Pociąg do Asyżu

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 42/2011 |

publikacja 20.10.2011 00:15

To był jeden z najbardziej śmiałych pomysłów Jana Pawła II.

Pociąg do Asyżu East News/Alinari Archives/ L’Osservatore Romano Asyż, 27 paź-dziernika 1986 roku. Światowy Dzień Modlitw o Pokój

Zdjęcie Jana Pawła II w białym płaszczu, stojącego w kręgu razem z przedstawicielami prawosławia, protestantyzmu oraz religii niechrześcijańskich: islamu, judaizmu, hinduizmu, buddyzmu, konfucjanizmu, afrykańskiego animizmu, religii sikhów, religii Indian i innych, stało się jedną z ikon tego wielkiego pontyfikatu. Dodajmy uczciwie, że dla niektórych ikoną kontrowersyjną. Na spotkanie do Asyżu 27 października 1986 roku przyjechały 32 delegacje Kościołów chrześcijańskich i 28 delegacji niechrześcijańskich. Wspólna modlitwa była czymś niemożliwym. Dlatego papież zaproponował formułę, którą mogli przyjąć wszyscy: „być razem, aby się modlić”, a nie „modlić się razem”.

 

Przedstawiciele religii włącznie z papieżem przybyli pociągiem do Asyżu jako pielgrzymi. Nie po to, by dyskutować, ale po to, by spotkać się, pościć i modlić się o pokój.
Potrzeba powtórzenia spotkania w Asyżu stała się czymś oczywistym po zamachach z 11 września 2001 r. w Stanach Zjednoczonych. 24 stycznia 2002 roku Jan Paweł II wraz z religijnymi przywódcami powtórnie wsiadł więc do pociągu jadącego do Asyżu, aby raz jeszcze pokazać, że religie chcą służyć pokojowi.
W tym roku do pociągu do Asyżu zdecydował się wsiąść także papież Benedykt XVI.

Zdrada czy prorocza intuicja?

Kiedy w styczniu tego roku Ojciec Święty ogłosił, że w 25. rocznicę pierwszego Asyżu zamierza pójść śladem bł. Jana Pawła II i zorganizować kolejne międzyreligijne spotkanie w intencji pokoju, wiele osób nie kryło zaskoczenia. Watykaniści od wielu lat podkreślali, że kard. Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary był przeciwnikiem asyskich spotkań. To prawda, że zwracał on uwagę na niebezpieczeństwo błędnej interpretacji spotkań w Asyżu. W 2002 roku pytał: „Czy można tak postępować? Czy w ogromnym stopniu nie była to upozorowana wspólnota, której tak naprawdę nie ma? Czy w ten sposób nie propagujemy relatywizmu – opinii, że w gruncie rzeczy różnice między religiami są tylko drugorzędne? I czy w ten sposób nie osłabiamy powagi wiary i ostatecznie nie oddalamy się od Boga, a tym samym nie potęgujemy naszej samotności?”. I dodawał: „Pytań tych nie możemy lekkomyślnie ignorować”.


A jednak gdy jako papież Benedykt XVI odwiedził Asyż w 2007 roku, w homilii przypomniał inicjatywę Jana Pawła II z roku 1986, nazywając ją „proroczą intuicją i chwilą łaski”. Podkreślił, że wybór Asyżu na miejsce pierwszego pamiętnego spotkania wiąże się ze świadectwem św. Franciszka, męża pokoju i zarazem wyjątkowego świadka Chrystusa. Papież zauważył też, że „ducha Asyżu, który od czasu tego spotkania nie przestaje się szerzyć na świecie, przeciwstawia się duchowi przemocy, nadużywaniu religii jako pretekstu do przemocy. Asyż mówi nam, że wierność własnym przekonaniom religijnym, przede wszystkim wierność Chrystusowi ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu, nie wyraża się w przemocy i nietolerancji, lecz w szczerym poszanowaniu drugiego, w dialogu, w przepowiadaniu, które odwołuje się do wolności i do rozumu, w zaangażowaniu na rzecz pokoju i pojednania. Nie byłoby postawą ewangeliczną ani franciszkańską, gdyby nie udało się pogodzić gościnności, dialogu i szacunku wobec wszystkich z pewnością wiary, którą każdy chrześcijanin, podobnie jak święty z Asyżu, ma obowiązek podtrzymywać, przepowiadając Chrystusa jako drogę, prawdę i życie człowieka, jedynego Zbawiciela świata”.


Czyżby Benedykt XVI zmienił zdanie? Niekoniecznie. Prawda o Asyżu leży głębiej niż spór postępowców i tradycjonalistów. Między naiwnym hurraoptymizmem dla asyskich spotkań a uznawaniem ich za „wydarzenia o szatańskim podłożu”, „triumf wolnomularstwa”, „zdradę”, „apostazję” (to cytaty!) istnieje przestrzeń, w której nie lekceważąc znaków zapytania, można docenić niezwykłą wartość tych wydarzeń.


Moja wiara jest powodem zaproszenia
Światowy Dzień Modlitwy o Pokój był autorskim pomysłem Jana Pawła II. Nie konsultował go specjalnie z watykańskimi urzędnikami. Inspiracją był Międzynarodowy Rok Pokoju ogłoszony przez ONZ. Papież chciał pokazać, że pokój nie jest tylko owocem polityki, ale nieodzowny jest jego fundament duchowy. Wypracowanie formuły spotkania powierzył kard. Rogerowi Etchegarayowi, szefowi Papieskiej Komisji „Iustita et Pax”. Organizacją zajęły się dwa ruchy odnowy Kościoła: Wspólnota Sant’Egidio i Ruch Focolari. Jan Paweł II od początku zdawał sobie sprawę, że jego inicjatywa może budzić kontrowersje. W czasie audiencji generalnej 4 dni przed spotkaniem w Asyżu starał się rozwiać wątpliwości: „To, co się wydarzy w Asyżu, na pewno nie będzie synkretyzmem religijnym, ale szczerą postawą modlitwy do Boga we wzajemnym szacunku. Właśnie dlatego została wybrana dla Asyżu następująca formuła: być razem, by się modlić. Na pewno nie można »modlić się razem«, tzn. wznosić wspólnej modlitwy, ale można być obecnym, kiedy inni się modlą; w ten sposób okazujemy nasz szacunek dla modlitwy innych i dla postawy innych wobec Boskości: jednocześnie ofiarujemy im świadectwo pokorne, szczere naszej wiary w Chrystusa Pana Wszechświata”.
27 października 1986 roku z watykańskiej stacji kolejowej wyruszył pociąg z pielgrzymami pokoju, którzy przybyli do Rzymu z różnych stron świata. Jan Paweł II powitał uczestników spotkania w Bazylice Matki Bożej Anielskiej, następnie udali się oni na osobne miejsca, aby modlić się w swoich grupach religijnych. Jednoczyła ich intencja – o pokój dla świata. Po południu przed dolną Bazyliką św. Franciszka przedstawiciele poszczególnych religii zasiedli raz jeszcze razem. Kard. Etchegaray, rozpoczynając spotkanie, stwierdził: „Zgromadziliśmy się razem w pełnej wierności dla naszych tradycji religijnych i głęboko świadomi tożsamości wiary każdego z nas”. Następnie na specjalnym podwyższeniu swoje modlitwy wypowiadali kolejno: buddyści, hinduiści, dżiniści, muzułmanie, sikhowie, wyznawcy tradycyjnych religii Afryki, Indianie amerykańscy, zaratustrianie, żydzi i chrześcijanie.


Jan Paweł II podkreślił w słowie końcowym, że tak jak wszyscy chrześcijanie jest przekonany, iż „w Jezusie Chrystusie, Zbawicielu wszystkich, znajduje się prawdziwy pokój”. I dodał: „W istocie to moja wiara sprawiła, że w duchu głębokiej miłości i szacunku zwróciłem się do was, przedstawiciele Kościołów chrześcijańskich, Wspólnot kościelnych i religii świata”. Jan Paweł II raz jeszcze zaakcentował, że „forma i treść naszych modlitw są bardzo różne i nie ma mowy o tym, by je sprowadzać do wspólnego mianownika”. A jednak każda religia powinna czuć się odpowiedzialna za pokój. Tym bardziej że konflikty religijne bywały przyczyną wojen. Jan Paweł uznał, że w kwestii pokoju dwie sprawy powinny łączyć wszystkich religijnych ludzi: pierwsza to nakaz sumienia, który każe chronić każde życie od łona matki do łoża śmierci; druga to przekonanie, że osiągnięcie pokoju przekracza ludzkie siły, dlatego do jego budowania trzeba szukać pomocy z góry, w rzeczywistości ponad nami wszystkimi.
Dwa miesiące później krytyka Asyżu trwała. Jan Paweł II w przemówieniu bożonarodzeniowym do Kurii Rzymskiej bronił „ducha Asyżu”. Mówił: „Zdołaliśmy z pomocą łaski Bożej wprowadzić w czyn, bez jakiegokolwiek śladu konfuzji czy synkretyzmu, wszczepione nam przez sobór przekonanie o jedności pochodzenia i przeznaczenia rodziny ludzkiej oraz o znaczeniu i wartości religii niechrześcijańskich”. Tym samym w Asyżu „utwierdziła się także sama tożsamość Kościoła katolickiego i jego samoświadomość”.


Asyż w cieniu 11 września
11 września 2001 roku islamscy terroryści z imieniem Boga na ustach zabili w Nowym Jorku, Waszyngtonie i Pensylwanii kilka tysięcy niewinnych ludzi. Trudno o bardziej drastyczny przykład posłużenia się religią dla przemocy i wojny. Zamachy w USA spowodowały, że Jan Paweł II zwołał kolejne międzyreligijne spotkanie w Asyżu.


Do miasta św. Franciszka znowu wyruszył z Rzymu nie tyle intercity, co inter-religio. Do pociągu wsiedli delegaci 32 Kościołów i Wspólnot chrześcijańskich oraz 11 innych religii świata, także islamu. Wzorem pierwszego Asyżu, przedstawiciele religii świata w oddzielnych pomieszczeniach modlili się o pokój. Tym razem zrezygnowano już z modlitw na wspólnym forum, zadbano o unikanie wszelkich religijnych kontrowersji. Uczestnicy odczytali w 12 językach tekst deklaracji – wolę budowania pokoju. Jan Paweł II wypowiedział słowa: „Nigdy więcej nienawiści! Nigdy więcej wojny! Nigdy więcej terroryzmu! Niech każda religia w imię Boga obdarzy ziemię sprawiedliwością i pokojem, przebaczeniem i życiem, miłością!”. Wszyscy otrzymali zapalone lampki oliwne i przekazali sobie znak pokoju.

Jan Paweł II mówił bardziej prosto i bardziej przejmująco niż w 1986 roku. W powietrzu wciąż wisiało wspomnienie walących się wież WTC w Nowym Jorku, ponury początek nowego wieku. „Chcemy przyczynić się do rozproszenia ciemnych chmur terroryzmu, nienawiści, konfliktów zbrojnych, które zwłaszcza w tych ostatnich miesiącach zgromadziły się na horyzoncie ludzkości. Dlatego chcemy słuchać jedni drugich. Czujemy, że to słuchanie siebie nawzajem jest już znakiem pokoju, odpowiedzią na nurtujące nas pytania, pomaga rozrzedzić mgły podejrzeń i nieporozumień. Szczęk broni nie rozprasza ciemności. Aby ustąpiły, trzeba zapalić światło. Jedynie miłość może zwyciężyć nienawiść”. Papież zwrócił uwagę na konieczność przebaczenia. Podkreślił także, że trzeba z całych sił sprzeciwiać się wykorzystywaniu religii do szerzenia podziału i nienawiści. „Ten, kto posługuje się religią, by szerzyć przemoc, przeczy jej najgłębszym i najbardziej autentycznym inspiracjom. A zatem wspólnoty religijne i poszczególni wyznawcy muszą stanowczo i radykalnie wyrazić swój sprzeciw wobec przemocy, wszelkiej przemocy, poczynając od tej, która kryje się pod maską religijności i posuwa się do używania przenajświętszego imienia Boga, aby znieważyć człowieka. Zniewaga człowieka w rzeczywistości jest zniewagą samego Boga”. Jeszcze mocniej niż w 1986 wybrzmiała waga modlitwy. „Modlitwa nie jest ucieczką od historii i pojawiających się w niej problemów. Wręcz przeciwnie, jest ona wyborem zaangażowania się w rzeczywistość nie własnymi tylko siłami, lecz z mocą, która pochodzi z Wysoka, mocą prawdy i miłości, których ostatecznym źródłem jest sam Bóg”.


Asyż po raz trzeci
Nie wiemy, co przyniesie trzecie spotkanie w Asyżu. Oficjalna zapowiedź prasowa Watykanu wskazuje na przesunięcie akcentów. Ma to być „Dzień refleksji, dialogu i modlitwy o pokój i sprawiedliwość w świecie”. Papież zaprosił na to spotkanie nie tylko wyznawców różnych religii, ale także ludzi dobrej woli, którzy nie wyznają żadnej wiary, ale uznają siebie za poszukujących prawdy i czujących odpowiedzialność za pokój i sprawiedliwość w naszym świecie. To istotne poszerzenie formuły Asyżu, przerzucenie mostu już nie tylko między wyznawcami różnych religii, ale także między ludźmi religijnymi i areligijnymi. Zapowiedziany temat spotkania brzmi: „Pielgrzymi prawdy, pielgrzymi pokoju”. W watykańskim komunikacie czytamy: „Każdy człowiek jest ostatecznie pielgrzymem w poszukiwaniu prawdy i dobra. Wierzący zmierzają nieustannie także w kierunku Boga: stąd możliwość, a właściwie konieczność rozmowy i wejścia w dialog z każdym, wierzącym i niewierzącym, bez rezygnowania z czyjejś tożsamości i popadania w synkretyzm. Tak dalece, jak ta pielgrzymka jest autentycznie przeżywana, nie wyklucza ona nikogo i zobowiązuje każdego do stawania się budowniczym braterstwa i pokoju. To są elementy, które Ojciec Święty chce umiejscowić w centrum refleksji”. Duch Asyżu trwa, choć ukaże prawdopodobnie nieco inne oblicze, z pewnością jednak warto zaufać mądrości Piotra naszych czasów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.