Komfort

ks. Artur Stopka

publikacja 16.08.2011 11:40

Może się okazać, że od "komfortu" i "uszanowania woli chorego" ważniejsze są zupełnie inne sprawy. I co wtedy?

Komfort

W czerwcu przytaczałem na swoim blogu opowieść o pacjencie, który zdjął krzyż ze szpitalnej ściany, gdy miał go tuż nad głową, a gdy krzyż został ponownie zawieszony, tyle że daleko od niego, powiedział do żony "On na mnie patrzy. On na mnie patrzy i pyta ‘Dlaczego mnie prześladujesz?", a wkrótce potem poprosił o spowiedź.

Ktoś pod tym moim wpisem zamieścił komentarz: "To smutne, że ani żona, ani zakonnica nie potrafiły uszanować woli chorego".

Zarówno mój post, jak i komentarz przypomniały mi się, gdy czytałem we wtorkowej (16 sierpnia br.) "Gazecie Wyborczej" artykuł o chorym, który w jednym z warszawskich szpitali zdjął krzyż, a następnie został "zrugany" przez pielęgniarkę i salową, które krzyż powiesiły z powrotem. "Czy w szpitalu nie powinien być najważniejszy komfort pacjenta, także duchowy?" - przytacza dziennikarka pytanie kobiety, która była świadkiem całego zamieszania.

W całym tekście mnie zmartwiły dwie sprawy. Po pierwsze, jeśli to prawda, "zruganie" pacjenta przez dwie kobiety, dla których - wedle wielkiego prawdopodobieństwa - zdjęcie krzyża było naruszeniem ich uczuć religijnych. Nie w taki sposób, w mojej opinii, trzeba bronić krzyża.

Po drugie, z końcówki artykułu można się dowiedzieć, że "Gdy po weekendzie pojawili się inni pacjenci, wszyscy głosowali w sprawie krzyża. Większość chciała, by krzyż wrócił na ścianę, i tak się stało". Nie zachwyca mnie to głosowanie nad obecnością krzyża na ścianie. Bardzo łatwo taka "demokracja w sprawie symboli" może się przerodzić w paranoję.

A co z komfortem niewierzącego pacjenta? W kontekście wspomnianej na początku jak najbardziej prawdziwej i dziejącej się w Polsce całkiem niedawno opowieści mam poważny problem. Bo może się okazać, że od "komfortu" i "uszanowania woli chorego" ważniejsze są zupełnie inne sprawy. I co wtedy?