Imigracja na polskich zasadach

Bogumił Łoziński

GN 40/2023 |

publikacja 05.10.2023 00:00

Swobodny wybór miejsca zamieszkania jest prawem człowieka uznawanym przez międzynarodowe konwencje, jednak państwo będące celem imigracji ma prawo do decydowania, kogo będzie gościć i pod jakimi warunkami.

Cudzoziemcy pracują w Polsce m.in. jako kurierzy. Adam Chełstowski /Forum Cudzoziemcy pracują w Polsce m.in. jako kurierzy.

Niedobrze, że problem imigracji stał się jednym z głównych tematów kampanii wyborczej, bowiem pod wpływem badań opinii publicznej partie w mniejszym lub większym stopniu deklarują sprzeciw wobec przyjmowania imigrantów. Doszło nawet do paradoksalnej sytuacji, w której Prawo i Sprawiedliwość ostro występuje przeciwko imigrantom, a w praktyce jego rząd od lat przyjmuje ich do pracy w Polsce. Z kolei Koalicja Obywatelska przez lata opowiadała się za przyjmowaniem migrantów, a w kampanii zaczęła występować przeciwko nim i wykorzystuje otwarcie polskich granic na pracowników z innych krajów przez PiS do ataków na obóz rządzący, podając przy tym nieprawdziwe dane, jakoby do Polski zostało wpuszczonych setki tysięcy imigrantów z krajów muzułmańskich. Argumentem, jaki KO dostała do ręki, jest korupcja w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, którego urzędnicy sprzedawali wizy.

Jednak kampania się skończy, a problem imigrantów pozostanie. Problem bardzo poważny, który powinien być rozwiązany przez władzę i opozycję na zasadzie konsensusu. Inaczej czeka nas to, co dzieje się w Europie Zachodniej, gdzie w niektórych krajach imigranci stali się zagrożeniem dla rodzimych mieszkańców. Tymczasem Polska nie ma wypracowanej spójnej polityki wobec przybyszów. Owszem, są różne regulacje określające zasady ich przyjmowania i pobytu, ale nie jest to całościowy, spójny system ujęty w jednej ustawie. Jeśli nie chcemy powtórzyć błędów Europy Zachodniej, musimy taki system stworzyć, i to w sposób, w którym cele imigrantów będą spójne z interesami Polski. O tym, że przyjmowanie imigrantów zarobkowych do Polski jest koniecznością, decydują względy ekonomiczne. Na skutek zapaści demograficznej mamy za mało rąk do pracy i uzupełnienie ich przez imigrantów jest dobrym wyjściem, o ile ten proces nie wymknie się spod kontroli.

Manipulacja liczbami

W kampanijnym zapamiętaniu politycy dla osiągnięcia zwycięstwa nierzadko posuwają się do manipulacji. Tak dzieje się w sporze o imigrantów. Po kontroli poselskiej w MSZ Marcin Kierwiński i Jan Grabiec z Platformy Obywatelskiej stwierdzili, że w latach 2021–2023 (do połowy roku) ministerstwo wydało 250–350 tys. wiz, które mieli otrzymać migranci z Nigerii, Iranu, Iraku, Bangladeszu i Pakistanu. Tych pięć krajów jest uznawanych za „terrorystyczne”. W jednym ze spotów lider PO Donald Tusk mówił o 130 tys. obywateli, których rząd, tylko w 2022 r., miał ściągnąć z krajów muzułmańskich, czyli takich, w których więcej niż połowa obywateli wyznaje islam. Przekaz o 250 tys. wiz powtarzają jak mantrę inni politycy PO. Tymczasem fakty są zupełnie inne. Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej opublikowało kilka dni temu dane dotyczące wydanych zezwoleń na pracę (tzw. wiz pracowniczych) od roku 2015 do 30 czerwca 2023 r. Spójrzmy na liczby dotyczące pięciu „terrorystycznych” państw, na które wskazali posłowie PO. Od 2021 do połowy 2023 obywatelom Nigerii MSZ wydało 15 976 wiz pracowniczych, Iranu – 646, Iraku – 399, Bangladeszu – 32 201 i Pakistanu – 9253. W sumie daje to liczbę 58 475 zezwoleń na pracę, a więc od pięciu do siedmiu razy mniej, niż podali posłowie PO.

