S. Anna Drozd: Wojna na Ukrainie to tak naprawdę walka dobra ze złem"

KAI |

publikacja 20.07.2022 16:41

Wojna na Ukrainie to nie tylko starcia zbrojne, ale tak naprawdę walka dobra ze złem. Z wielu twarzy spadły maski i zło ujawniło swoje prawdziwe oblicze. Tak wojnę za naszą wschodnią granicą ocenia w rozmowie z KAI siostra Anna Drozd z greckokatolickiego Zgromadzenia Sióstr Służebnic Niepokalanej Panny Maryi, dyrektorka Ekumenicznego Domu Pomocy Społecznej w Prałkowcach i kierująca Fundacją Wsparcie & Nadzieja. Opowiedziała również m.in. o codziennej pracy z uchodźcami z Ukrainy i o roli modlitwy w tej posłudze.

S. Anna Drozd: Wojna na Ukrainie to tak naprawdę walka dobra ze złem" PAP/EPA/ROMAN PILIPEY Krzyż i ruiny w Hostomelu

Krzysztof Tomasik (KAI): W zeszłym tygodniu byliśmy świadkami rosyjskiego ataku rakietowego na Winnicę, zginęły dziesiątki osób, były setki rannych i tak jest codziennie na Ukrainie… Tak po prostu, po ludzku, jak przeżywasz i dajesz sobie radę w czasie tej okrutnej wojny?

S. Anna Drozd: Każdy taki kolejny atak jest momentem, w którym uświadamiasz sobie, że giną ludzie niewinnie i zupełnie niepotrzebnie. Pojawia się uczucie bezradności i pytanie: dlaczego tak się dzieje? Cóż, zazwyczaj, w bólu milczymy…

Od 24 lutego przeżywamy cierpienie milionów ludzi dzień w dzień. Przez nasz dom przewijają się uchodźcy z różnych części Ukrainy. Stykamy się bardzo blisko z tragedią osób, które tracą wszystko: dom, rodzinę, bliskich. Spotykamy ich twarzą w twarz, nie przez ekrany telewizji czy internetu, ale bezpośrednio. Niestety wojna stała się rzeczywistością, bólem, który widzimy w oczach matki, dziecka, nastolatka, którym zabrano poczucie bezpieczeństwa, możliwość normalnego życia, dach nad głową. Wspieramy ich jak możemy, choć nie jest nam obce poczucie bezradności, gdyż jest to kropla w morzu potrzeb.

Cieszy nas, że mogliśmy dać im u nas chwilę wytchnienia. Wykorzystując wszelkie znajomości w Europie i na świecie, głównie matkom z dziećmi udało się znaleźć zakwaterowanie na dłuższy pobyt w Niemczech, Austrii, Hiszpanii, we Włoszech czy w Kanadzie.

Część została u nas: seniorzy, osoby chore, niepełnosprawne oraz trójka młodych ludzi w wieku 15-19 lat bez rodziców. Ich mama pozostała w Dnieprze, gdzie pracuje jako pielęgniarka w szpitalu wojskowym, ale zależało jej, aby uchronić dzieci. Co będzie z nimi dalej, jeszcze nie wiadomo. Starają się o dokumenty, ale ze względu na problemy z wizą utknęli w Polsce i czekają. Potrzebują zabezpieczenia materialnego i względnie stabilnej przyszłości, ale na razie są zawieszeni w próżni i przez to bardzo nieufni. To dla nich naprawdę trudny czas, wyrwani z domu, zagubieni wśród obcych ludzi.

To są traumatyczne przeżycia…

O swoich traumach nie chcą za wiele mówić. Próbujemy z nimi rozmawiać, ale potrzebują czasu, aby się zaadoptować i pogodzić ze swoim losem. Po prostu jesteśmy z nimi.

Cały czas zajmujecie się też organizowaniem pomocy nie tylko tu, na miejscu, ale także na Ukrainie.

Udało się nam nawiązać współpracę z wolontariuszami z różnych krajów Europy oraz Kanady i USA. Przyjeżdżali, pracowali w punkach recepcyjnych, na granicy, a niektórzy pojechali na Ukrainę, aby tam pomagać. Byli wśród nich lekarze, pielęgniarki, psycholodzy, prawnicy, studenci. Ale oni też potrzebowali gdzieś odpocząć, nabrać sił i właśnie nasz ośrodek stał się dla nich takim miejscem odpoczynku, nabrania oddechu. Nadal przyjeżdżają.

W miarę możliwości organizujemy pomoc materialną, zbieramy żywność, środki higieniczne, rzeczy dla dzieci a dla żołnierzy apteczki pierwszej pomocy, opatrunki które przekazujemy na Ukrainę. Do zbiórki dołączyli się również wolontariusze z zagranicy.

Otrzymujemy czasami listę potrzebnych rzeczy z ośrodków z Ukrainy, gdzie przebywają dzieci, sieroty i uchodźcy. Ostatnio dostałam taki spis z sanatorium w Karpatach, gdzie obecnie przebywa 140 dzieci i sierot. Potrzebują podstawowych środków do życia, w tym żywności. Próbujemy zorganizować dla nich transport pomocy humanitarnej. Zdarza się, że szpitale potrzebują specjalistycznych materiałów, np. cewników dla noworodków – udało nam się je zdobyć i wysłaliśmy do Lwowa, aby ratować życie tych małych istot.

