PAP |
publikacja 17.09.2025 18:49
Na rynek pracy wchodzi rekordowe ponad 12 mln absolwentów, potęgując napięcia społeczne w obliczu spowolnienia gospodarczego.
Roman Koszowski /Foto Gość
Ulica w Szanghaju
Wskaźnik bezrobocia wśród młodzieży w Chinach wzrósł w sierpniu do 18,9 proc., osiągając najwyższy poziom od zmiany metodologii statystycznej - podał w środę urząd statystyczny. Na rynek pracy wchodzi rekordowe ponad 12 mln absolwentów, potęgując napięcia społeczne w obliczu spowolnienia gospodarczego.
Stopa bezrobocia w grupie wiekowej 16-24 lata w chińskich miastach wzrosła w sierpniu o 1,1 p.p. z 17,8 proc. w lipcu - przekazało Narodowe Biuro Statystyczne (NBS).
Jest to najwyższy odczyt od grudnia 2023 r., kiedy władze wznowiły publikację danych po zmianie metodologii, tj. wyłączeniu z puli osób uczących się. NBS zdecydowało się na nowy sposób liczenia, gdy dane za czerwiec 2023 r. pokazały, że bez pracy pozostaje 21,3 proc. młodzieży.
Wówczas analitycy zwracali uwagę, że dane te i tak są zaniżone. Takie opinie nadal panują wśród użytkowników mediów społecznościowych, którzy komentując na platformie Weibo (odpowiednik X) najnowsze wskaźniki, sugerują, że "te liczby trzeba pomnożyć razy trzy". Inni pytają czy NBS samo "wierzy w liczby, które podaje".
Rosnące bezrobocie, dotykające również grupę wiekową 25-29 lat (wzrost do 7,2 proc.), staje się jednym z największych wyzwań społeczno-gospodarczych dla Pekinu.
Główną przyczyną gwałtownego wzrostu jest wejście na rynek rekordowej liczby 12,22 mln absolwentów uczelni wyższych, co następuje w chwili, gdy druga największa gospodarka świata zmaga się ze spowolnieniem gospodarczym, wywołanym m.in. niewystarczającym popytem krajowym czy problemami w tradycyjnych sektorach, takich jak nieruchomości. Problem dodatkowo potęguje czynniki zewnętrzne, jak wojna handlowa z USA.
Eksperci cytowani przez chińskie media wskazują na współistnienie zjawisk "ludzi bez pracy" i "miejsc pracy bez ludzi", co wynika ze strukturalnego niedopasowania kwalifikacji. Uczelnie opuszczają głównie absolwenci kierunków humanistycznych, podczas gdy rynek poszukuje specjalistów w dziedzinach technicznych - zwrócił uwagę w marcu minister zasobów ludzkich Wang Xiaoping. Problemem jest też rozdźwięk między wysokimi oczekiwaniami płacowymi młodych a realiami niskich pensji i kultury nadgodzin.
Frustrację obrazuje przykład He Yue, absolwentki informatyki, cytowanej przez dziennik "South China Morning Post". Po miesiącach poszukiwań otrzymała jedną ofertę z pensją na poziomie 4-5 tys. juanów (ok. 2-2,5 tys. zł), co po odliczeniu kosztów życia w Pekinie pozostawiłoby jej mniej niż 1,5 tys. juanów (ok. 750 zł).
"Czasami nie śmiem mieć zbyt wielkich nadziei" - pisze na Weibo użytkowniczka Luoboa. "Okazuje się, że w świecie dorosłych "stabilność" (finansowa) jest znacznie trudniejsze do osiągnięcia niż dyplom ukończenia studiów" - dodaje.
W Chinach obserwowane są zjawiska m.in. "leżenia plackiem", tj. trend społeczny i ruch kontrkulturowy, który polega na odrzuceniu pracy pod presją i nieustannej rywalizacji na rzecz minimalistycznego stylu życia o niskich ambicjach. Rośnie też grono "pełnoetatowych dzieci", czyli osób wracających do domów rodzinnych i żyjący na utrzymaniu rodziców. W ostatnim czasie głośno jest także o "pracy na niby", gdy młodzi wynajmują miejsca w wyposażonych w pełni przestrzeniach biurowych, gdzie mogą udawać przed rodziną, że mają zatrudnienie.
Władze co prawda uruchomiły programy wsparcia, obejmujące doradztwo zawodowe i szkolenia, jednak bez głębszych reform strukturalnych rosnąca rzesza pozbawionych perspektyw absolwentów może stać się źródłem niepokojów społecznych i zahamować długoterminowy wzrost gospodarczy kraju. To w konsekwencji może doprowadzić do załamania niepisanej umowy społecznej między obywatelami a Komunistyczną Partią Chin, która mówi: "partia pozwala się społeczeństwu bogacić, w zamian ono nie podważa jej władzy".
Z Pekinu Krzysztof Pawliszak