Z Konga do Konga

afrykanowaka.pl/ |

publikacja 26.04.2011 12:38

Pierwszego kwietnia, na miękkim trawniku misji Ojców Werbistów, nastąpiło przekazanie książki sztafetowej.

Z Konga do Konga AfrykaNowaka.pl Pierwszego kwietnia, na miękkim trawniku misji Ojców Werbistów, nastąpiło przekazanie książki sztafetowej.

W Kongu internetu nie ma, smsy też nie wychodzą (ale przychodzą z Polski). Za to połączenia telefoniczne z Polską są niedrogie. Oto telefoniczne relacje:

1.

Wystartowaliśmy w sobotę 2 kwietnia o godz. 15.00. Na starcie pękła oś tylnego koła, szybka wymiana i jazda na “wylotówkę” z Brazza trasą Nowaka w kierunku Mayama. Nie jest to główna droga asfaltowa na północ, której w czasach Kazika nie było, tylko szlak przez dżunglę. Już na starcie zatrzymał nas pewien człowiek na motorze terenowym – biały, urodzony i mieszkający na stałe w tym kraju. Przestrzegł nas przed kontynuowaniem jazdy tą drogą. Jest ona niemal nieprzejezdna dla rowerów – on, na swojej terenówce pokonuje tą trasą 70 km w 3 godziny. A dodaje, że cyklicznie brał udział w rajdzie Paryż-Dakar. Poza tym, co gorsze, teren ten jest bardzo niebezpieczny, liczne patrole wojska na przemian z grasującymi oddziałami partyzantki nazywanej tutaj “Ninja”. Uznaliśmy, że nie ma co ryzykować. Wyjechaliśmy z miasta główną drogą na północ w kierunku Owando/Ouesso. Ale nie zamierzamy się całkiem poddawać – chcemy spróbować wrócić na szlak przez dżunglę, odbijając za jakiś czas z głównej drogi na wschód w kierunku Djambala.

Pierwszego dnia jechało mi się bardzo ciężko. Do godziny 19.00 (4 godz.) zrobiliśmy… 20 km. Drugiego dnia nie było wcale lepiej – 55 km, przy średniej dziennej 7,5 km/godz. Wieczorem byłem zmasakrowany. Czułem się dużo gorzej niż po wejściu na Aconcaguę. A Romek przeciwnie – pełna forma! Szukałem w myślach wytłumaczenia: może to ta wilgotność, może temperatura… Pod koniec dnia flak w tylnym kole. Odwracamy Brennabora do góry kołami. Tylne się nie kręci. Bo… ma zaciśnięty hamulec…!

Dzisiejsza jazda (poniedziałek), już nie na hamulcu, w porównaniu poprzednimi dniami, to niebo a ziemia. Mimo licznych podjazdów i 3-godz. przystanku na przeczekanie burzy zrobiliśmy 75 km (w 4 godz.). Wstaliśmy o 7.00 rano, jutro mamy zamiar wstać o wpół do piątej (Romek w tle: “Sam sobie wstań”, śmiech Macieja). Nocujemy w tanich hotelikach, dużo tańszych niż ten najtańszy w stolicy.

Miejscowi ludzie są bardzo mili i pomocni. Np. spadła nam butelka, ktoś podniósł i biegł za nami wołając, żeby nam oddać. Nocujemy dziś w miejscowości Invouba, 150 km od Brazzaville.

2. Powrót na szlak

Romek: Dwa dni temu, zgodnie z powziętym wcześniej planem, zboczyliśmy z głównej drogi i udaliśmy się na zachód, aby powrócić na oryginalną trasę Kazika. Dziś dotarliśmy do miejscowości Djambala. Podobnie jak wczoraj, zgodnie z lokalnym zwyczajem nocujemy w gościnie u szefa wioski. Jest to typowa afrykańska “kapana”, czyli mały domek na bazie drewnianego szkieletu oblepiony gliną. Dach z trzciny. Atmosfera jest bardzo przyjazna, wszyscy traktują nas bardzo dobrze, choć wzbudzamy wszędzie niemałą sensację. Maciej bardzo aktywnie przybliża tutejszym mieszkańcom postać Nowaka.

Od czasu do czasu spotykamy pracowników chińskich firm zatrudnionych przy budowie drogi i sieci energetycznych.

Jutro udajemy się na północ słabo uczęszczanym szlakiem przez płaskowyż w kierunku Okoyo i dalej Bundji. Jednak pierwszy cel to odnalezienie misji Leketi.  Przez najbliższych kilka dni możemy nie mieć zasięgu z racji okolicy pozbawionej masztów telefonii komórkowej. Mamy jednak nadzieję, że w piątek o 17.30, gdy nadejdzie godzina audycji Radio Wnet,  będziemy jeszcze w zasięgu. Morale wysokie. Pijemy dużo wody, która jest naszą najważniejszą troską. No i dobrze nam ze sobą :)

Mój dialog z Maciejem:

- A jak krajobrazy?

- Krajobraz póki co niezbyt ciekawy, równina porośnięta wysoką trawą, podobnie jak w Polsce, tyle, że trawa nieco wyższa. Dżungla ma się zacząć dopiero w okolicach Owando na północy kraju.

- A zwierzęta jakieś widzicie?

- Kilka przejechanych węży, dwie myszy przebiegły nam drogę. I kilka kóz – w zagrodach ludzie czasem hodują. Jedną świnię też widzieliśmy. To wszystko!

