Handel ludźmi to wielki biznes

jj

publikacja 05.07.2022 12:16

Choć może brzmi to dziwnie, to jednak w XXI w. nadal istnieje niewolnictwo i na dodatek ma się bardzo dobrze. O tym, jak ono wygląda, mówi człowiek, który od wielu lat pomaga ofiarom handlu ludźmi.

Radosław Malinowski i ks. Polikarp swoim doświadczeniem dzielili się w kościele akademickim KUL. jj Radosław Malinowski i ks. Polikarp swoim doświadczeniem dzielili się w kościele akademickim KUL.

Mimo że nie ma dokładnych danych dotyczących stanu niewolnictwa na całym świecie, mówi się jednak nawet o kilku milionach sprzedanych ludzi rocznie. Problem dotyczy zwłaszcza Afryki, ponieważ tam służby państwowe nie są w stanie zajmować się skutecznie tym zjawiskiem.

- Po prostu nie wypełniają swoich obowiązków - stwierdza Radosław Malinowski, twórca kenijskiej organizacji Haart przeciwdziałającej handlowi ludźmi.  - Choć w większości krajów Afryki handel ludźmi jest oczywiście przestępstwem, to jednak niestety niewiele spraw trafia przed sąd.

W 2018 r. z inicjatywy Radosława Malinowskiego - eksperta w zakresie przeciwdziałania handlowi ludźmi, wykładowcy akademickiego w Tangaza University College w Nairobi, konsultanta Unii Afrykańskiej do spraw bezpieczeństwa oraz współpracownika Unii Europejskiej w ramach projektu mającego na celu zaangażowanie sił pokojowych do zwalczania handlu ludźmi, powstała w Polsce z siedzibą w Lublinie, Fundacja Haart Poland.  

Radek Malinowski absolwent prawa na KUL od blisko 20 lat mieszka i pracuje w Kenii w Nairobi. Od 2010 roku kieruje HAART Kenya, czyli jedyną organizacją w tym państwie prowadzącą schronisko przeznaczone wyłącznie dla ofiar handlu ludźmi. 

Niedawno Radek wraz z o. Polikarpem Opiyo odwiedził Lublin, opowiadając o trudnej sytuacji dzieci oraz kobiet i mężczyzn w Afryce, którzy są porywani i sprzedawani w niewolę, i jak prowadzona przez niego fundacja pomaga tym, którym z tej niewoli udało się wydostać.

Jak się okazuje, handel ludźmi to dziś największy po handlu narkotykami dla grup przestępczych dochód. - Przyszłą, niczego nieświadomą ofiarę pozyskują najczęściej, oferując jej fałszywą pracę, a następnie transportują do tzw. miejsca eksploatacji, by tu ją wykorzystać w formie pracy przymusowej, wyzysku seksualnego albo pozyskania organów - opowiada Malinowski. - Nierzadko zdarza się też, że sprzedawane są dzieci, które zabija się dla pozyskania organów albo zmusza do małżeństwa. Ofiary nie mają możliwości uwolnienia się, bo nie mają pieniędzy, aby wydostać się z miejsca, do którego trafiły, a poza tym są zastraszane i manipulowane. 

Radek wspomina historię dziewczynki, którą przywieziono do Nairobi z jakiejś wsi, obiecując jej rodzicom, że dziecko dostanie stypendium i będzie mogło chodzić do szkoły. - Ona oczywiście trafiła do domu publicznego. Tam była zmuszana do prostytucji. Zaszła w ciążę z klientem. Dokonano na niej aborcji. Później zaszła w kolejną ciążę i wiedząc, jak to się skończy, wyskoczyła przez okno. Na szczęście przeżyła. Poharatana na ciele i duszy trafiła do naszego ośrodka. W tamtym momencie miała 14 lat. Takich historii jest mnóstwo. 

Założona przez Malinowskiego fundacja pomaga poszkodowanym odzyskać nie tylko wolność, ale także godność. Każdego roku pod jej skrzydła trafia blisko 100 osób. Fundacja zapewnia im opiekę medyczną, psychologiczną, pomoc prawną, rehabilitację, oraz finansuje edukację i szkolenia dla dzieci, oraz dorosłych ofiar handlu ludźmi. 

Każdy, kto chciałby włączyć się w pomoc organizacji, może wesprzeć fundację przez stronę internetową: www.haartpoland.org.