PAP |
publikacja 18.11.2025 08:45
W wyniku uderzeń kolumbijskiej armii na rebeliantów zginęło od początku października co najmniej 12 dzieci - ogłosił w poniedziałek prezydent Gustavo Petro. Według mediów w atakach ginęli głównie nastolatkowie siłą wcieleni do organizacji paramilitarnej.
PAP/EPA/Ernesto Guzman
Biuro kolumbijskiego rzecznika praw obywatelskich przekazało w sobotę, że siedmioro nieletnich zginęło w bombardowaniach przeprowadzonych w ubiegłym tygodniu przez siły zbrojne w departamencie Guaviare w Amazonii.
Petro poinformował w poniedziałek o śmierci czworga innych nieletnich w bombardowaniach z 1 października, również na południu kraju, oraz o jednym zabitym w ubiegłym tygodniu w nalotach na północny wschodzie kraju, w departamencie Arauca przy granicy z Wenezuelą.
"Wszyscy oni padli ofiarami przymusowego werbunku ze strony przestępców, którzy wciągnęli ich w walki" - napisał prezydent na platformie X.
W osobnym wpisie Petro ocenił, że przerwanie bombardowań skłoniłoby rebeliantów od werbowania kolejnych dzieci, ponieważ "zdaliby sobie sprawę, że w ten sposób chroniliby się przed zagrożeniem wojskowym".
Agencja AFP oceniła, że lewicowy prezydent Kolumbii nasilił działania przeciwko organizacjom paramilitarnym pod presją władz USA, które zarzucają mu, że nie dość stanowczo walczy z produkcją i przemytem narkotyków w swoim kraju.
Ataki wojska prowadzone są w ramach zleconej przez Petro ofensywy przeciwko grupie paramilitarnej dowodzonej przez najbardziej poszukiwanego rebelianta w kraju, Ivana Mordisco (właśc. Nestor Gregorio Vera Fernandez). Wywodzi się on z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC), ale gdy w 2016 roku FARC zawarły porozumienie pokojowe z rządem, frakcja Mordisco odmówiła złożenia broni.(PAP)
wia/ sp/