Ekstremista powinien być obcy

PAP |

publikacja 23.07.2011 16:00

Nikt w Norwegii nie spodziewał się ataku miejscowego ekstremisty - przyznał w sobotę rozmowie z PAP dyrektor Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem (PRIO) w Oslo, Kristian Berg Harpviken. Rzeczywista otwartość społeczeństwa norweskiego może być mniejsza niż deklarowana - komentuje z kolei dr Paulina Horbowicz z UAM.

Ekstremista powinien być obcy VEGARD GROETT/PAP/EPA Uszkodzona po zamachu fasada budynku - siedziby rządzącej partii

Harpviken uważa, że jeśli potwierdzi się wersja, iż za piątkowym wybuchem bomby w dzielnicy rządowej oraz masakrą na wyspie Utoya stoi prawicowy ekstremista lub związana z nim grupa, będzie to ogromne zaskoczenie.

"W Norwegii nie ma liczących się skrajnie prawicowych organizacji, nie mają one wpływu na politykę, nie dostają się do parlamentu" - zaznaczył analityk.

Zdaniem dyrektora PRIO, zasiadająca w parlamencie opozycyjna narodowo-konserwatywna Partia Postępu jest cywilizowanym ugrupowaniem i choć opowiada się za ograniczeniem imigracji. "Jest to raczej forma populizmu" - powiedział Harpviken.

"Otwarta na imigrantów współrządząca Norweska Partia Pracy premiera Jensa Stoltenberga cieszy się poparciem i nie budzi kontrowersji. Ugrupowanie to można określić nawet jako centrowe" - uważa ekspert.

Centrolewicowa koalicja utworzona przez Stoltenberga rządzi Norwegią już drugą kadencję. Kraj ten dzięki dochodom z wydobycia ropy naftowej oraz gazu ma nadwyżkę budżetową i niskie bezrobocie.

Harpviken określa norweską politykę jako "ugodową, w której partie dążą do szerokiego konsensusu". "W Norwegii skrajne poglądy nie są popularne" - zaznacza. Dyrektor PRIO przypomniał też, że kraj wygrywa międzynarodowe rankingi w kategoriach dotyczących najlepiej rozwiniętej demokracji czy jakości życia.

Ekspert sądzi, że z uwagi na udział Norwegii w misji w Afganistanie oraz nalotach na Libię, bardziej można było spodziewać się ataku z zewnątrz.

Rzeczywista otwartość społeczeństwa norweskiego może być mniejsza niż deklarowana - komentuje z kolei dr Paulina Horbowicz z UAM. Według niej część Norwegów może być niezadowolona, że prowadzona przez władze polityka otwartości nie do końca pozwala im na wyrażenie prawdziwych przekonań.

Horbowicz zwróciła uwagę, że społeczeństwo norweskie - szczególnie na poziomie deklaracji - cechuje duża otwartość i duża tolerancja. Jej zdaniem "czasami ten poziom deklaratywny jest nawet nieco mocniejszy niż rzeczywiste przekonania".

"Możliwe, że taka deklaratywna otwartość ze strony władz może powodować wzrost niezadowolenia ze strony zwykłych ludzi, którzy nie zgadzają się z tym do końca, a może czują, że nie do końca mają prawo to wyrazić" - powiedziała Horbowicz.

Jak oceniła, w norweskim społeczeństwie może istnieć pewne zaniepokojenie związane tym, że w kraju pojawia się dużo imigrantów, przedstawicieli innych kultur. "Państwo norweskie pozwala im na wiele. Mogą robić wszystko to, co w swoich krajach rodzinnych, praktykować swoje tradycje, łącznie z szerzeniem skrajnych poglądów i stanowisk" - powiedziała Horbowicz.

Jej zdaniem, niewykluczone jest, że "pewna część społeczeństwa może się czuć tym zagrożona". "Może to odbierać jako zagrożenie dla tradycyjnej norweskiej kultury, wartości demokratycznych" - powiedziała Horbowicz. Jak zauważyła, tego typu tendencje do pewnego stopnia są podsycane przez norweską prawicę, "na której istnieje dość populistyczna partia, która bazuje na fobii przed nieznanym, przed nowymi kulturami, przed zalewem imigrantów z krajów biedniejszych, mniej rozwiniętych".

Pytana, czy jej zdaniem tragiczne wydarzenia z piątku, spowodują zamknięcie się społeczeństwa norweskiego, zwróciła uwagę, że "jak do tej pory na poziomie deklaracji pojawiają się zapewnienia, że otwartość będzie utrzymana". "Słyszymy deklaracje, że wartości demokratyczne będą podtrzymywane, że nie damy się zastraszyć, bo nasza polityka jest poprawna i przyniesie efekty" - powiedziała.

Zwróciła uwagę, że pierwszą reakcją społeczeństwa jest "ogromna solidarność i jednoczenie się w działaniu i poczuciu dumy z własnego kraju, który obroni się przed zagrożeniem". Jednocześnie zaznaczyła, że "to, czy i w jakim stopniu społeczeństwo zareaguje zamknięciem i poczuciem zagrożenia, trudno jest w tej chwili przewidzieć".

"Może się tak stać, że wszyscy zjednoczą się wokół idei państwa otwartego. Jeżeli wypowiedzą się organizacje imigranckie lub muzułmańskie, które również potępią zamachy - to może nawet dojść do wzmocnienia trendu otwartości. Jest to sprawa otwarta i najbliższe dni pokażą, w jaką stronę pójdzie Norwegia" - oceniła Horbowicz.