3. Przyjął prezydent :-)

(9.04.2011)

Maciej z Romkiem w piątek odjechali 60 km od głównej miejscowości Djambala – w tym około 50 km polną drogą, poprzez bardzo duże i głębokie kałuże. Cali w błocie dojechali do wioski gdzie przyjął ich prezydent :-) Wszystkie dzieci w wiosce już śpiewają Afrykę-Nowaka! Wieczorem, mieszkańcy wsi przynieśli ogromny bęben, przyszło 200 osób, i wszyscy, razem z Maciejem i Romkiem, tańczyli i świetnie się bawili do późna.

Kolejnego dnia, już w drodze, złapała ich gigantyczna burza – jechali w ogromnym błocie i glinie. Mieli dodatkowo długie podjazdy i trochę zjazdów, zaliczyli kilka wywrotek w błoto, często musieli pchać rowery. Dlatego też w ciągu 3 godzin udało im się przejechać tylko, albo aż 28 kilometrów. Droga prowadziła wąską ścieżką porośniętą dookoła 3 metrowymi trawami. W trakcie naszej rozmowy goniła ich kolejna burza, która zaraz miała ich dopaść…

Poza tym chłopaki często rozdają pieczątki Afryka-Nowakowe i równie często pieczątki otrzymują.

(smsy z 10.04.2011):

„Po 40 km zatrzymaliśmy się w Mengo. Rano mieliśmy przeprawę przez rzekę Mpama wielkości Warty. Droga piaszczysta, pchamy rowery w stronę misji Leketi. Nie da się jechać. W nocy burze! Wczoraj zjedliśmy pierwszy ciepły posiłek – makaron. M.”

„Dojechaliśmy do Oboli, 22 km piaszczysta wąska ścieżka :-b Zbiegła się cała wioska 150 osób, stoją i patrzą :-D ! M.”

4. Znów na szosie

15 kwietnia

“Dziś dobiliśmy do głównej N2. 50 km w słońcu – bardzo wyczerpując. Tym razem w misji przyjęli nas bardzo miło, dając nocleg i opiekę. Zostawiliśmy pierwszą z 4 tabliczek. Dziś śpimy w luksusie. M. (14 kwietnia)

“Dziś spaliśmy w urzędzie celnym. Tu na (N2) jest znak 448 km Brazzaville, 387 km – Ouesso, czyli koniec naszego etapu i 65 km – Owando  – dzisiejszy cel. Tam jest nowakowa misja! M.  (15 kwietnia)

5. Sztafeta przekracza równik

18 kwietnia

Pozdrawiamy z miejscowości Makoua na równiku!!! Pogoda piękna, kondycja i nastroje również. Korzystaliśmy z gościny u włoskich sióstr. Czeka nas dziś serwis rowerów – przejechały już 900 km!

SMS z ostatniej chwili: Pawłowi totalnie nawaliła tylna piasta. Od teraz postanowił pchać rower. Ma 200 km do Ouesso, gdzie za tydzień Jacek przywiezie nowe koło. My jedziemy dalej do Wengo!

6. Kongo Braza na mecie

23 kwietnia

W piątek popołudniu, zespół etapu 18. „Skąpani deszczem przez lasy równikowe” w składzie: Maciej Pastwa, Romuald Deja i Paweł Kilen, osiągnął miasto Ouesso i tym samym chłopaki zgodnie z planem zakończyli etap w Kongu Brazzaville!

Relacja telefoniczna Macieja:

Dokładnie 1180 km wskazuje dziś mój licznik rowerowy. Cieszymy się bardzo z przebycia naszego odcinka Sztafety Afryka Nowaka! Szczególny szacun należey się Pawłowi, który pokonał ostatnie 170 km “na Nowaka”, czyli pchając swój uszkodzony rower. Z początku próbowaliśmy jechać razem. Przywiązaliśmy przy pomocy paska jego rower do mojego i holowałem go po prostu przez 30 km. Jednak na licznych podjazdach i tak musieliśmy zsiadać z rowerów, więc ostatecznie umówiliśmy się, że spotkamy się przed Ouesso, a ja z Romkiem zatrzymamy się po drodze z misją poszukiwania goryli. Co prawda goryli jednak nie znaleźliśmy, ale Paweł dotarł w tym czasie  do Ouesso, na przemian pchając i zjeżdżając ze zjazdów jak na hulajnodze (od wtorku do piątku 170 km).

Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu całego etapu. Pogodę mieliśmy wyśmienitą, pomimo zapowiedzi, deszczu było niewiele, niemal cały czas pełne słońce. Cieszą nas także bardzo przyjazne reakcje miejscowych na nasz widok, którzy często częstowali nas owocami. Dopiero tu, przed Ouesso mieliśmy kilka kontroli miejscowych służb. Próby wymuszenia “opłat”, jakkolwiek niewielkich (4USD), okazały się łatwe do pokonania.

Jeżeli tylko uda nam się skorzystać tu z internetu, to prześlemy zdjęcia. Niestety, do tej pory, choć o internecie w niektórych miejscowościach słyszeliśmy, to jeszcze nigdy nie udało nam się go zobaczyć na własne oczy.

Święta spędzamy w Ouesso. Romek wraca do Polski, a ja czekam na Jacka i będę się rozglądać za możliwością rejsu rzeką Sanga na północ do RŚA, zgodnie ze szlakiem Kazika.

Pozdrawiamy bardzo serdecznie i składamy najlepsze życzenia świąteczne wszystkim sympatykom Afryki Nowaka!

Maciej z Romkiem i Pawłem