Tygrys przemysłu zbrojeniowego Korea Południowa w krótkim czasie awansowała do grona największych na świecie eksporterów broni. To w dużej mierze zasługa… Polski

Maciej Legutko

GN 30/2023 |

publikacja 27.07.2023 00:00

Korea Południowa w krótkim czasie awansowała do grona największych na świecie eksporterów broni. To w dużej mierze zasługa Polski, która zawarła z nią rekordowy kontrakt.

W Korei Płd. zamówiliśmy 1000 czołgów K2 Black Panter, 600 haubic K9, 48 myśliwców FA-50 oraz 288 wyrzutni rakiet K239 Chunmoo. W Korei Płd. zamówiliśmy 1000 czołgów K2 Black Panter, 600 haubic K9, 48 myśliwców FA-50 oraz 288 wyrzutni rakiet K239 Chunmoo.
Wojtek RADWAńSKI /AFP/eastnews

Polsko-koreańska współpraca ostatnio rozwija się dynamicznie, zwłaszcza w dziedzinie obronności. W 2022 r. nasz rząd zrobił w Korei Południowej zakupy sprzętu wojskowego na łączną sumę około 13 miliardów dolarów. Zamówiliśmy 1000 czołgów K2 Black Panter, 600 haubic K9, 48 myśliwców FA-50 oraz 288 wyrzutni rakiet K239 Chunmoo. Pierwsze czołgi i haubice dostarczono nad Wisłę już pod koniec 2022 r.; w tym roku zaplanowane są dostawy pierwszych myśliwców i wyrzutni.

W Polsce, gdzie z bliska widzimy cierpienia narodu ukraińskiego, można by uznać takie słowa za niestosowne, ale media na Dalekim Wschodzie piszą o Korei Południowej jako o „największym beneficjencie wojny na Ukrainie”. Po rozpoczęciu rosyjskiej agresji kraje Europy Środkowej ruszyły na wielkie zakupy militarne, a głównym sprzedawcą jest właśnie Korea Południowa.

W czym tkwi sekret sukcesu koreańskiego przemysłu zbrojeniowego?

Pełne moce produkcyjne

Wybuch wojny zastał większość europejskich armii nieprzygotowanych do nowej rzeczywistości. Zwłaszcza na zachodzie naszego kontynentu, gdzie od końca zimnej wojny redukowano zdolności produkcyjne sektora obronnego. Zaniedbywano zwłaszcza te obszary, które okazują się kluczowe w czasie wojny na Ukrainie – broń pancerną i artylerię. Po opróżnieniu magazynów, najpierw z postsowieckiego sprzętu, potem także ze starszych czołgów i wozów opancerzonych produkcji niemieckiej, francuskiej i szwedzkiej, w Europie zaczęło się nerwowe poszukiwanie rynków, na których będzie można uzupełnić braki.

Korea Południowa miała w tych okolicznościach gigantyczny atut – stale utrzymywane moce produkcyjne. Według danych Stockholm Peace Research Institute wydatki Korei Południowej na obronność wyniosły w 2022 roku ponad 46 miliardów dolarów, co dało jej dziewiąte miejsce na świecie. Z krajów znajdujących się wyżej w tym zestawieniu, większy procent PKB na obronność przeznaczają tylko Arabia Saudyjska, Rosja i USA.

Przyczyną tak wielkich wydatków na zbrojenia jest stałe zagrożenie ze strony Korei Północnej. Regularnie dochodzi do wymiany ognia w strefie zdemilitaryzowanej między oboma krajami. Pjongjang co jakiś czas eskaluje napięcie, zrywając „gorącą linię” z Seulem i grożąc inwazją. Ostatni raz miało to miejsce w 2021 r. Permanentne zagrożenie ze strony sąsiada sprawia, że przemysł wojskowy Korei Południowej pracuje na pełnych obrotach i był w stanie błyskawicznie odpowiedzieć na zainteresowanie europejskich klientów. W sierpniu 2022 r. Polska zamówiła czołgi K2, w grudniu tego samego roku do portu w Gdyni przypłynęła pierwsza partia. Do 2025 r. nasz kraj dostanie 180 egzemplarzy. Dla porównania – w lutym 2023 r. Norwegowie złożyli zamówienie na 54 niemieckie Leopardy. Pierwsze sztuki otrzymają w 2026 r., a cały kontrakt zostanie zrealizowany do roku 2031. Jeszcze w latach 80. XX wieku Niemcy byli w stanie produkować 300 Leopardów rocznie, obecnie – maksymalnie 50.

Południowokoreańska zbrojeniówka ma też inne atuty. Jej sprzęt jest używany przez największe armie świata na różnych kontynentach. W ostatnich latach realizowane są duże zamówienia dla sił zbrojnych: Egiptu, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Malezji, Indonezji i Australii. Korea Południowa produkuje sprzęt spełniający natowskie standardy i obecnie jest trzecim największym dostawcą broni do krajów Paktu Północnoatlantyckiego. Kolejnym atutem w rozmowach z klientami jest też gotowość Seulu do koprodukcji. Widać to na przykładzie Polski. Po 2026 roku zarówno czołgi K2, jak i haubice K9 będą wytwarzane na terenie naszego kraju. Wyrzutnie rakiet K239 zamontowano na polskich podwoziach Jelcz, myśliwce FA 50 także będą serwisowane w Polsce.

