PAP |
publikacja 08.08.2025 06:56
Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestowały w czwartek wieczorem tysiące Izraelczyków.
ABIR SULTAN /PAP/EPA
Izraelczycy protestujący przeciw dalszej wojnie
Izraelski gabinet bezpieczeństwa zatwierdził propozycję premiera Benjamina Netanjahu dotyczącą okupacji miasta Gaza - podał w czwartek wieczorem amerykański portal Axios, powołując się na wysokiego rangą przedstawiciela izraelskich władz.
Jak zaznaczył serwis, decyzja zapadła po ponad 10 godzinach konsultacji w gabinecie bezpieczeństwa. To pierwszy etap ofensywy, która może obejmować okupację całej Strefy Gazy przez Siły Obronne Izraela.
Prezydent USA Donald Trump zdecydował, że nie będzie interweniował w tej sprawie, by izraelski rząd mógł podejmować samodzielnie decyzję - przekazali amerykańscy urzędnicy.
Izraelskie siły mają skierować nakazy opuszczenia regionu przed nową ofensywą do około miliona Palestyńczyków w mieście Gaza i okolicach.
W czwartkowych wywiadach dla zagranicznych mediów izraelski premier potwierdził, że zamierza zająć całość palestyńskiego terytorium, które jednak nie zostanie anektowane. Po usunięciu stamtąd Hamasu władza ma być przekazana bliżej niesprecyzowanej administracji cywilnej.
Przeciwko takiemu rozwiązaniu protestowały w czwartek wieczorem tysiące Izraelczyków, uznając, że nowa ofensywa narazi na śmierć ok. 20 pozostających przy życiu zakładników, którzy są wciąż więzieni w Strefie Gazy.
Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska
***
Setki ultraortodoksyjnych żydów (charedim) protestowały w czwartek wieczorem na ulicach izraelskich miast przeciwko poborowi do armii. Doszło do starć z policją. W środę aresztowano dwóch charedim, uchylających się od służby. Jeden z przywódców grupy oskarżył rząd o prowadzenie wojny z ultraortodoksyjną społecznością.
W Bnej Brak w środkowej części kraju charedim zablokowali na kilka godzin jedną z głównych autostrad. Policja siłą usuwała protestujących, którzy w odpowiedzi nazywali funkcjonariuszy nazistami - relacjonował portal Times of Israel.
W Jerozolimie ultraortodoksi zablokowali jedno z głównych skrzyżowań i palili wezwania do służby w izraelskiej armii. Protestujący trzymali transparent z hasłem "prędzej umrzemy, niż zaciągniemy się do wojska". Aresztowano dwie osoby za rzucanie kamieniami w policjantów. Funkcjonariusze do rozproszenia tłumu użyli pałek i gazu.
"Izrael wypowiedział wojnę studentom jesziw (szkół religijnych - PAP). Społeczność ultraortodoksyjna rozpocznie walkę, jakiej jeszcze nie było" - ogłosił w środę wieczorem rabin Dow Lando, duchowy przywódca partii Sztandar Tory, która jest częścią religijnego sojuszu Zjednoczony Judaizm Tory (UTJ).
Była to reakcja na aresztowanie w środę przez żandarmerię dwóch charedim za uchylanie się od służby wojskowej. Sąd wojskowy ukarał mężczyzn kilkunastoma dniami aresztu.
Sprawa powoływania ultraortodoksów do armii budzi w Izraelu duże kontrowersje i przekłada się na sytuacje polityczną. Charedim korzystali przez lata za zbiorowych zwolnień od służby w czasie, gdy uczyli się w szkołach religijnych. Sąd Najwyższy uznał jednak ten wyjątek za bezprawny i nakazał rządowi wcielanie ich do armii.
Ultraortodoksi podkreślają, że służba wojskowa jest niezgodna z ich sposobem życia, a przez pobór młodzi mężczyźni mogą odejść od wiary. Ugrupowania świeckie sprzeciwiają się zwolnieniom, odwołując się do solidarności społecznej i trudnej sytuacji znajdującego się w stanie wojny kraju.
W połowie lipca UTJ opuścił rządzącą koalicję, co osłabiło obóz skupiony wokół premiera Benjamina Netanjahu, pozostawiając go z minimalną przewagą głosów w parlamencie.
Reprezentujące ultraortodoksów partie wyszły z koalicji w proteście przeciwko nieuchwaleniu przez parlament zwolnienia charedim ze służby. Koalicja od miesięcy pracuje nad kompromisową ustawą, która miałaby uregulować tę kwestię, ale jak dotąd nie udało się wypracować wersji zadowalającej wszystkie strony.
Z Jerozolimy Jerzy Adamiak