty, a nawet mam moralnego kaca, to raczej leniłem się, niż odpoczywałem. Lenistwo nie daje odpoczynku. Jednocześnie jest ważne, by pozwalać sobie na wolniejsze obroty, by doceniać również rzeczy obiektywnie małe. Nie chodzi w życiu wyłącznie o to, by wciąż, z obłędem w oczach, zdobywać świat! Ważne są wspólne, spokojne śniadania, wspólna Msza św., prosty spacer do lasu. Lubię „robić mało”, krzątać się po domu, wozić synów na zajęcia dodatkowe, bawić się z córką. Oczywiście czasem dopada mnie pokusa, by w sobotę po prostu dłużej poleżeć w łóżku, ale mówiąc szczerze – nie pamiętam aż takiego lenistwa, bym podle się z tym czuł. Czasem natomiast, szczególnie po wielu spektaklach, odczuwam mocne fizyczne zmęczenie i wtedy muszę się trochę zmobilizować, by nie odpuszczać działań, obowiązków domowych.

Może to raczej obrona organizmu przed wyczerpaniem?

Nie przesadzajmy. Są ciężej pracujący ludzie, którzy jednocześnie wychowują dzieci i mają obowiązki domowe. Myślę, że pełnia człowieczeństwa, zwykłego codziennego życia, to harmonia między wysiłkiem i głowy, i ciała, i ducha. Jeśli zachowamy harmonię w tych trzech obszarach, mimo zmęczenia damy radę ze wszystkim. Myślę też, że obecnie grozi nam również mocno grzech lenistwa duchowego. Jeśli przestajesz się duchowo rozwijać, nie jesteś aktywny, nie patrzysz na życie w perspektywie wieczności, wpadasz w niszczący letarg. Obserwuję, że dzieje się tak również wtedy, gdy na co dzień doświadczamy w nadmiarze wielu emocji, relacji, więc i pewnego rodzaju zmęczenia na poziomie ducha. I wtedy nie starcza już siły, chęci, by pracować nad sobą głębiej.

Jak się przed takim lenistwem bronić?

Najlepiej starą zasadą: Ora et labora, czyli modlitwą i pracą. Jak mi to imponuje! To jest rytm, który pozwala dobrze żyć. Lenistwo natomiast, jeśli mu ulegamy, wysysa naszą energię życiową, w zamian nie dając nic. Po prostu kradnie czas dany nam tu, na ziemi. Tego czasu nie mamy zbyt dużo. Gdy mnie zaczyna kusić lenistwo, albo w ogóle gdy coś mi w życiu zaczyna szwankować, łapię za różaniec. Różaniec pozwala powrócić mi do życiowej dyscypliny, poukładać wszystko na nowo. To są takie duchowe pompki: pierwszych dziesięć czy pięćdziesiąt bywa trudnych. Potem powracają siły.

Obecnie wielu ludziom bardziej chyba grozi grzech pracoholizmu niż lenistwo...

Bo problemem jest nadmiar, czyli właśnie brak harmonii we wszystkim. Bierzemy na siebie za dużo, szalejemy z pracą, a potem – jeśli coś nam nie wychodzi, jeśli coś nas przerasta – odpuszczamy i nic nie robimy. Przechodzimy ze skrajności w skrajność. W życiu duchowym podobnie: od razu chcemy być świętymi, zamiast po prostu zacząć dzień od „Ojcze nasz”. Myślę, że jeśli zacznie się dzień od prostych, małych kroków, od modlitwy, ale i rozsądnej aktywności sportowej, podejmowania domowych obowiązków, to wszystko spokojnie się układa. Naprawdę, w zdrowym ciele zdrowy duch. Natomiast wszelki nadmiar szkodzi, wywołuje stres i brak harmonii. Dlatego staram się małymi krokami iść do przodu, zarówno na poziomie ducha, jak i ciała. Nie muszę biegać maratonów i nie stanę się od razu mistrzem duchowości. Ale warto dwa razy w tygodniu pobiegać i codziennie zmówić pacierz. Wtedy ciało i duch pozostają w harmonii, a człowiek nie gnuśnieje. I to bardzo pomaga w codziennym przegonieniu lenia.•

Rafał Szałajko

aktor teatralny i filmowy, występuje w wielu popularnych serialach. Pochodzi z Sanoka, żonaty, ma pięcioro dzieci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.