Rozmaitości

ks. Włodzimierz Lewandowski

WIARA.PL |

W chorobie zmienia się hierarchia wartości. Najnowsze wiadomości i reakcja na nie przestają być priorytetem.

ks. Włodzimierz Lewandowski ks. Włodzimierz Lewandowski

Przed laty pisałem teksty piórem. Na początku ery komputerów, podobnie jak za czasów maszyny do pisania, poprawiony artykuł przepisywałem do pliku i wysyłałem. Z czasem białą kartkę papieru zastąpił ekran, a pióro klawiatura. Ale zawsze miejscem pracy twórczej było biurko. Stare, zabytkowe, z ręcznie kutymi zamkami. Znalazłem je kiedyś w piwnicy u znajomego proboszcza i oddałem do remontu. Stolarz miał problem. Zastrzegłem, że do odnowienia nie może użyć lakieru bezbarwnego. Musiała bym oryginalna, używana w XIX wieku politura woskowa.

Co zrobić, gdy przy biurku nie da się usiąść? Pisać leżąc? Krótką wiadomość można, ale felieton… Na szczęście przypomniałem sobie o kupionym przed laty małym laptopie. Towarzyszył mi w jubileuszowej pielgrzymce do Rzymu. Okazało się, że można ustawić go na podręcznej szafce w sypialni i – na odpoczynki, bo długo stać też się nie da – spróbować coś napisać.

Coś… W chorobie zmienia się hierarchia wartości. Najnowsze wiadomości i reakcja na nie przestają być priorytetem. Okazuje się, że można bez nich żyć. Bardziej niż sytuacja na froncie, czy proces kardynała, absorbuje wspomniane w ubiegłym tygodniu założenie skarpetek czy sposób na w miarę bezbolesne przewrócenie się z boku na bok. O przygotowaniu posiłku nie wspomnę. (Chwila przerwy na rozchodzenie.) Wszelako nawet w takich okolicznościach znajdzie się coś, czemu nadać można wymiar uniwersalny.

Zatem SOR. Znalazłem się tam w nocy z soboty na niedzielę z podejrzeniem urazu kręgosłupa. Moją uwagę przykuły silikonowe opaski, zakładane każdemu nowo przybyłemu pacjentowi. To tak zwany triaż. Czyli, mówiąc/pisząc nieładnie, wstępna segregacja na pilnych i mogących poczekać. Przypomniały mi lekcję religii sprzed lat, gdy w salce katechetycznej zasiadałem jako uczeń. Nieżyjący już ksiądz Marian Kołacki (misjonarz w Zambii), wówczas diakon, rozmawiał z nami o kształtowaniu hierarchii wartości. Czyli o takiż życiowym triażu. Lekcji towarzyszyła piosenka „Jak w uczniowskim zeszycie” z refrenem „Co jest najważniejsze”. Mieliśmy na kartkach napisać listę spraw dla nas ważnych. Prowadzący czytał (anonimowe) kartki i próbował, z naszą pomocą, jakoś to poustawiać na tablicy. Gdy zakończył padło pytanie: jak myślicie, czego tu brakuje? Po trwającej niemal minutę grobowej ciszy padło następne: na czym Bogu zależy najbardziej? Potrzebowaliśmy podpowiedzi. „Na zbawieniu człowieka”. Gdy słowo zbawienie zapisane zostało na górze tablicy, wszystko, co pod spodem trzeba było przebudować. Jak mawiał pewien klasyk: są sprawy pilne i ważne; pilne mogą poczekać… Więc wszystko poszło dalej zgodnie z tą zasadą.

Diakon Marian czerwonej opaski na ręce na nie założył, ale sprawił, że u wielu z nas, przynajmniej od czasu do czasu, zapala się czerwona lampka: czy to, co robisz, służy zbawieniu. Twojemu i twoich bliźnich. Pytanie chyba dziś, w dobie przesadnej troski o tak zwany wszechstronny rozwój, awans i poprawę warunków bytu, zapomniane.. Gdy tymczasem Jezus mówi: co ci po tym, że cały świat zyskasz…
Trochę z innej beczki… Zastrzyki przyjeżdża robić Maciek. Ratownik medyczny z  prawie dwudziestoletnim stażem. Maciek wie, że pacjent potrzebuje nie tylko lekarstw. Zastrzyk jest jedynie okazją do spotkania. Przedtem/potem jest długa rozmowa. Tematów nie brakuje. Piszę o nim, by czytelnikom uświadomić, że pacjent, obojętnie kto nim jest, bardziej niż kubka herbaty czy podania lekarstwa potrzebuje obecności. W dodatku szybko wyczuwa, czy chodzi o odhaczenie kolejnej czynności, czy o człowieka.

Słuchanie jako forma terapii? Czemu nie? Choć redaktor Macura (obudził do życia w ubiegłym tygodniu moją dawno zamilkłą gitarę) pisał o słuchaniu rozumianym jako warunek rozeznania. Przy tej okazji przypomniałem sobie to, o czym pisałem w innym miejscu. Instrumentum laboris na kolejną sesję Synodu słowa dyskusja używa tylko raz. Natomiast 46 razy używa (w różnej formie) słowa rozeznanie. Najczęściej w kontekście słuchania. To taka końcowa uwaga przy okazji posługi Maćka, wczorajszego felietonu naszego Szefa i piszących, że na Synodzie o czymś tam będzie się dyskutować. Otóż nie będzie...