Ratzinger „Cyrenejczykiem Wojtyły”

KAI |

publikacja 29.04.2011 08:52

„Głos milczącego papieża” – kardynał Leonardo Sandri, określił „Cyrenejczykiem Wojtyły” kard. Josepha Ratzingera. W wywiadzie dla „Corriere della Sera” kard. Sandri mówi o jego roli u boku Jana Pawła II.

kard. Joseph Ratzinger Henryk Przondziono/Foto Gość kard. Joseph Ratzinger

„W pewnej chwili, w 2003 roku, Jan Paweł II zaczął mieć coraz większe trudności w mówieniu. Zaczęto zapraszać mnie do apartamentu: nie byłem widoczny, stałem za papieżem gotowy pomóc mu, gdyby nie podołał. Za jednym z pierwszych razów odczytałem rozważanie na Anioł Pański i pozdrowienia w różnych językach, z wyjątkiem polskiego, które odczytał monsignor Stanisław. Potem były homilie i wystąpienia z okazji 25. rocznicy pontyfikatu, przemówienie na konsystorzu, beatyfikacja Matki Teresy” – wspomina prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich.

Któregoś razu – dodaje prefekt Kongregacji Kościołów Wschodnich, który wówczas był substytutem sekretariatu stanu – „gdy przybyłem do bazyliki, kardynał Ratzinger, który przewodniczył Mszy św. w zastępstwie Ojca Świętego – powitał mnie swoim inteligentnym uśmiechem: oto głos papieża! Będąc pod wrażeniem jego skromności, odpowiedziałem: jeśli ja jestem głosem, to eminencja jest słowem, logosem! Kard. Ratzinger był Cyrenejczykiem Wojtyły”.

„Pomiędzy Janem Pawłem II i Benedyktem XVI istnieje więź, symbioza, jak między dwoma pontyfikatami, które się uzupełniają w nieustannym ukazywaniu Słowa, inteligencji i przekazywania wiary” – podkreśla kardynał.

Zapytany o przykłady świętości Jana Pawła II, które najbardziej zapadły mu w pamięć, mówi o „intensywności modlitwy i przylgnięciu do Chrystusa”. „Gdziekolwiek byśmy się nie udali, były wspaniałe widowiska, wierni, tłumy, okrzyki. W podobnej atmosferze komu by się udało pozostać w milczeniu przed Najświętszym czy Matką Bożą, całkowicie zanurzonym w innym wymiarze?” – pyta retorycznie prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich.

Na zakończenie rozmowy kard. Sandri wspomina ostatnie spotkanie z umierającym papieżem, 2 kwietnia 2005 roku rano: „Zbliżyłem się, papież oddychał z trudem, miał oczy pół przymknięte. Wyglądał jak prastare wyobrażenie konania świętych: siostra Tobiana czytała mu Psalmy na ucho”.