Trwanie i zmiana

Andrzej Grajewski

GN 35/2022 |

publikacja 01.09.2022 00:00

– Nasze szkolnictwo żyło przez wieki. Myślę, że będzie żyć tak długo, jak długo będą tu Polacy – mówi Józef Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”. Jednak wszyscy, z którymi rozmawiałem w Wilnie, podkreślali, że potrzebuje ono także zmian.

Polskie Gimnazjum  im. Jana Pawła II w Wilnie. JAKUB SZYMCZUK /foto gość Polskie Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie.

Rok szkolny w polskich szkołach mniejszościowych rozpocznie ok. 12 tys. uczniów uczęszczających do 36 gimnazjów, 19 podstawówek oraz 53 przedszkoli. Będzie to niełatwy czas, gdyż w ramach programu tworzenia na Litwie tzw. szkół tysiąclecia będzie następować komasacja mniejszych placówek, przede wszystkim wiejskich. Reforma dotyczy całego szkolnictwa, ale jej skutki mogą odczuć przede wszystkim polskie szkoły mniejszościowe.

Problemy szkół wiejskich

Jak wyjaśnia dr Barbara Stankiewicz, była doradczyni litewskiego ministra oświaty, nauki i sportu, sytuacja ta wynika ze struktury tych placówek. 30 proc. polskich szkół istnieje w Wilnie, a pozostałe – na wsiach, w rejonach wileńskim i solecznickim. Szkoły wileńskie mają wysoki poziom, a ich absolwenci bez problemu dostają się na studia. Gorzej jest z absolwentami szkół wiejskich, działających w środowiskach z wieloma problemami socjalnymi, ekonomicznymi, zubożałymi kulturalnie. – Nie rozwiążemy problemów szkolnictwa bez podniesienia cywilizacyjnego poziomu tych regionów – przekonuje. Podobną ocenę prezentuje dr Andrzej Pukszto, historyk, politolog i działacz społeczny. – Wystarczy pojechać 30 km za Wilno, aby zobaczyć, jak ogromna jest różnica między stolicą a prowincją. Na to nakłada się telewizja kremlowska, sącząca propagandę i nienawiść do suwerennej Litwy – dodaje. W ten kontekst wpisują się takie działania jak oświadczenie prezesa Związku Polaków na Litwie Waldemara Tomaszewskiego, który w rozmowie z litewskim mediami powiedział: „Będzie nam brakować telewizji moskiewskiej, kiedy jej kanały zostały zablokowane po agresji na Ukrainę”.

Barbara Stankiewicz dodaje, że musi się także zmienić finansowanie polskich szkół. Subwencja zwana „koszyczkiem ucznia” idzie z budżetu państwa do samorządu. Ale w regionach społecznie zacofanych dotacja powinna być większa, aby wyrównać istniejące dysproporcje. – Polska pomaga utrzymać bazę materialną polskiego szkolnictwa na Litwie, teraz jednak potrzeba inwestycji w ludzi – przekonuje. Brakuje nauczycieli do matematyki władających językiem polskim. Niektóre szkoły polskie zatrudniają nauczycieli mówiących tylko po litewsku. Stankiewicz zwraca także uwagę, że do szkół polskich uczęszcza ok. 50 proc. dzieci z polskich rodzin, ale coraz więcej jest rodzin mieszanych. – Mój mąż jest Litwinem, rozmawiamy więc o tym, do jakiej szkoły pójdzie nasze dziecko. Oczywiście chciałabym, żeby była to szkoła polska, on jednak powątpiewa w ich jakość. Niestety wielu Litwinów jest przekonanych, że polskie szkoły są gorsze niż litewskie. Niewątpliwie jednak decyzje dotyczące polskiej oświaty na Litwie muszą być podejmowane w Wilnie, a nie w Warszawie – przekonuje dr Stankiewicz.

Na kwestię doskonalenia kadr nauczycielskich zwraca także uwagę wiceprezes „Macierzy” Krystyna Dzierżyńska, która podkreśla, jak ważna jest pomoc państwa polskiego w dokształcaniu nauczycieli oraz organizacji wyjazdów edukacyjnych dla dzieci. – Przed pandemią każdego roku kilkaset dzieci latem wyjeżdżało do Polski na dwutygodniowy pobyt. Obecnie ich liczba znacznie się zmniejszyła, brakuje nam tych wyjazdów – twierdzi.

Na inny aspekt funkcjonowania mniejszościowego szkolnictwa na Litwie zwraca uwagę dr Pukszto. – W tej chwili na Łotwie i w Estonii zaczęli oszczędzać na szkołach rosyjskojęzycznych. Język rosyjski, w którym obecnie naucza się ok. 20 proc. przedmiotów, ma stać się tylko dodatkowym przedmiotem. Na Litwie także rozlegają się podobne głosy, na szczęście jest ich niewiele. Uważam, że to błędna polityka – dodaje dr Andrzej Pukszto. – Lepiej mieć mniejszość lojalną, chociaż mówiącą gorzej językiem państwowym, niż nielojalną, nawet poprawnie posługującą się litewskim. Problem w tym, że ciągle w litewskiej pamięci tkwi przekonanie, że polskie szkolnictwo jest reliktem z czasów sowieckich – ocenia. – Jeśli mówię Litwinom, że w Unii Europejskiej standardem jest publiczne szkolnictwo mniejszościowe, to niezbyt chętnie tego słuchają. Dlatego aby osiągnąć postęp, starania muszą być prowadzone z dwóch stron: polskiej mniejszości i litewskiej administracji państwowej – dodaje.

