KAI |
publikacja 25.06.2025 12:13
Przeżywając rozczarowania i zniechęcenia, czy też doświadczenie śmierci idźmy do Jezusa: On nas może uzdrowić, może dać nam nowe życie. On jest naszą nadzieją! – powiedział Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Kontynuując cykl katechez o uzdrowieniach Jezusa papież omówił dziś wskrzeszenie dwunastoletniej córki Jaira oraz kobiety cierpiącej na upływ krwi (Mk 5, 21-43).
EPA/RICCARDO ANTIMIANI
Na wstępie Leon XIV zwrócił uwagę na powszechne dziś zjawisko znużenia życiem, gdy tracimy energię, zasypiamy, łudząc się, że po przebudzeniu wszystko będzie inaczej. „Ale rzeczywistości trzeba stawić czoła, a razem z Jezusem możemy tego dokonać” – zapewnił Ojciec Święty, wskazując, że właśnie takie sytuacje znajdują odzwierciedlenie we omawianym fragmencie Ewangelii.
Papież podkreślił postawę Jaira, którego dwunastoletnia córka umarła, ale on nadal wierzy i żywi nadzieję. Podobną odwagę wykazuje kobieta od dwunastu lat cierpiąca na krwotok, która wbrew wszystkim wierzy, że Jezus może ją uzdrowić. Znajduje siłę, aby wyjść i poszukać Go. Chce przynajmniej dotknąć skraju Jego szaty. „Za każdym razem, gdy dokonujemy aktu wiary skierowanego ku Jezusowi, nawiązujemy z Nim kontakt i natychmiast wypływa z Niego Jego łaska. Czasem tego nie zauważamy, ale w sposób ukryty i rzeczywisty łaska do nas dociera i od wewnątrz stopniowo przemienia nasze życie” – wskazał Leon XIV.
Ojciec Święty przestrzegł przed powietrznością w relacji z Panem Jezusem. Komentując natomiast wskrzeszenie dwunastoletniej córki Jaira podkreślił, iż Jezus nie tylko uzdrawia z każdej choroby, lecz także budzi ze śmierci. „Dla Boga, który jest Życiem wiecznym, śmierć ciała jest jak sen. Prawdziwa śmierć to śmierć duszy: to jej powinniśmy się lękać!” – przestrzegł papież.
Leon XIV zwrócił też uwagę, że po wskrzeszeniu dziewczynki Jezus, mówi jej rodzicom, aby jej dano jeść. Zachęcił w tym kontekście do zastanowienia się nad tym, czy kiedy nasze dzieci przeżywają kryzys i potrzebują duchowego pokarmu potrafimy im go dać? „A jak możemy to zrobić, skoro sami nie karmimy się Ewangelią?” - zapytał.
„W życiu są chwile rozczarowania i zniechęcenia, jest też doświadczenie śmierci. Uczmy się od tej kobiety, od tego ojca: idźmy do Jezusa: On nas może uzdrowić, może dać nam nowe życie. On jest naszą nadzieją!” – powiedział Ojciec Święty na zakończenie swej katechezy.
Na zakończenie papież zachęcił Polaków do modlitwy za kapłanów, a także codziennej lektury Ewangelii. "Serdecznie pozdrawiam Polaków. Zachęcam was do codziennej lektury Ewangelii. Niech będzie ona dla Was duchowym pokarmem, uzdalniającym do niesienia wiary i nadziei do swoich środowisk. A zbliżająca się uroczystość świętych Piotra i Pawła niech stanie się dla was okazją do odnowienia osobistej więzi ze wspólnotą Kościoła i modlitewnej troski o jego pasterzy. Z serca Wam błogosławię!".
Cała treść katechezy na następnej stronie:
Drodzy Bracia i Siostry!
Również dzisiaj, przedmiotem naszego rozważania są uzdrowienia Jezusa będące znakiem nadziei. W Jezusie jest pewna siła, której również my możemy doświadczyć, wchodząc z Nim w osobową relację.
W dzisiejszych czasach, bardzo rozpowszechnioną chorobą jest znużenie życiem: rzeczywistość wydaje nam się zbyt skomplikowana, uciążliwa, trudno stawić jej czoła. Wówczas tracimy energię, zasypiamy, łudząc się, że po przebudzeniu wszystko będzie inaczej. Ale rzeczywistości trzeba stawić czoła, a razem z Jezusem możemy tego dokonać. Niekiedy też czujemy się zablokowani przez osądy tych, którzy roszczą sobie prawo do przypisywania innym etykietki.
Mam wrażenie, że sytuacje te znajdują odzwierciedlenie we fragmencie Ewangelii św. Marka, gdzie przeplatają się dwie historie: historia dwunastoletniej dziewczynki, która leży chora w łóżku i umiera, oraz historia kobiety, która od dwunastu lat cierpi na upływ krwi i poszukuje Jezusa, aby ją uzdrowił (por. Mk 5, 21-43).
