Zażenowanie

ks. Artur Stopka

stukam.pl |

Im bardziej ludzie z pierwszych stron gazet i ekranów telewizyjnych dają do zrozumienia, że sumienia zamknęli na klucz w najniższej szufladzie biurka, tym bardziej będą demoralizująco wpływać na miliony zwykłych obywateli.

Zażenowanie

Od jakiegoś czasu dowiaduję się z mediów, że polscy politycy w kwestii kampanii wyborczej omijają, obchodzą, a być może po prostu łamią prawo, które sami ustanowili. Okazuje się, że zakaz wyborczej agitacji obeszła szerokim łukiem nawet jego inicjatorka. Ciekawe, czy choć zadrgała jej powieka, gdy mówiła dziennikarzom, że banery z jej wizerunkiem i informacją, iż zaprasza na bezpłatne porady prawne, nie mają związku z kampanią. Tego nie wiem, ale za to bez wątpliwości widziałem, jak przedstawiciele innych ugrupowań traktowali mnie i miliony innych potencjalnych wyborców jak idiotów, nazywając regularną kampanię wyborczą „kampanią informacyjną” lub wywieszając billboardy odsyłające do programu wyborczego.

Patrząc na to wszystko odczuwam przede wszystkim zażenowanie. Ale też głęboki niepokój o sumienia naszych polityków. Skoro u tak wielu z nich widać gołym okiem, że zostały one zagłuszone i zepchnięte do lamusa, to czego można oczekiwać w sytuacjach, gdy ogłasza się, iż będą w fundamentalnych kwestiach głosować „zgodnie ze swoim sumieniem”.

Przykład idzie z góry. Skoro sami twórcy prawa mają jest serdecznie w nosie, to czego oczekiwać od obywateli? Jedna z gazet doniosła we wtorek, że wyjątkowo dużo polskich maturzystów zostało w tym roku przyłapanych na ściąganiu. A dlaczego mieliby być uczciwi, jeżeli każdego dnia widzą w telewizorze i w Internecie zadowolonych z siebie cwaniaków, którzy piastują lukratywne posady niejednokrotnie dlatego, że nie mieli żadnych zahamowań moralnych i etycznych?

Podobnie cóż się dziwić licznym urzędnikom, którzy ignorują polecenia (nawet te idące z najwyższego szczebla), a pojęcie dobra wspólnego jest dla nich czymś kompletnie abstrakcyjnym i pozbawionym treści? Stawiają na prywatę i nieformalne relacje, przynoszące korzyść im i ich mniej lub bardziej znajomym.

Albo dlaczego mieliby być uczciwi sprzedawcy na portalach aukcyjnych i nie posyłać nabywcom zamiast oryginalnych towarów ich podróbek? Dlaczego też miałoby kogokolwiek dziwić tłumaczenie właścicieli tych internetowych bazarów, że nie mają ani szansy, ani możliwości odfiltrowywania produktów nieoryginalnych? A tym bardziej co dziwnego w tym, że kasują prowizję od sprzedaży podróbek?

Wielokrotnie byłem publicznie wyśmiewany za to, że z uporem oczekuję od polityków i wszelkich ludzi z tak zwanego świecznika, aby nie ulegali iluzji, że ich działania są wyjęte spod ocen moralnych. Nie są. I im bardziej ludzie z pierwszych stron gazet i ekranów telewizyjnych dają do zrozumienia, że sumienia zamknęli na klucz w najniższej szufladzie biurka, tym bardziej będą demoralizująco wpływać na miliony zwykłych obywateli. A skoro przynajmniej część z nich dla swoich wyczynów uzyskała milczącą akceptację reprezentantów Kościoła, to właściwie nie wiem, o czym tu dalej pisać...