Pozwolenie na pracę, nie na wjazd

A teraz najważniejsze dla właściwego odczytania tej statystyki. Otrzymanie pozwolenia na pracę nie oznacza, że dana osoba do Polski przyjechała, jest to bowiem tylko jeden z warunków, przede wszystkim konieczne są jeszcze wiza wjazdowa i pozwolenie na pobyt. W praktyce duża część cudzoziemców, mimo zezwolenia na pracę, wizy wjazdowej nie otrzymuje. Do tego to pozwolenie jest wydawane na określony czas – do trzech lat – a potem musi być odnowione. Oznacza to, że wśród ponad 130 tys. zezwoleń, o których mówi D. Tusk, są osoby, które do Polski nie przyjechały albo są w naszym kraju już od jakiegoś czasu, ale zmieniają pracę. Potwierdzają to dane z MRiPS. Na 145 tys. zezwoleń na pracę wydanych przez Polskę w pierwszym półroczu 2023 r. aż 50 tys. wiz pracowniczych uchylono.

Dla pełnego obrazu trzeba podać, że według stanu na 31 grudnia 2022 r. pracowało w Polsce trochę ponad milion obywateli z różnych krajów, wśród nich również takich jak Kanada, Australia czy USA. Przy czym trzeba mieć świadomość, że ok. 80 procent z nich to Ukraińcy, którzy schronili się w Polsce przed wojną, oraz Białorusini, z których część uciekła przed reżimem Łukaszenki.

Ilu ich jest?

Rodzi się pytanie, ile osób z krajów muzułmańskich rzeczywiście przyjechało za rządów PiS do pracy do Polski. Otóż portal oko.press, który jest jednym z największych krytyków rządów PiS, przeprowadził szczegółową analizę dostępnych statystyk i doszedł do wniosku, że politycy KO manipulują faktami.

Otóż z danych Straży Granicznej wynika, że w omawianym przez nas okresie dwóch i pół roku z pięciu krajów, o których mówią politycy PO, do Polski wjechało 34 550 osób w sposób legalny. Przy czym w tej liczbie są nie tylko pracownicy, ale także ich rodziny i studenci podejmujący studia w Polsce.

Autorzy analizy w oko.press sformułowali jednoznaczny wniosek: „Statystyki wydanych wiz pracowniczych oraz niezbędnych do ich uzyskania zezwoleń na pracę ani trochę nie potwierdzają wielkiego napływu do Polski imigrantów z krajów muzułmańskich”.

Korupcja wizowa

To, że Polskę nie zalała fala muzułmańskich imigrantów zarobkowych, nie znaczy, że nie ma problemu imigracji. Jest, i to niejeden. W ostatnim czasie najgłośniejszy dotyczy korupcji przy wydawaniu wiz pobytowych przez konsulów i urzędników MSZ. Opozycja mówi o największej aferze XXI wieku w Polsce, a nawet megaaferze, zaś obóz władzy o „aferce”. Z informacji przekazanych przez resort sprawiedliwości wynika, że w śledztwie prowadzonym przez CBA, CBŚ i prokuraturę ustalono, iż do nadużyć doszło w przypadku 268 wiz, siedem osób usłyszało zarzuty, a trzy zostały aresztowane. Z kolei opozycja mówi o „sprzedawaniu dziesiątek tysięcy wiz”. Tymczasem prokuratura informuje, że śledztwo dotyczy ośmiu państw, nie ma wśród nich „terrorystycznych” i w większości są to kraje azjatyckie.

Pojawił się też zarzut, że imigranci starający się o wizy nie byli sprawdzani przez polskie służby pod kątem bezpieczeństwa, ponieważ w uzyskaniu zezwolenia na pracę pośredniczą specjalne firmy outsourcingowe. Nie ma jednak na ten zarzut dowodów.

Ponieważ doniesienia są sprzeczne, a część jest niepotwierdzona, należy zaczekać na wyniki śledztwa.

Zarzuty Niemiec

Informacje o nieprawidłowościach przy wydawaniu wiz, nagłaśniane przez opozycję, zaniepokoiły naszych partnerów z Unii Europejskiej, w największym stopniu Niemców. Zarzucają nam, że skutkiem nieprawidłowości w polskim MSZ jest masowe wydawanie wiz pobytowych, które umożliwiają wjazd do strefy Schengen cudzoziemcom z krajów „terrorystycznych”. Do tego nie są oni poddawani procedurom weryfikacyjnym. Tu trzeba zaznaczyć, że tzw. wiza Schengen upoważnia do pobytu na terytorium 27 państw europejskich należących do tej strefy, natomiast wiza krajowa dotyczy terytorium Polski. W efekcie Niemcy zwiększyły kontrolę nad nielegalną migracją na granicy z Polską. Tymczasem dane znów w żaden sposób nie potwierdzają tych zarzutów. Nasz kraj wydał krajom „terrorystycznym” wielokrotnie mniej wiz niż Niemcy. Zaniepokojenie krajów unijnych miał wzbudzić fakt, że w pierwszym półroczu tego roku przyjechało do nas legalnie 4063 obywateli z Iraku, Pakistanu i Nigerii, mających wizy Schengen. Tyle że to nie jest wielkość, która wskazuje na masowość. W 2022 r. tylko Niemcy wydały obywatelom tych trzech krajów 36 tys. wiz Schengen.

