PAP |
publikacja 01.04.2025 19:02
Elastyczność, ale pozostała nieugięta.
Roman Koszowski /Foto Gość
Po 2035 roku może się to okazać luksusem dostępnym jedynie dla bogatszych
Komisja Europejska zaproponowała we wtorek złagodzenie zasad wprowadzania norm dotyczących emisji dwutlenku węgla przez producentów samochodów. Jeśli zmiany wejdą w życie, zyskają oni większą elastyczność jeszcze w tym roku, od którego obowiązują bardziej rygorystyczne normy.
Propozycja jest elementem planu działania dla sektora motoryzacyjnego w Europie ogłoszonego przez KE na początku marca.
Zmiany pozwolą producentom samochodów na uśrednianie wyników dotyczących osiągania celów redukcji emisji w latach 2025, 2026 i 2027. Łagodniejsze zasady dotyczą norm, które obowiązują w UE od 1 stycznia 2025 roku dla samochodów osobowych i dostawczych. Samochody osobowe mogą emitować maksymalnie 93,6 g CO2/km, zamiast dotychczasowych 120 g CO2/km, a samochody dostawcze - 153,9 g CO2/km.
Zmiany zaproponowane przez KE w praktyce mają pozwolić producentom uniknąć kar za niespełnianie norm. Jeśli bowiem w tym roku nie dostosują oni swoich samochodów do nowych norm, będą mogli to nadrobić nadwyżkami w kolejnych dwóch latach.
By zmiany weszły w życie, muszą się na nie zgodzić: Parlament Europejski oraz Rada UE, którą w tym półroczu kieruje Polska.
KE zaproponowała plan dla przemysłu motoryzacyjnego po konsultacjach z sektorem. Oczekiwano, że w ich efekcie Bruksela zaproponuje zmiany w rozporządzeniu, na mocy którego od 2035 r. na rynku unijnym dopuszczalna będzie sprzedaż jedynie samochodów o zerowej emisji CO2. KE jednak się na to nie zdecydowała. Zapowiedziała natomiast, że będzie kontynuować przegląd prawa dotyczącego sektora motoryzacyjnego z możliwością ogłoszenia jeszcze w tym roku potencjalnych alternatyw, takich jak paliwa syntetyczne, które mogłyby odgrywać rolę w osiąganiu celów redukcyjnych UE.
Propozycja w sprawie złagodzenia zasad dotyczących wdrażania nowych norm CO2 miała pojawić się - zgodnie z zapowiedzią KE - do końca marca. Nie było jednak pewności, czy KE wyjdzie z propozycją na czas, a fakt, że została ona zaprezentowana z jednym dniem opóźnienia, pokazuje, że nawet mniej kontrowersyjna niż odejście od celu na 2035 r. kwestia wywołuje podziały w KE.
Częścią planu są też zalecenia dla krajów dotyczące flot korporacyjnych, które stanowią 60 proc. aut rejestrowanych w UE. Jeśli kraje członkowskie zobowiązałyby firmy do kupowania bezemisyjnych aut, znacząco mogłoby to wpłynąć na redukowanie emisji w transporcie drogowym. KE nie zdecydowała się jednak na zmianę przepisów, lecz skierowała do państw rekomendacje w tej sprawie.
Z Brukseli Magdalena Cedro
Od redakcji Wiara.pl
Powolutku, małymi kroczkami, skręcić kark... Pytanie: po co snuć takie plany, skoro nie wiadomo, czy do 2035 roku unia w tym kształcie przetrwa? Aha, chodzi o to, że i bez krajów naszego regionu, które w międzyczasie zajmie Rosja, Unia może sobie funkcjonować...