Matura do zmiany

Szymon Babuchowski

GN 19/2011 |

publikacja 21.05.2011 23:45

Szykują się zmiany w egzaminach maturalnych. Czy będą one dotyczyć również najbardziej kontrowersyjnej matury z języka polskiego?

Ustna matura z języka polskiego w gruncie rzeczy nie sprawdza niczego, może poza pamięcią. Fot. J. Szymczuk Ustna matura z języka polskiego w gruncie rzeczy nie sprawdza niczego, może poza pamięcią.

Co roku o tej porze ta dyskusja rozbrzmiewa na nowo, a potem znowu cichnie. Chodzi o polemikę nad kształtem egzaminu maturalnego, który od momentu, kiedy reforma oświaty weszła w życie, budzi wiele kontrowersji. Za każdym razem ministerstwo edukacji zapowiada poważną debatę o nowej maturze i od lat nic z tego nie wynika.

Matematyka na plus
Jedyna sensowna zmiana, jaka została wdrożona w ciągu ostatnich kilku lat, polega na wprowadzeniu od zeszłego roku obowiązkowego egzaminu z matematyki. Wcześniej wielu uczniów już na początku szkoły średniej decydowało, że nie będzie uczyć się matematyki, i skupiało się na innych przedmiotach egzaminacyjnych. Później spora część z nich żałowała, że zamknęła sobie w ten sposób drogę do studiów na kierunkach ścisłych i technicznych. A nawet ci, którzy faktycznie byli od początku zorientowani na kierunki humanistyczne, pozbawiali się być może jedynej w życiu porządnej lekcji logicznego myślenia. Teraz to się zmieniło. Niestety maturzyści dostają w pakiecie także lekcję kombinowania, jaką ciągle pozostaje egzamin z języka polskiego, zarówno w części pisemnej, jak i ustnej. Na nic listy intelektualistów do minister Katarzyny Hall – podstawą oceny egzaminu pisemnego nadal jest klucz czy raczej wytrych maturalny. Trzy lata temu redakcja „Dziennika” przeprowadziła eksperyment, w którym pisarz Antoni Libera ledwo zdał taki egzamin, a profesor filozofii Marcin Król zwyczajnie go oblał. Powód? Zbyt twórcze podejście do tematu. Nic więc dziwnego, że uczniowie, zamiast proponować własne, oryginalne ujęcie problemu, wolą zgadywać, czego oczekuje od nich egzaminator.

Lektury niepotrzebne
To prawda, że maturzyści nie muszą używać preferowanych przez autorów klucza sformułowań, by uzyskać punkty. Klucz narzuca jednak kierunek interpretacji, podsuwając zestaw zagadnień, które powinny zostać poruszone w wypracowaniu. Im węższe będą horyzonty sprawdzającego, tym bardziej kurczowo będzie się on tego zestawu trzymał. A przecież pisanie pracy humanistycznej to nie to samo, co wypełnianie blankietu na poczcie. Wypracowania mają w końcu dotyczyć głównie tekstów literackich, wieloznacznych ze swej natury. Może się zdarzyć, że dwie zupełnie odmienne interpretacje tego samego utworu będą równie wybitne. Jeszcze gorzej ma się rzecz z egzaminami ustnymi, podczas których uczniowie prezentują wybrany wcześniej temat. To, co w zamyśle miało być zapewne ukłonem w stronę osobistych zainteresowań i zachętą do samodzielnej pracy, stało się grą pozorów. Wystarczy wejść w dowolną wyszukiwarkę internetową, by przekonać się, że handel prezentacjami kwitnie w najlepsze. W efekcie nauczyciele wysłuchują na maturze wyklepanych bezmyślnie formułek. Taki egzamin w gruncie rzeczy nie sprawdza niczego, może poza pamięcią. Do uzyskania pozytywnej oceny nie jest potrzebna znajomość żadnej pozycji z kanonu lektur, bo uczeń może wybrać temat dotyczący np. języka subkultur, reklam czy współczesnych piosenek.

