John Wayne? To mój dziadek!

jdud, CNA

publikacja 04.10.2011 14:09

Tak, John Wayne był moim dziadkiem. Przed śmiercią przyjął chrzest w Kościele katolickim - mówi 46-letni ks. Matthew Muñoz z diecezji Orange w Kalifornii.

John Wayne? To mój dziadek! Wikimedia PD John Wayne w słynnym filmie "Rio Bravo" (obok Angie Dickinson)

Matthew miał 14 lat, kiedy jego dziadek zmarł na raka. Pamięta jednak dobrze, jak się z nim bawił. John Wayne nie wyglądał wówczas na zdobywcę trzech oskarów. Był po prostu dziadkiem. Jednak ze wszystkich jego osiągnięć ks. Muñoz najbardziej dumny jest z tego, że John Wayne przyjął katolicyzm. - Moja babcia Josephine Wayne Saenz miała na niego świetny wpływ i to ona wprowadził go do świata katolickiego - opowiada ks. Mathhew.

Josephine i Marion Mitchell Morrison (bo tak brzmiało prawdziwe nazwisko Johna Wayne'a) pobrali się w 1933 r. Mieli czworo dzieci. (Ich najmłodsza córka Melinda została potem matka ks. Matthew.) Choć w 1945 r. rozwiedli się, Josephine do śmierci Johna nie wyszła powtórnie za mąż. Przez wiele lat modliła się o jego nawrócenie. Została wysłuchana w 1978 r., a więc około roku przed śmiercią Johna.

Do przyjęcia chrztu namawiał go jego przyjaciel - przebywający na wygnaniu w USA arcybiskup Panamy Thomas Clavel. - Aż w końcu mój dziadek powiedział: „Okay, I' ready” (Jestem gotowy).

Abp Clavel był już jednak zbyt chory, by przyjechać do rezydencji Johna Wayne'a. Wysłał tam swego następcę abp. McGratha. - Moja mama i mój wujek byli tam, gdy przyjechał. Nie ma więc wątpliwości, że John Wayne został ochrzczony - opowiada ks. Matthew. Dodaje, że jego dziadek wyraził też żal, że nie został wcześniej katolikiem, bo - jak wyjaśnił – jego życie było zbyt pracowite („busy life”).

Nie znaczy to, że John Wayne był wrogiem religii. Przeciwnie, nieraz brał udział w zbiórkach na Kościół. - Od najmłodszych lat miał dobre wyczucie, co jest dobre, a co złe. Został wychowany w czymś w rodzaju „wiary biblijnej” - mówi ks. Muñoz, dodając, że jego dziadek często pisał odręczne listy do Wszechmocnego. - Pisał do Boga piękne listy miłosne z modlitwami . Były były wręcz dziecinne, proste, a zarazem głębokie - ocenia jego wnuk - ksiądz. Jego zdaniem, dla Johna Wayne na pierwszym miejscu był Bóg, na drugim rodzina, a na trzecim Ojczyzna. I było to widać w jego filmach.

(Zdjęcie ks. Matthew znajdziesz tu.)