Te sakramenty wlewają w dzieci realną nadzieję

Maciej Rajfur

publikacja 09.06.2022 20:29

Bp Maciej Małyga udzielił sakramentu bierzmowania 12 chorym podopiecznym kliniki Przylądek Nadziei. Wspólnota przeżywała również uroczystość Pierwszej Komunii Świętej oraz rocznicy Komunii.

Te sakramenty wlewają w dzieci realną nadzieję Maciej Rajfur /Foto Gość - Jesteśmy ludźmi nadziei, czyli wierzymy, że ostatnie słowo i w naszym życiu, i w ogóle historii całego świata należy do tego, co dobre - mówił młodym ludziom bp Maciej Małyga.

Mszy św. w kaplicy szpitalnej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przewodniczył bp Małyga. Koncelebrował ją ks. Krzysztof Jankowski, kapelan szpitala. Obecny był także ks. Kazimierz Sroka, wieloletni kapelan szpitala przy ul. Borowskiej.

Bierzmowanie w Przylądku Nadziei

Foto Gość DODANE 09.06.2022 AKTUALIZACJA 09.06.2022

Bierzmowanie w Przylądku Nadziei

​ZOBACZ ZDJĘCIA: Bp Maciej Małyga udzielił sakramentu bierzmowania i Pierwszej Komunii Świętej młodym pacjentom kliniki Przylądek Nadziei. Dzieci uczestniczyły w modlitwie w kaplicy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego.

więcej »

- Jestem szczerze wzruszony, że biskup nas odwiedził. To niezwykła chwila i uroczysty dzień dla nas wszystkich. Cieszę się, że po kilku latach pandemii wróciliśmy do dobrej starej tradycji, która umożliwia naszym dzieciom normalność. Leczymy się z nadzieją, bo Przylądek Nadziei tę nadzieję daje i możemy uczestniczyć w tym życiu w każdym jego aspekcie - od sportu po Kościół. To bardzo ważne. Te sakramenty są dla nas wszystkich i dla was, drogie dzieci, również. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli w organizacji tej uroczystości - mówił prof. Krzysztof Kałwak, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej USK.

Barbara Korzeniowska, dyrektor ds. lecznictwa otwartego USK, podkreślała rolę służebną pracowników w szpitalu. Choroba jednego członka rodziny, a szczególnie jeśli chodzi o dziecko, jest ogromnym wyzwaniem dla całej rodziny i, oczywiście, pacjenta. - Przed zespołem terapeutycznym, przed samym pacjentem i jego bliskimi stoi niezwykle ważne zadanie. Naszą rolą, poza tym, żebyśmy byli merytoryczni i umieli jak najlepiej pomagać naszym pacjentom, jest stworzenie im atmosfery, w której chciałoby się być, przebywać, leczyć mimo tych wszystkich trudności, które to leczenie stawia przed pacjentem i jego bliskimi - podkreślała B. Korzeniowska.

Dodała, że wiele osób współuczestniczy w tych wszystkich projektach, ale element, który dotyczy wiary, roli Boga w naszym życiu, jest ogromny. - Wiara ma dać siłę, ma pozwolić wszystkim nam wzajemnie się zmotywować i widzieć cel. Widzieć też Kogoś, Kto jest poza tymi wszystkimi ludźmi. Kogo nie widać, a Kto tak naprawdę nas w tym wszystkim wspomaga. To spotkanie pozwala normalnie żyć pacjentom, pokazuje, że choroba nie jest przeszkodą w niczym. Jeżeli tylko stan pacjenta pozwala, kontynuuje on wszystkie swoje role i cele, które ma w życiu również jako katolik. A tak naprawdę Boga potrzebujemy wszyscy - stwierdziła pani dyrektor.

Biskup Maciej w homilii zwrócił uwagę na słowo, które padło kilkakrotnie w liturgii słowa. - Nadzieja, która zawieść nie może, jak uczy nas Pan Jezus. Nadzieja jako pewność co do przyszłości. Pewność co do tego, że przyszłość będzie dobra. Chociaż może ta droga jest trudna. My jako chrześcijanie, jako ci, którzy uwierzyli Panu, jesteśmy ludźmi nadziei, czyli wierzymy, że ostatnie słowo i w naszym życiu, i w ogóle historii całego świata należy do tego, co dobre. Do tego, co prawdziwe, piękne. Ostatnie słowo będzie należało do życia. Bo Bóg jest życiem - nauczał bp Małyga. - Skoro tu jesteśmy, to znaczy, że idziemy za Jezusem. Chcemy powtarzać sobie: "Wszystkie moje źródła są w Tobie, Boże". To przede wszystkim źródło nadziei, wiary, miłości. Ten sakrament jest umocnieniem. Duch rady, duch pobożności, odwagi, umiejętności. Duch, który wspomaga nas, gdy ciało jest słabe - mówił kaznodzieja.

Przygotowania do bierzmowania w Przylądku Nadziei zaczynają się zazwyczaj na początku września. W każdym momencie, kiedy dzieci trafiają do kliniki, są na różnym etapie przygotowań. Tym razem trwały one dla niektórych bardzo długo, bo aż trzy lata z powodu pandemii. Część z tych dzieci już była w procesie remisji choroby, przyjechała dzisiaj już z domów, ale są traktowane jako jedna wielka rodzina.

- Inicjatywa wychodziła najczęściej od rodziców. Kiedy dziecko trafiało do szpitala, oni często się martwili, przejmowali się. Bardzo ważne było dla nich przyjęcie sakramentu. Nie wiedzieli, jak to zorganizować, więc my zawsze z księżmi jesteśmy otwarci. Personel kliniki, szkoła i ja jako katecheta ze sobą współpracujemy. Oczywiście, nic na siłę, wszystko staramy się robić z delikatnością. Ja prowadzę katechezę dla dzieci i młodzieży, dużo rozmawiamy. Każde dziecko jest też inne, każdy ma inne potrzeby. Podczas leczenia przechodzą różne etapy. Są momenty buntu, są momenty zbliżenia do Boga. Każde dziecko i każdy rodzic inaczej na to wszystko reaguje - opowiada Anna Karbownik, katechetka.

Opowiada, że przygotowania do bierzmowania są trochę inne niż w szkole. Zdarzają się trudne rozmowy. Są dzieci, które pytają, co będzie dalej. Są dzieci, które mają świadomość, że chorują śmiertelnie. Różnie na to reagują. Mogą się w pewien sposób do Boga przybliżać. - Jest w tych naszych rozmowach dużo trudności. Tutaj się nie da samemu bez Pana Boga. Ja mnóstwo czasu poświęcam na modlitwę, zawierzam Bogu wszystko. Sam człowiek nie da rady. Nieraz miałam takie sytuacje, że szłam do sali porozmawiać z rodzicem na trudne tematy, przekazać mu coś trudnego i nie wiedziałam, jak to zrobić. Wtedy modliłam się krótko i Pan Bóg zawsze działał - opowiada pani Anna.