Współpracujemy z różnymi organizacjami, wspólnotami parafialnymi we Lwowie i organizacją Płast, która zapewnia transport rzeczy na Ukrainę. Mają wypracowane ścieżki z Polski do Lwowa a później dalej w regiony Dniepru, Zaporoża, Charkowa czy Kijowa, czyli tam, gdzie przebywa dużo osób potrzebujących wsparcia. Docierają również do walczących żołnierzy. To bardzo ważne.

Sytuacja na Ukrainie: Relacjonujemy na bieżąco

Czy wszystkie siostry pozostały na Ukrainie?

Wszystkie siostry z naszej ukraińskiej prowincji pozostały na miejscu, żadna nie wyjechała. Nasze domy znajdują się głównie na Ukrainie Zachodniej, ale są też w Kijowie i Odessie. Siostry bardzo zaangażowały się w pomoc osobom przesiedlonym, wspierają akcje na rzecz walczących żołnierzy przygotowując dla nich żywność. We Lwowie, Żółkwi, Stryju, Truskawcu i Czerwonogradzie otworzyły swoje domy dla przesiedleńców ze wschodu. Teraz bardziej starają się zająć sierotami wojennymi, przygarnąć je i zapewnić im opiekę.

A jak to wygląda w Polsce?

Od początku wojny ze względu na lokalizację jako pierwsze zaangażowały się dwa ośrodki: w Przemyślu Centrum Effatha i nasz Ekumeniczny Dom Pomocy Społecznej w Prałkowcach. Oczywiście do działań tych przyłączyły się także wszystkie nasze wspólnoty w Polsce w miarę możliwości.

Kto was wspomaga?

Robimy co możemy, wykorzystując własną bazę lokalową, materialną, ale niezwykle cenne jest od pierwszego dnia wojny wsparcie ze strony naszych przyjaciół, osób zaprzyjaźnionych, sponsorów indywidualnych. Korzystając z okazji dziękuję im wszystkim, gdyż bez nich nie byłybyśmy w stanie pomóc aż tak wielu osobom z Ukrainy. Na początku wspierały nas również Caritas i archidiecezja przemysko-warszawska. Niedawno założyłyśmy Fundację Wsparcie & Nadzieja, dzięki której możliwe będzie realizowanie różnorodnych form pomocy, ale potrzebne są przede wszystkim środki finansowe.

Ukrainę wspieracie oczywiście także modlitwą.

Po 24 lutego modlitwa z działaniem mocno się splotła. Nie umiem powiedzieć, czego było więcej. Wojna na Ukrainie to nie tylko walki zbrojne, to tak naprawdę walka dobra ze złem. Opadły maski i zło ujawniło swoje prawdziwe oblicze. Normalnemu człowiekowi trudne jest sobie wyobrazić to, czego ludzie doświadczyli w Buczy czy Irpieniu, ale niestety to nadal dzieje się na wschodzie Ukrainy. Dlatego potrzeba dużo modlitwy, abyśmy wytrwali w tej walce, aby ukraińskim żołnierzom wystarczyło sił i wiary w zwycięstwo, bo Dobro zwycięża. Oni potrzebują naszego wsparcia duchowego i materialnego, bo dzisiaj walczą nie tylko za siebie, ale i za nas, za naszą wolność.

W czym przede wszystkim należy Was wspomagać?

Nadal niezbędne jest wsparcie finansowe i pomoc w zbiórkach materialnych. Potrzebne są rzeczy dla dzieci, np. pampersy, żywność, artykuły higieniczne, ale również artykuły pierwszej pomocy dla żołnierzy (apteczki, materiały opatrunkowe, leki przeciwbólowe itp.).

Osoby z Ukrainy potrzebują wsparcia finansowego, zanim ich sytuacja choć trochę się ustabilizuje. Naprawdę te kilkaset złotych dla matki z dzieckiem jest dużym rodzajem komfortu psychicznego. To jest fundusz, którym mogą one samodzielnie dysponować i mieć poczucie normalności, pójść do sklepu i kupić to, czego potrzebują. Spotkałam się z ogromną zaradnością i wyczuciem z ich strony. Chcą podjąć pracę, usamodzielnić się. Potrafią odmówić sobie wielu rzeczy, żyć oszczędnie i skromnie, bo wiedzą, że ktoś na to musiał zapracować. Nie spotkałam się osobiście ze strony Ukraińców z jakimiś roszczeniami, że nam się coś należy. Raczej z naturalną wdzięcznością za otrzymaną pomoc.

Niestety fala pomocy dla Ukrainy opada. Istnieje zatem potrzeba zorganizowania stałej i systematycznej pomocy.

Według mnie absolutnie tak! Nie widzę innego wariantu jak wypracowanie zorganizowanej, systematycznej i skoordynowanej pomocy. Musimy wypracować działania, usprawnić zbiórkę materialną, przekaz informacji odnośnie do potrzeb oraz stworzyć różnorodne formy wsparcia. Ludzie potrzebują pomocy w znalezieniu pracy, zapewnieniu zamieszkania, edukacji dla dzieci i młodzieży itp. Chaos spowodowany wojną na krótką metę można opanować, ale tak nie można działać długofalowo. Musi być sieć koordynatorów i system informatyczny, który będzie ułatwiał przepływ informacji między organizacjami pomocowymi.

Fundacja „WSPARCIE & NADZIEJA”
Nr konta 33 1240 2568 1111 0011 1564 3302, tytuł: pomoc UA