Moje czyny potworne, ale konieczne

PAP |

publikacja 24.07.2011 07:58

Za pośrednictwem adwokata Anders Behring Breivik, podejrzany o przeprowadzenie w piątek podwójnego zamachu w Norwegii, ogłosił, że wie, iż jego czyny były "potworne", jednak jego zdaniem były "konieczne". Na jaw wychodzą kolejne szczegóły nt. jego przeszłości.

Moje czyny potworne, ale konieczne Vegard Groett/ PAP/EPA Norweski następca tronu z synem zapala świecę ku czci ofiar zamachu podczas ceremonii w stołecznej katedrze.

"(Mój klient) powiedział, że wie, iż jego czyny był potworne, ale według niego były konieczne" - powiedział Geir Lippestad, prawnik Breivika, podejrzanego o przeprowadzenie zamachów w Oslo i na wyspie Utoya, w których zginęły co najmniej 92 osoby.

Jak poinformował, Breivik złoży wyjaśnienia przed sądem w poniedziałek. Sąd ma zdecydować, czy do rozpoczęcia procesu zatrzymany ma pozostać w areszcie.

Tymczasem pojawiają się coraz to nowe informacje na temat 32-letniego Norwega.

Agencja NTB donosi o liczącym 1500 stron dokumencie pod tytułem "2083. Europejska Deklaracja Niepodległości", który został opublikowany w internecie pod pseudonimem Andrew Berwick. Jak zauważa Reuters, jest to zangielszczona wersja imienia i nazwiska podejrzanego.

Ten swoisty manifest traktuje przede wszystkim o "wojnie rasowej" oraz sposobie, w jaki Europa może się uwolnić od imigrantów. Kończy się słowami: "Myślę, że to ostatni wpis tutaj. Jest piątek, 22 lipca, (godz.) 12.51" - podała NTB. Ok. 2,5 godz. później miał miejsce pierwszy z dwóch ataków. Według nieoficjalnych doniesień gazety "VG", która powołuje się na źródła policyjne, mężczyzna miał przyznać się podczas przesłuchania, że to on zamieścił materiał w sieci.

Materiał został też rozesłany mailem - informację taką podało internetowe wydanie fińskiego dziennika "Helsingin Sanomat". Otrzymała go m.in. - na godzinę przed wybuchem w Oslo - polityk niechętnej imigrantom fińskiej partii Prawdziwi Finowie. Kiemunki powiedziała "Helsingin Sanomat", że nie wie, dlaczego otrzymała tę wiadomość. Ma z niej wynikać, iż e-mail z Norwegii trafił także do innych osób.

Według brytyjskiego dziennika "The Guardian", dwa lata temu Breivik kontaktował się z organizacjami antyislamskimi w Wielkiej Brytanii. W internecie miał się chwalić, że namawiał je, by poprzez prowokację doprowadziły "młodzież dżihadu" do "przesadnej reakcji".

"Kilka razy dyskutowałem z Stop the Islamification of Europe (SIOE) i English Defence League (EDL) i radziłem im, by (...) sprowokowały młodzież dżihadu (...) do przesadnej reakcji, co udało się już kilka razy" - pisał Breivik. Agencja APA odnotowuje, że podczas demonstracji EDL wielokrotnie dochodziło do gwałtownych starć z kontrdemonstrantami.

Założyciel SIOE Andres Graves zaprzeczył, że podobna wymiana miała miejsce. "Nigdy się z nami nie kontaktował ani nie dawał nam rad" - powiedział. Dopuścił możliwość, że Norweg był na którejś z demonstracji SIOE. Dodał, że Breivik ubiegał się o członkowstwo SIOE ok. 18 miesięcy temu, ale go nie uzyskał, bo stwierdzono, że ma powiązania z osobami o przekonaniach neonazistowskich.

EDL i SIOE to radykalnie prawicowe ugrupowania sprzeciwiające się ekspansji islamu. EDL sympatyzuje z holenderskim politykiem Geertem Wildersem i jego antyislamską Partią na rzecz Wolności.