Bronią premiera wbrew kardynałowi

PAP |

publikacja 30.09.2011 12:39

Grupa polityków partii premiera Silvio Berlusconiego wystosowała list otwarty do przewodniczącego Episkopatu Włoch kardynała Angelo Bagnasco ubolewając z powodu interpretacji jego niedawnego wystąpienia, uznanego za ostrą krytykę stylu życia szefa rządu.

Bronią premiera wbrew kardynałowi europeanpeoplesparty / CC 2.0

List dziewięciu prominentnych polityków koalicyjnego ugrupowania opublikował w piątek katolicki dziennik "Avvenire", cztery dni po wystąpieniu kardynała Bagnasco. Podczas inauguracji obrad rady stałej Episkopatu potępił on "rozpustne zachowania i niewłaściwe relacje" oraz "upadek obyczajów".

Słowa, z uznaniem odebrane przez centrolewicową opozycję, komentatorzy uznali za dowód zerwania włoskiego Kościoła z uwikłanym w skandal z prostytutkami premierem Berlusconim i jego centroprawicową formacją.

"Nie możemy zaakceptować tego, że głosiciele najbardziej pogardliwego laicyzmu, który zazwyczaj szydzi z seksualnej moralności katolickiej i chciałby widzieć Kościół milczący i zastraszony, oklaskują dzisiaj słowa włoskich biskupów, instrumentalnie wykorzystane i uznane jednostronnie za odnoszące się do Prezesa Rady Ministrów" - oświadczyli politycy partii Lud Wolności, wśród których są katolicki działacz, eurodeputowany Mario Mauro, związani z Kościołem wiceprzewodniczący ugrupowania Maurizio Lupi oraz gubernator Lombardii Roberto Formigoni, szef klubu w Senacie Maurizio Gasparri i minister pracy Maurizio Sacconi.

"Nie akceptujemy zatem tego, by agresywne i definitywne oceny kierowane były ze środowisk, które zawsze wyróżniały się podwójną miarą, z jaką zawsze osądzały i dalej osądzają Kościół zgodnie z tym, co im się politycznie opłaca w danej chwili" - dodali sygnatariusze.

Stając w obronie premiera stwierdzili: "Zdajemy sobie sprawę z tego, że niektóre osobiste zachowania, choć nigdy nieokazane, ale sensacyjnie nagłośnione dzięki agresywnej ingerencji w prywatność, wystawione zostały na publiczny osąd; wiemy, że Kościół nie może uchylać się przed oceną i oczywiście czyni to zgodnie z chrześcijańską doktryną i moralnością".

Autorzy listu wyrazili zarazem przekonanie, że wbrew powszechnym opiniom słowa przewodniczącego Episkopatu "nie ograniczają się do potępienia konkretnych zachowań jednej osoby".

"Chcemy zwrócić uwagę, że kiedy Kościół mówi o +rozpustnym zachowaniu i niewłaściwych relacjach+, o +panseksualizmie+ i relatywizmie etycznym, jego słowa powinny zostać wysłuchane, a ich znaczenie i wartość rozważone w pełnym wymiarze" - podkreślili politycy.