Nie ma sygnałów o zagrożeniu powodziowym

PAP |

publikacja 21.07.2011 18:46

Nie ma sygnału alarmującego o ewentualnym zagrożeniu powodziowym - powiedział w czwartek premier Donald Tusk po posiedzeniu Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego. Spotkanie było poświęcone m.in. skutkom nawałnic, które przeszły w ostatnich dniach nad Polską.

Nie ma sygnałów o zagrożeniu powodziowym Radek Pietruszka/PAP Premier Donald Tusk (C) i wiceminister spraw wewnętrznych Zbigniew Sosnowski (obok z L) oraz komendant główny Państwowej Straży Pozarnej gen. brygadier Wiesław Leśniakiewicz (P) i Kazimierz Plocke (2P) z ministerstwa rolnictwa podczas posiedzenia. Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego pod przewodnictwem premiera Donalda Tuska zebrał się, 21 bm. w Warszawie. Tematem posiedzenia jest aktualna sytuacja hydrologiczno-meteorologiczna kraju.

"Rozmawialiśmy o ewentualnych zagrożeniach powodziowych, ze względu na już dość długotrwałe opady, szczególnie na Dolnym Śląsku, i nie ma żadnego sygnału takiego alarmującego" - powiedział premier. Zaznaczył, że ma na myśli nie podtopienia, lecz ewentualne zagrożenie wylaniem rzek.

Jak dodał Tusk wyjątkiem, gdzie może się pojawić takie zagrożenie, są okolice Turoszowa na Dolnym Śląsku. W tym rejonie - jak powiedział - będzie jeszcze padało, także w nocy, stany alarmowe rzek są przekroczone, do tego dochodzi zrzut wody z jednego ze zbiorników.

"Na razie wszystko wydaje się pod kontrolą, natomiast te opady, których się spodziewamy jeszcze w nocy, mogą doprowadzić do dalszego przekroczenia stanów alarmowych. Czy to będzie oznaczało powódź w niektórych miejscach, tego w tej chwili nie wiemy. Na razie służby meteorologiczne sądzą, że nie będzie tego typu zdarzenia" - powiedział premier, dodając, że średnioterminowe prognozy pogody wskazują, że najbardziej intensywne zjawiska powinny się oddalać od Polski.

Szef rządu ocenił, że służby państwowe stanęły na wysokości zadania. "Dzisiaj odebrałem meldunek od wszystkich wojewodów z tych województw, gdzie te dramaty miały miejsce, wszędzie uzyskaliśmy informacje, że służby państwowe, zwłaszcza straż pożarna i ochotnicza straż pożarna, stanęły na wysokości zadania" - powiedział.

Podkreślił, że z komunikatów wojewodów wynika, że są środki finansowe na szybką, bezpośrednią pomoc, która jest rozdzielana na poziomie gmin przy pomocy pracowników opieki społecznej (w wysokości do 6 tys. zł), a zasiłki dla tych, którzy utracili środki na życie, są wypłacane w zadowalającym tempie.

"Mamy dużo zniszczeń domów. Tutaj stosujemy metodę pomocy zarówno ubezpieczonym, jak i nieubezpieczonym. Z tym, że w każdym przypadku będziemy starali się oceniać indywidualnie sytuację materialną gospodarstwa i w zależności od potrzeb ta pomoc będzie indywidualizowana. Będzie brała pod uwagę także możliwości materialne rodzin" - powiedział Tusk.

Szef rządu podkreślił, że nie ma środków na rekompensaty z tytułu utraconych zbiorów dla rolników, są jednak fundusze na odtworzenie możliwości podjęcia działalności na nowo. Jak przypomniał, w powiecie przysuskim na południowym Mazowszu zostało zniszczonych wiele upraw. "Tam mieliśmy do czynienia ze specyficzną uprawą i bardzo dramatycznymi społecznie skutkami nawałnicy. Mówię o zagłębiu paprykowym, gdzie w tej chwili identyfikujemy, ile rodzin było uzależnionych w pełni od dochodów ze sprzedaży papryki i niestety nie zdążyli jej sprzedać, bo została zniszczona" - powiedział Tusk.

Przypomniał, że Lasy Państwowe oraz inna spółka Skarbu Państwa będąca producentem folii - udostępniły nieodpłatnie bądź po niższych cenach surowce niezbędne do odbudowy zniszczonych lub uszkodzonych tuneli warzywnych.

Premier dodał, że tylko na Mazowszu kilkaset poszkodowanych rodzin skorzystało z nieodpłatnych kolonii dla dzieci i młodzieży. Taką możliwość udostępnił resort edukacji.

Tusk podziękował strażakom za zaangażowanie w usuwanie skutków nawałnic.