Koreański przemysł zbrojeniowy notuje spektakularne osiągnięcia. Tamtejsze ministerstwo obrony podało, że wartość eksportu w 2022 r. wyniosła rekordowe w historii 17,3 miliarda dolarów. To wzrost o 140 proc. w stosunku do 2021 roku. Koreański producent haubic K9 – firma Hanwha – jest ich największym wytwórcą, odpowiada za 55 proc. globalnej produkcji.

Korea Południowa to obecnie dziewiąty największy producent broni na świecie. Prezydent Yoon Suk-yeol zapowiedział, że do końca swojej kadencji (do 2027 r.) chce doprowadzić kraj na czwarte miejsce (za USA, Rosją i Francją). Nie są to zapowiedzi bez pokrycia. Wkrótce ma zostać podpisany kolejny lukratywny kontrakt. Pięćdziesiąt cztery haubice K9 kupi Rumunia; wartość umowy to 2 miliardy dolarów. Zainteresowane zakupami koreańskiego sprzętu są wszystkie kraje z naszej części Europy: Czechy, Słowacja, Finlandia oraz Litwa, Łotwa i Estonia.

Długie wahania przed pomocą Ukrainie

Korea Południowa już w 2022 roku pośrednio przyczyniła się do pomocy militarnej dla Ukrainy. Dzięki podpisaniu umowy z Polską i zapewnieniu szybkich dostaw czołgów oraz haubic nasz kraj podzielił się z ukraińską armią swoimi haubicami Krab i wysłał niemal wszystkie czołgi radzieckiej produkcji. Władze w Seulu długo wstrzymywały się jednak przed bezpośrednim wsparciem militarnym Ukrainy. Do Kijowa dostarczano jedynie „nieśmiercionośną” broń (non-lethal weapon), czyli m.in. hełmy i kamizelki kuloodporne. Korea Południowa nie zgadzała się nawet na dostawy przez pośredników. Główną przyczyną tej ostrożnej polityki jest sojusz Korei Północnej z Rosją. Seul przez lata dbał o poprawne relacje z Moskwą, by uzyskiwać jej wsparcie na forum ONZ podczas głosowań nad sankcjami dla KRLD. Rosja od początku wojny kilkakrotnie ostrzegała południowokoreańskie władze, że ewentualne wsparcie militarne dla Ukrainy zrujnuje wzajemne relacje oraz sprawi, że Rosja zaangażuje się w wojskową pomoc dla reżimu Kim Dzong Una.

Sytuacja Korei Południowej wydawała się analogiczna do sytuacji Izraela – potęgi militarnej związanej sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi, wstrzymującej się jednak ze wsparciem Ukrainy ze względu na sąsiedztwo z agresywnym krajem będącym pod silnym wpływem Rosji.

Wiosną 2023 r. prezydent Yoon Suk-yeol po raz pierwszy zasygnalizował możliwość zmiany stanowiska. W wywiadzie z 14 kwietnia dla agencji Reuters powiedział: „Jeśli dochodzi do sytuacji trudnych do wybaczenia przez społeczność międzynarodową, takich jak ataki na wielką skalę na cywilów […], to coraz trudniej nam ograniczać się tylko do wsparcia finansowego i humanitarnego” [Ukrainy – przyp. M.L.]. 25 kwietnia Yoon Suk-yeol został przyjęty w Waszyngtonie przez prezydenta Bidena. Miesiąc później (24 maja) „Wall Street Journal” napisał, że Korea Południowa wysyła obecnie poprzez pośredników „setki tysięcy sztuk” amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy.

Wszystko wskazuje więc na to, że obawy Korei Południowej zostały rozwiane. Kluczowe okazały się zapewne amerykańskie naciski. Na zmianę decyzji Seulu mogła też wpłynąć sytuacja na froncie. Rosyjskie wojsko zmaga się z coraz większymi problemami w zaopatrzeniu w artylerię i amunicję, trudno więc zakładać, że zacznie się dzielić ograniczonymi zasobami z Koreą Północną. Groźby Putina nikogo już w Seulu nie przestraszą.

O tym, że z Korei Południowej płynie wsparcie wojskowe dla Ukrainy świadczyć może atmosfera podczas wizyty Yoon Suk-yeola w Kijowie. Po prawie półtora roku wojny prezydent Zełenski jest coraz mniej dyplomatyczny w rozmowach z przywódcami krajów uchylających się od militarnego wsparcia. Widać to było chociażby po chłodnym przyjęciu w Kijowie grupy przywódców państw Afryki czy podczas spotkania na początku lipca ze znanym z prorosyjskich sympatii prezydentem Bułgarii. Tymczasem atmosfera spotkania Zełenskiego i Yoon Suk-yeola była bardzo dobra; ukraiński prezydent wielokrotnie wyrażał wdzięczność za wsparcie i zadowolenie ze stanu wzajemnych relacji. Koreański prezydent nadal unika otwartego mówienia o militarnym wsparciu Ukrainy, temat ten nie pojawił się więc na spotkaniu z mediami. Zapowiedział natomiast dalszy wzrost pomocy humanitarnej i rozwojowej (w tym roku ma to być 150 milionów dolarów) oraz zaangażowanie w powojenną odbudowę, w tym w rekonstrukcję wysadzonej przez Rosjan tamy w Nowej Kachowce.

O ile Rosja wygrywa rywalizację z Zachodem o sympatię wśród krajów Afryki i Ameryki Południowej, o tyle dalekowschodnie potęgi gospodarcze – Japonia i Korea Południowa – wspierają coraz mocniej, jak się zdaje, Ukrainę i jej sojuszników, w tym Polskę.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.