Arkusze z błędami
Dodajmy, że wiedza z lektur tylko w niewielkim stopniu przydaje się także na egzaminie pisemnym. Większość informacji można bowiem wyciągnąć z przytoczonego w arkuszu fragmentu. Najbardziej rażąca sytuacja miała miejsce trzy lata temu, kiedy za wykazanie się znajomością „Lalki” uczeń mógł otrzymać zaledwie 1 punkt na 25, a za samo przepisanie z tekstu, co widziała we śnie Izabela Łęcka – aż 5 punktów! Tak więc może się okazać, że absolwent szkoły średniej nie przeczytał w trakcie całego procesu edukacyjnego ani jednej książki. Na domiar złego w arkuszach egzaminacyjnych raz po raz pojawiają się błędy. W poprzednich latach dotyczyło to m.in. matematyki i fizyki, w tym roku niespójność pojawiła się w teście z polskiego. Na wstępie uczeń otrzymał bowiem instrukcję, by w zadaniach zamkniętych wybierać tylko jedną z możliwości, natomiast konkretne polecenia kazały mu zaznaczać większą liczbę odpowiedzi. Na szczęście Centralna Komisja Egzaminacyjna przeprosiła już za ten błąd i postanowiła rozstrzygać wątpliwości na korzyść abiturientów. Mniejsza jednak o pojedyncze błędy, wróćmy do rozwiązań systemowych. Na razie nic nie wskazuje na to, by przez najbliższe cztery lata w maturze z polskiego miało się cokolwiek zmienić. Czekają nas za to inne nowości. W 2012 roku wejdzie w życie nowa formuła egzaminu ustnego z języka obcego. Nie będzie tu już podziału na na poziom podstawowy i rozszerzony. Egzamin ma się składać z rozmowy wstępnej i trzech zadań. Rozmowa wstępna będzie dotyczyć zainteresowań i życia codziennego maturzysty. Dalsza część egzaminu ma polegać m.in. na odgrywaniu ról, opisie przedstawionego uczniowi obrazka oraz wypowiedzi na zadany temat.

Zmiany za cztery lata
– Kolejne zmiany przewidywane są na rok 2015, wtedy też ma się zmienić matura z polskiego – zapowiada w rozmowie z „Gościem” Lucyna Grabowska, kierownik Wydziału Matur Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Jednak na razie CKE nie chce ujawniać szczegółów. Wiadomo tylko o propozycjach Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, by odchudzić listę przedmiotów, które uczniowie mogli dotąd zdawać dodatkowo w formie pisemnej. Do tej pory było to aż 17 przedmiotów, z których maturzyści wybierali najwyżej 6, ale mogli też nie wybrać żadnego. Teraz na liście ma pozostać 12 pozycji. Do usunięcia zakwalifikowano pięć najrzadziej wybieranych: wiedzę o tańcu, historię muzyki, historię sztuki, filozofię oraz język łaciński z kulturą antyczną. Pozostałe zostaną podzielone na dwa koszyki. W pierwszym znajdą się: język polski, historia, matematyka, fizyka, chemia, biologia i geografia. W drugim – języki obce oraz wiedza o społeczeństwie. Gdzie zostanie zakwalifikowana informatyka, na razie nie wiadomo. Maturzysta będzie miał obowiązek wyboru przynajmniej jednego przedmiotu z każdej grupy i zdania go na poziomie rozszerzonym. Zdaniem przewodniczącego Komisji ds. Kształcenia KRASP, prof. Tomasza Boreckiego, taki układ pozwoli uniknąć zubażania wiedzy do „zaliczenia” dwóch języków obcych.

Wątpliwości ma natomiast Wiesław Włodarski, przewodniczący Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich. Twierdzi on, że propozycja rektorów uderza w uczniów szkół artystycznych. Jego zdaniem, mogą oni nie znaleźć w takiej sytuacji przedmiotu, który byliby w stanie zdać na poziomie rozszerzonym. Trudno się z tym zgodzić, choć postulat rektorów, by zrezygnować z filozofii czy historii sztuki, faktycznie dziwi. Jednak już np. wiedzę o tańcu zdają w tym roku zaledwie 83 osoby w całej Polsce, podczas gdy najczęściej wybieraną geografię – aż 87 tys. Wydaje się więc, że rezygnacja z tak egzotycznego egzaminu nie przyniesie większej szkody. Poważną szkodę przyniosłoby natomiast młodym ludziom pozostawienie matury z języka polskiego w obecnym kształcie. I to jest najważniejsza sprawa, nad którą trzeba debatować.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.