Co więcej, Polska w wydawaniu wiz tego typu jest na 15. miejscu w Europie. W 2022 r. na prawie 6 mln wiz Schengen Polska wydała nieco ponad 73 tys. Rekordzistą są Francuzi, z 1,4 mln wiz, dalej Hiszpanie – 912,3 tys. i Niemcy – 817,3 tys. Oznacza to, że Polska wydała o ponad 11 razy mniej wiz Schengen niż Niemcy.

Realny problem dotyczy innych migrantów. Chodzi o wzrastającą liczbę osób, które przedostają się nielegalnie do Niemiec przez granicę Polski z Białorusią albo tzw. szlakiem bałkańskim, tyle że można tu mówić o kilkunastu tysiącach, a nie kilkuset.

Konieczny system imigracyjny

Już tylko zarysowane tu problemy wskazują na pilną potrzebę stworzenia spójnego systemu przyjmowania imigrantów zarobkowych do Polski. Właściwie PiS w dużym stopniu taki jak się wydaje, system stworzył, ale m.in. w związku z wykrytą korupcją należy go uszczelnić. Co więcej, jak się wydaje, system, w którym pracodawcy występują do organów rządowych o potrzebnych pracowników z zagranicy, a ci, po sprawdzeniu przez odpowiednie służby, podejmują u nas pracę, całkiem dobrze funkcjonuje. Według danych GUS na koniec ubiegłego roku pracowało w Polsce, oprócz Ukraińców i Białorusinów, których traktujemy jako uchodźców, ok. 200 tys. cudzoziemców. Statystyki policyjne pokazują, że nie stwarzają oni jakiegoś wyjątkowego zagrożenia, tak jak ma to miejsce w Europie Zachodniej. Od stycznia do maja tego roku podejrzanych o popełnienie przestępstwa było 4695 obcokrajowców. Na pierwszym miejscu są obywatele Ukrainy – 2288 osób, dalej Gruzji – 901, Białorusi – 277, Mołdawii – 228 oraz Rosji – 80. Choć najwięcej przestępstw popełniają Ukraińcy, najczęściej dopuszczają się ich Gruzini, tworząc szajki okradające domy, a także handlujące narkotykami. Warto zwrócić uwagę, że wśród wymienionych krajów przodujących w przestępstwach nie ma żadnego muzułmańskiego.

Tak więc z jednej strony mamy uchodźców, którym pomagamy, a z drugiej migrantów zarobkowych, którzy są pod kontrolą państwa, przestrzegają naszego prawa i szanują naszą kulturę.

Nierozwiązany jest problem osób, które nielegalnie przekraczają naszą granicę, głównie z Białorusią. Niewątpliwie należy jeszcze bardziej ją uszczelnić, ale z drugiej strony udzielać pomocy humanitarnej tym, którzy ją sforsują, a dopiero potem ich deportować. Jeśli natomiast chcą wystąpić w Polsce o ochronę międzynarodową oraz status uchodźcy albo o azyl, kierować ich do ośrodków dla migrantów.

Musimy sobie zdawać sprawę, że mamy do czynienia dopiero z pierwszymi falami migrantów i uchodźców z Afryki i Azji, którzy chcą się osiedlić w Europie. Dopóki nie zostaną zakończone toczące się tam wojny, dopóki nie skończy się tam bieda czy choćby najbardziej skrajne ubóstwo, dopóty problem migracji i uchodźców będzie istniał. Niestety, nic nie zapowiada, aby pozytywne zmiany w dającej się przewidzieć przyszłości miały nastąpić. Dlatego Polska musi wypracować system przyjmowania uchodźców i migrantów, ale na własnych zasadach. Jeśli ich nie sprecyzujemy, zasady narzucą nam sami przybysze, jak to się dzieje w Europie Zachodniej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.