Niemieccy prawnicy będa czuwać

PAP |

publikacja 05.10.2011 18:04

Prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował w środę, że jego partia wynajęła niemiecką kancelarię prawną Stefana Hambury, która ma reagować na "niedopuszczalne interpretacje" w tamtejszej prasie jego słów na temat kanclerz Angeli Merkel.

Niemieccy prawnicy będa czuwać Jakub Szymczuk /foto gość Jarosław Kaczyński

Jak zapowiedział, ewentualne odszkodowania przeznaczone zostaną na budowę Muzeum II Wojny Światowej.

Z każdym państwem, nawet bardzo silnym i znaczącym jak Niemcy, trzeba utrzymywać stosunki stojąc, a nie w jakiejś innej postawie - mówił na konferencji prasowej w Siedlcach Kaczyński.

W książce "Polska naszych marzeń" prezes PiS napisał m.in., że nie sądzi, "żeby kanclerstwo Angeli Merkel było wynikiem czystego zbiegu okoliczności". "Nie będę jednak tego przeświadczenia rozwijał, zostawiam to politologom i historykom" - napisał Kaczyński. Dopytywany o to w wywiadzie dla "Newsweeka", powiedział: "Ona wie, co ja chcę przez to powiedzieć. Tyle wystarczy".

W środę Kaczyński poinformował o wynajęciu kancelarii Hambury, która ma reagować na przypadki "niedopuszczalnych interpretacji" w niemieckiej prasie jego słów na temat Merkel.

Prezes PiS powiedział o tym, odpowiadając na pytanie o swoją zapowiedź z wywiadu dla PAP, że w przypadku zwycięstwa PiS w wyborach szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach zostanie uznana za persona non grata. "Nie przypominam sobie w tej chwili innego polityka, który by powiedział publicznie, że kiedyś uczyliśmy Polaków cywilizacji przy pomocy samolotów bombowych, a teraz już nie musimy. Takich polityków, o ile mi wiadomo, nie ma i to jest ten wyjątek" - tłumaczył w środę Kaczyński.

Ocenił, że obecnie "trwa - wiadomo dlaczego - cała kampania, odnosząca się do sprawy już nie pani Steinbach, bo to jest margines, tylko chodzi o osobę nieporównanie cięższej wagi, mówię tu o pani Merkel".

"Jeśli chodzi o wypowiedzi prasy niemieckiej, które interpretują słowa, które znalazły się w książce, w sposób zupełnie niedopuszczalny, to wynajęliśmy już kancelarię prawną, mecenasa Hambury, po to, aby reagował" - poinformował Kaczyński.

Jak zapowiedział, jeżeli to, co piszą na temat niemieckich publikacji polskie media się potwierdzi, to będą występować "na drogę prawną po to, by uzyskać sprostowania, a także w perspektywie by uzyskać odszkodowania".

Do tematu Merkel wróciła w dalszej części konferencji dziennikarka niemieckiej telewizji ZDF. "Szanowna pani, w tej sprawie wypowiadałem się w telewizji i przed chwilą, nie chciałbym, aby pani telewizja też była przedmiotem postępowań z naszej strony, w związku z tym prosiłbym o nienadinterpretowanie tego, co zostało napisane" - odpowiedział Kaczyński.

"Ktoś ewokuje tutaj dziwny obraz, którego nie chcę opisywać, jakichś Niemiec rządzonych przez ludzi z byłej NRD, niczego takiego nie mówiłem ani nie sugerowałem" - zaznaczył szef PiS. Dodał, że nie wycofuje się ze swoich słów.

Odnosząc się do relacji polsko-niemieckich, Kaczyński powiedział: "z każdym państwem, nawet bardzo silnym i znaczącym jak Niemcy, trzeba utrzymywać stosunki stojąc, a nie w jakiejś innej postawie".

"To, co robił dotąd Donald Tusk przyniosło rurociąg północny, zablokowanie portu, brak niemieckiego poparcia dla europejskiego instytutu technologicznego we Wrocławiu - poparcie uzyskały Węgry" - wyliczał Kaczyński.

Jak mówił, jest to też sprawa "ograniczenia polskich rodziców, jeśli chodzi o nauczanie polskich dzieci polskiego języka w Niemczech". "To są sprawy związane z tzw. Widomym Znakiem; to jest przyłączenie się do tych, którzy żądają niskiego budżetu w kolejnej perspektywie budżetowej; to jest traktowanie polskiej prezydencji w ten sposób, że bardzo ważne wydarzenia w Europie odbywają się bez nawet kurtuazyjnego udziału strony polskiej" - podkreślił.

"Ostatnio za pieniądze Gazpromu podtrzymywane są stocznie niemieckie, jakoś nikomu to nie przeszkadza" - mówił prezes PiS. Jak dodał, "istnieją takie przepisy, że na terytorium dawnej NRD ograniczeń dotyczących pomocy publicznej nie ma, jest tak jakby to Polska napadła na Niemcy, a nie Niemcy na Polskę w 1939 roku".

"My mówimy jasno, ta polityka całkowicie zawiodła, nie jesteśmy w stanie w ramach tej polityki zrealizować naszych interesów" - ocenił prezes PiS.

Kaczyński zauważył, że zaplanowane na środę spotkanie przewodniczącego PE Jerzego Buzka z kanclerz Niemiec Angelą Merkel "jest bardzo dobrą okazją, by załatwić takie sprawy, jak dopłaty do polskiego rolnictwa, jak sprawa nieprzeszkadzania Polakom w wydobywaniu gazu łupkowego i jak sprawa przyszłej perspektywy budżetowej". "Bo powiedzieć +300 mld+ to sobie można, jeszcze trzeba to załatwiać".

"Mam nadzieję, że staną także sprawy odnoszące się do Europejskiej Partii Ludowej, bo myśmy w naszym ugrupowaniu (Europejskich Konserwatystów i Reformatorów) sprawę wydobywania gazu łupkowego już załatwili, natomiast jeśli chodzi o pana premiera Tuska, to na moje postulaty, by załatwić tę sprawę w EPL odpowiedział, że ja chcę wszczynać wojnę w sprawie łupków" - powiedział szef PiS. Kaczyński wyraził nadzieję, że Buzek tę sprawę załatwi.