Pomiędzy tymi dwiema postaciami kobiecymi Ewangelista umieszcza osobę ojca dziewczynki: nie pozostaje on w domu, lamentując nad chorobą córki, lecz wychodzi i prosi o pomoc. Chociaż jest przywódcą synagogi, niczego sobie nie uzurpuje ze względu na swoją pozycję społeczną. Kiedy trzeba czekać, nie traci cierpliwości i oczekuje. A kiedy przychodzą mu powiedzieć, że jego córka umarła i nie ma sensu niepokoić Nauczyciela, on nadal wierzy i żywi nadzieję.
Dialog tego ojca z Jezusem zostaje przerwany przez kobietę cierpiącą na krwotok, której udało się zbliżyć do Jezusa i dotknąć Jego szaty (w. 27). Niewiasta ta, z wielką odwagą podjęła decyzję, która zmieniła jej życie: wszyscy stale jej mówili, żeby stała z daleka, żeby się nie pokazywała. Skazano ją na ukrycie i izolację. Czasami my również możemy paść ofiarą osądu innych, którzy próbują narzucić nam rolę lub wizerunek, który nie jest nasz. Wtedy czujemy się źle i nie potrafimy się z tego wyrwać.
Owa kobieta wkracza na drogę zbawienia, gdy w jej sercu kiełkuje wiara, że Jezus może ją uzdrowić: wtedy znajduje siłę, aby wyjść i poszukać Go. Chce przynajmniej dotknąć skraju Jego szaty.
Wokół Jezusa były wielkie tłumy, więc wiele osób Go dotykało, a jednak nic się z nimi nie działo. Kiedy natomiast ta kobieta dotknęła Jezusa, została uzdrowiona. Na czym polega różnica? Komentując ten fragment tekstu, św. Augustyn mówi w imieniu Jezusa: „tłum nastaje, wiara dotyka” (Mowa 243, 2, w: Wybór mów, tłum. ks. Jan Jaworski, Warszawa 1973, s. 126). Tak właśnie jest: za każdym razem, gdy dokonujemy aktu wiary skierowanego ku Jezusowi, nawiązujemy z Nim kontakt i natychmiast wypływa z Niego Jego łaska. Czasem tego nie zauważamy, ale w sposób ukryty i rzeczywisty łaska do nas dociera i od wewnątrz stopniowo przemienia nasze życie.
Być może także dziś wiele osób zbliża się do Jezusa powierzchownie, nie wierząc tak naprawdę w Jego moc. Stąpamy po posadzkach naszych kościołów, ale może serce jest gdzie indziej! Ta kobieta, cicha i anonimowa, przezwycięża swój lęk, dotykając serca Jezusa rękami uznawanymi za nieczyste z powodu choroby. I oto natychmiast czuje się uzdrowiona. Jezus mówi do niej: „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju” (Mk 5, 34).
W międzyczasie przynoszą owemu ojcu wiadomość, że jego córka nie żyje. Jezus mówi do niego: „Nie bój się, wierz tylko!” (w. 36). Następnie idzie do jego domu i widząc, że wszyscy płaczą i krzyczą, mówi: „Dziecko nie umarło, tylko śpi” (w. 39). Wchodzi następnie do pokoju, gdzie leżała dziewczynka, bierze ją za rękę i mówi: „Talitha kum”, „Dziewczynko, mówię ci wstań!”. Dziewczynka wstała i zaczęła chodzić (por. w. 41-42). Ten gest Jezusa ukazuje nam, że nie tylko uzdrawia On z każdej choroby, lecz także budzi ze śmierci. Dla Boga, który jest Życiem wiecznym, śmierć ciała jest jak sen. Prawdziwa śmierć to śmierć duszy: to jej powinniśmy się lękać!
Jeszcze ostatni szczegół: Jezus, po wskrzeszeniu dziewczynki, mówi jej rodzicom, aby jej dano jeść (por. w. 43). Oto kolejny bardzo konkretny znak bliskości Jezusa wobec naszego człowieczeństwa. Ale możemy to rozumieć również w głębszym sensie i zadać sobie pytanie: kiedy nasze dzieci przeżywają kryzys i potrzebują duchowego pokarmu, czy potrafimy im go dać? A jak możemy to zrobić, skoro sami nie karmimy się Ewangelią?
Drodzy bracia i siostry, w życiu są chwile rozczarowania i zniechęcenia, jest też doświadczenie śmierci. Uczmy się od tej kobiety, od tego ojca: idźmy do Jezusa: On nas może uzdrowić, może dać nam nowe życie. Jezus jest naszą nadzieją!