Co się stało w kopalni "Krupiński"?

PAP |

publikacja 24.10.2011 16:30

We wtorek rano w kopalni Krupiński, gdzie w maju po zapłonie metanu zginęły trzy osoby, pierwsza grupa ekspertów ma rozpocząć wizję lokalną. Wizja jest przygotowywana od ponad tygodnia; eksperci chcą m.in. obejrzeć miejsce wypadku i pobrać próbki.

Co się stało w kopalni "Krupiński"? Marek Piekara/GN

Jak poinformowała PAP rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) Jolanta Talarczyk, wstępnie w ramach wizji planuje się zjazd pod ziemię trzech lub czterech grup specjalistów. Prawdopodobnie, w zależności od sytuacji pod ziemią, ich zjazdy zostaną rozciągnięte na następne dni - być może aż do piątku.

5 maja tego roku w kopalni w Suszcu zapalił się metan. Zginął wówczas górnik oraz dwaj ratownicy idący z pomocą poszkodowanym. Ciało drugiego z nich odnaleziono w zadymionym chodniku dopiero po tygodniu poszukiwań. 11 górników zostało rannych. Akcja ratownicza trwała dwa tygodnie.

Po wypadku zagrożony rejon 820 m pod ziemią został odizolowany od pozostałych wyrobisk ze względu na zagrożenie pożarowe. Postawiono tamy, dzięki którym - po odcięciu dopływu powietrza - pożar stopniowo wygasał. Ponad tydzień temu tamy zostały otwarte, a ratownicy zaczęli przewietrzanie i penetrację miejsca wypadku.

Już ze wstępnego przeglądu tego rejonu wynika, że część wyrobisk jest zdeformowanych i zaciśniętych. Im bliżej ściany wydobywczej, tym trudniej - na części ściany nastąpił obwał. Z jednej strony ratownikom udało się dojść na niespełna 10 metrów od ściany - z drugiej weszli do niej i pokonali ok. 2/3 długości. Nie udało się również w całości spenetrować chodników podścianowego i nadścianowego.

W ciągu ostatnich dni atmosfera w wyrobiskach stała się zdatna do oddychania, problemem ciągle pozostaje jednak wysoka temperatura - eksperci nie pójdą dalej, jeśli przekroczy ona 33 stopnie Celsjusza. Z tego względu, a także wobec panującej w newralgicznych rejonach ciasnoty, poszczególne grupy nie będą mogły liczyć więcej niż 10-14 osób.

Według rzeczniczki WUG, w pierwszej wtorkowej grupie pod ziemię zjadą m.in. mierniczy, próbkarze, przedstawiciele Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu (CSRG) i Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku (OUG), a także jeden z dyrektorów departamentu górnictwa WUG.

"Ta grupa zobaczy m.in., jaka będzie sytuacja podczas tego pierwszego zjazdu, jak to im będzie szło - aby następne grupy mogły się tam bezpiecznie i sprawnie poruszać" - wskazała Talarczyk.

Jak podała rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW), do której należy kopalnia, Katarzyna Jabłońska-Bajer w następnych grupach mają zjechać także przedstawiciele spółki i kopalni, a także - najpewniej - prowadzącej śledztwo po wypadku prokuratury.

Podczas wizji sprawdzany będzie m.in. stan obudowy (wiadomo, że jest częściowo zniszczona), przeglądany chodnik, gdzie znaleziono jednego z poszkodowanych górników, pobrane zostaną próbki. Zaraz po zakończeniu wszystkich działań w ramach wizji, rejon wypadku zostanie ponownie zamknięty.

Badająca przyczyny wypadku komisja wstępnie uznała, że najbardziej prawdopodobną przyczyną zapalenia metanu w wyrobisku była iskra mechaniczna, pochodząca np. od pracujących pod ziemią środków transportu, urządzeń, narzędzi czy wentylatorów. Nadal badane są jednak też inne hipotezy.

Komisja uznała, że konieczne jest przeprowadzenie siedmiu ekspertyz i prac badawczych. Wykonano dotąd trzy z nich. Podczas prowadzonego w sprawie wypadku dochodzenia dyrektor OUG w Rybniku przesłuchał dotąd ponad sto osób - niektóre z nich kilkakrotnie. Niezależne postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura.