Masakra w Syrii

PAP |

publikacja 31.07.2011 10:20

W niedzielnym ataku syryjskiej armii na miasto Hama zginęło 95 osób - informują syryjscy obrońcy praw człowieka. Doniesieniami o liczbie ofiar jest zaniepokojony szef brytyjskiej dyplomacji William Hague.

Według Ammara Kurabiego, szefa Krajowej Organizacji na rzecz Praw Człowieka, armia i siły bezpieczeństwa otworzyły ogień do cywilów w Hamie, zabijając 95 osób. Poprzedni bilans mówił o 45 ofiarach śmiertelnych ofensywy armii w tym mieście, położonym na zachodzie Syrii.

Kurabi przekazał, że w sumie w atakach armii w kilku syryjskich miastach zginęło w niedzielę 121 osób, a dziesiątki zostały ranne; stan wielu jest ciężki.

Syryjski działacz na rzecz praw człowieka sprecyzował, że 19 osób zginęło w mieście Dajr az-Zaur, na wschodzie Syrii, sześć w mieście Harak, a jedna w Abu Kamal (także na wschodzie kraju).

Od kilku tygodni władze próbują zdławić opór przeciwników reżimu prezydenta Baszara el-Asada w Hamie, gdzie dochodziło do wielkich manifestacji, gromadzących nawet 500 tys. ludzi.

Zaniepokojenie wydarzeniami w Hamie, położonej ok. 200 km na północ od Damaszku, wyraził w niedzielę brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague. "Żadne takie działanie przeciwko cywilom, którzy manifestowali w ostatnich tygodniach w mieście w sposób pokojowy, nie ma usprawiedliwienia" - oświadczył w komunikacie.

Podkreślił, że ofensywa syryjskich władz "wpisuje się w skoordynowaną akcję prowadzoną w pewnych miastach, mającą na celu uniemożliwienie Syryjczykom manifestowanie przed ramadanem". "Te ataki są tym bardziej szokujące że dochodzi do nich w tuż przed rozpoczęciem świętego dla muzułmanów miesiąca" - dodał. Ramadan w tym roku rozpoczyna się 1 sierpnia.

Szef brytyjskiej dyplomacji zażądał także od prezydenta Asada, by "natychmiast zaprzestał ataków przeciwko swemu własnemu narodowi". Asad myli się, "jeśli sądzi, że opresja i siła militarna zakończą kryzys w jego kraju" - zaznaczył Hague.

Hama jest symbolem walki z reżimem od czasu krwawego stłumienia w 1982 roku zorganizowanego przez Bractwo Muzułmańskie powstania przeciwko ojcu obecnego prezydenta - Hafezowi el-Asadowi. Zginęło wówczas - według różnych szacunków - od 10 tys. do 30 tys. ludzi.

Opozycja ocenia, że syryjskie siły bezpieczeństwa od rozpoczęcia antyrządowych wystąpień, zabiły 1 634 osoby. Los kolejnych 2 918 osób jest nieznany. Aresztowano ok. 26 tys. osób, z których wiele było poddawanych torturom. Za kratami przebywa dotychczas 12 617 przeciwników prezydenta.

Władze syryjskie od marca, kiedy rozpoczęły się demonstracje przeciwko Asadowi, wydaliły większość niezależnych dziennikarzy. Dlatego trudno jest zweryfikować informacje podawane przez obie strony konfliktu.