Reorganizacja czy likwidacja?

Przykładem tego, co może czekać małe polskie szkoły w ramach tworzenia szkół tysiąclecia, jest decyzja Rady Samorządu Rejonu Trockiego o likwidacji dwóch z czterech polskich szkół istniejących w rejonie. – Ta uchwała jest skrajnie niesprawiedliwa i dyskryminująca polskie szkolnictwo – przekonują prezesi Kwiatkowski i Dzierżyńska. W tych samych Starych Trokach działa szkółka litewska, prowadząca dziesieć klas, a po drugiej stronie ulicy szkółka polska, z podobną liczbą klas. Obie mają mniej więcej tyle samo uczniów. Placówka polska traci samodzielność prawną, zostaje zmniejszona z dziesięciu do ośmiu klas i przyłączona jako filia do trockiego gimnazjum. Natomiast szkoła litewska funkcjonuje bez zmian. Podobna sytuacja jest w Połukniu. Tam oba gimnazja – polskie i litewskie – funkcjonują w jednym gmachu. Litewskie zostaje, a polskie ma zostać zlikwidowane i przyłączone do gimnazjum w Landwarowie. Na miejscu pozostają jedynie klasy od I do X.

Sprawa wywołała wielkie emocje. Były protesty rodziców, interwencja władz polskich, ale samorząd zdania nie zmienił. Z powodu nieścisłości proceduralnych sąd nakazał wstrzymać likwidację obu polskich szkół, jednak samorząd trocki odwołał się od wyroku i wszyscy czekają na ostateczne rozstrzygnięcie. – Rozmawiamy o tym z litewskim ministrem edukacji – mówi prezes Kwiatkowski. – Życzliwie nas wysłuchują, ale rozkładają ręce, mówiąc, że nic nie mogą zrobić, gdyż to decyzja samorządu. Tyle że w samorządzie rządzi ta sama partia, która jest w koalicji większościowej w parlamencie i tworzy rząd.

Polak nie będzie Litwinem

Problemem jest także celowa deprecjacja języka polskiego. Do 2011 r. język litewski był nauczany jako ojczysty jedynie w szkołach z litewskim językiem nauczania, a w szkołach mniejszościowych jako język państwowy. Maturzyści z placówek litewskich zdawali egzamin maturalny z języka litewskiego jako ojczystego, z kolei maturzyści ze szkół mniejszości narodowych z języka litewskiego jako państwowego. Po znowelizowaniu 17 marca 2011 roku ustawy o oświacie każdy uczeń szkoły mniejszościowej musiał od 2013 r. zdać egzamin z litewskiego na poziomie obowiązującym w litewskich szkołach. – Osiągnąć w szkole mniejszościowej taki poziom nauczania, jaki mają rodowici Litwini, jest trudno – ocenia prezes Kwiatkowski. Dlatego po tej zmianie co piąty maturzysta ze szkoły mniejszościowej nie zdawał egzaminu z języka litewskiego. Bez tego natomiast nie mógł korzystać z bezpłatnych studiów państwowych. Ten problem dotknął przede wszystkim absolwentów szkół wiejskich – tłumaczy.

Wiceprezes Dzierżyńska przekonuje, że język polski zdawany przez uczniów na maturze nie jest w litewskim systemie traktowany jako obowiązkowy i nie jest punktowany przy rekrutacji na studia, nawet w przypadku polonistyki. Młodzież nie ma więc dodatkowej motywacji, aby się go uczyć. – Czy jest wśród litewskich polityków przekonanie, że warto stawiać na rozwój szkół polskich, gdyż polskość jest wartością także dla Litwy? – pytam dr Stankiewicz. – Bywa z tym różnie i zależy to od układu sił politycznych – słyszę w odpowiedzi. Obecny rząd ma tyle innych problemów, że kwestie polskiej oświaty są dla niego drugorzędne. – Trzeba jednak podkreślić, że nasz system jest znacznie bardziej otwarty na język mniejszości niż polski model. W szkołach litewskich w Polsce dzieci uczą się tylko czterech przedmiotów w języku litewskim, reszta jest po polsku. U nas wszystkie przedmioty, od przedszkola do XII klasy, są w języku polskim. Oczywiście uczniowie uczą się także litewskiego. Nie jest to jedynie nauka języka, lecz także literatury, kultury. Tymczasem z Polaka nie da się stworzyć Litwina. On chce być lojalnym obywatelem litewskim, ale chce pozostać Polakiem – podkreśla dr Stankiewicz.

Polska mniejszość liczy ponad 200 tys. osób i stanowi ok. 6,5 proc. mieszkańców Litwy. Jej dalsze trwanie zależy od utrzymania polskiego szkolnictwa. Z tym zdaniem zgadzają się wszyscy moi rozmówcy. Dlatego ważne jest kształcenie nauczycieli, sprowadzenie odpowiednich podręczników oraz podtrzymanie tradycji letnich wyjazdów do Polski.

Andrzej Pukszto do tej listy dodaje jeszcze jeden postulat. – Czasami spotykam się z tezą, że wystarczy, aby uczniowie potrafili dobrze czytać po polsku, a jeśli rozmawiają mieszanką polsko-litewsko-białoruską, to też dobrze. To mylny pogląd. To nie może być „trzęsący się” „wileński” język polski. Trzeba znać współczesny język. Uczniowie muszą mieć świadomość, że uczą się ważnego europejskiego języka, którego opanowanie jest elementem ich osobistego prestiżu – przekonuje. •

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
TAGI: