Święta babcia w depresji

Marcin Jakimowicz

GN 30/2005 |

publikacja 26.07.2020 08:16

Matką Królowej Pokoju jest ta, którą "dobrzy ludzie" z szyderstwem wygnali ze świątyni

Święta babcia w depresji pixabay

A jakie ma śliczne oczka – babcia z dziadkiem pochylają się nad kołyską – a jakie nóżki! Oj, jak maleństwo wierzga. Ti, ti, ti… Babciu, dziadku. A gdybym wam powiedział, że o waszym wnuczku będą z kpiną mówili: „to żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”? Że będą przyrównywali go do samego szatana, że zostanie zdradzony i upokorzony? Że za 33 lata będzie pocił się krwią, a w końcu umrze w samotności, wyrzucony poza mury Miasta Pokoju. Że będzie... Zbawicielem świata?

Czy taka sytuacja mogła się zdarzyć? Nie wiem. Niewiele wiemy o Annie i Joachimie. To z pewnością dziadkowie najniezwyklejszego wnuka świata. Byli rodzicami Maryi. Swą malutką córeczkę nazwali Mariam, co można przetłumaczyć jako Kropelka. Kropelka pachnącej mirry lub kropelka goryczy. Bardzo długo czekali na dziecko. Jak Sara i Abraham zmagali się ze Słowem Pana. Apokryficzna Protoewangelia Jakuba opisuje modlitwę Anny, dla której bezpłodność, uważana przez Izraelitów za hańbę, była prawdziwym dramatem.

Przeczytaj też: SUPERBABCIA

Anna wyszła na spacer do ogrodu. Usiadła pod krzakiem wawrzynu i rozpłakała się: „Biada mi! Któż mnie zrodził, jakież łono mnie wydało? Zostałam bowiem zrodzona przeklęta wobec synów Izraela. Bo stałam się przedmiotem obelg, zelżona, wyszydzono mnie i wygnano ze świątyni Pana, Boga mojego! Biada mi, komuż stałam się podobną? Nie stałam się nawet podobną do ptactwa niebios, bo nawet ptactwo niebios płodne jest – widzisz to, Panie! Biada mi, komuż stałam się podobną? Nie stałam się nawet podobną dzikim zwierzętom ziemi, bo nawet dzikie zwierzęta płodnymi są – widzisz to, Panie! Biada mi, komuż stałam się podobną? Nie stałam się nawet podobną tej ziemi, bo ziemia wydaje swe owoce w czasie sposobnym i chwali Cię, Panie”

Pan jak zwykle działał „pięć po dwunastej”, gdy bezradny człowiek nie jest już w stanie niczego samemu zmienić. Apokryf opowiada, że gdy Anna „żaliła się, przybył anioł Pański i oznajmił jej, że pocznie i porodzi, a potomstwo jej będzie sławione na całej ziemi”. Podobne widzenie miał otrzymać załamany, poszczący przez czterdzieści dni i nocy Joachim, który ze swymi stadami wyszedł na spaloną słońcem pustynię. Pan usłyszał jego przejmujący krzyk. Anna zaszła w ciążę. Urodziła Królową Aniołów. Potężne chóry nieba są na każde jej skinienie. Święte dziecko świętej babci.

Boży paradoks. Matką Królowej Pokoju jest ta, którą „dobrzy ludzie” z szyderstwem wygnali ze świątyni Pana! Ta, która uważała się za „przeklętą wobec synów Izraela”. Przeklęte życie staje się błogosławieństwem, rana – perłą, śmierć otwiera drzwi życia! Pan to sprawił i cudem jest w naszych oczach.

Gość Niedzielny Gość Niedzielny 30/2020

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.