Czy zabicie ciała (n.p. morderstwo) więcej waży niż zabicie duszy (n.p. homozboczenie)? 1 Zabicie ciała NIE zawsze jest grzechem, lecz NIEKIEDY nawet czynem szlachetnym (obrona człowieka przez złoczyńcą, obrona kraju na wojnie)? 2 Zabicie duszy ZAWSZE jest grzechem (homozboczenie). NIE MA ŻADNYCH OKOLICZNOŚCI ŁAGODZĄCYCH.
Wniosek: zabicie duszy więcej waży niż zabicie ciała. A tylu hierarchów na zachodzie Europy i w USA pośrednio lub bezpośrednio popiera homozboczenia. Dla kogo oni pracują?
Jeśli ktoś komuś mówi albo daje do zrozumienia "nie chcę mieć z tobą nic wspólnego", ten łamie 5 przykazanie. Sam tego doświadczyłem m. in. ze strony "wzorowej" katoliczki i działaczki pro life z Wrocławia, która na twitterze wypisuje swoje "mądrości", a w rzeczywistości postępuje jak hipokrytka, różnicuje i dzieli ludzi na równych, równiejszych i tych całkiem "nierównych".
To nieprawda. Mogę nie chcieć mieć nic wspólnego z człowiekiem, z którym mi nie pod drodze, który wyśmiewa moje wartości albo który stosuje wobec mnie różne formy przemocy. Unikanie kontaktu z takim człowiekiem nie ma nic wspólnego z łamaniem V przykazania. Wręcz przeciwnie: jest unikaniem eskalacji wrogości.
Zwrócę przy tym uwagę, że środowiska "postępowe" dość często robią dokładnie to samo, co zarzucają innym: piętnują innych, starają się zagłuszyć ich wypowiedzi, przekręcić ośmieszyć i wiele innych. Najlepszym przykładem - niszczenie wystaw antyaborcyjnych czy nawet podpalanie samochodów. A tych, którzy nie uważają homoseksualizmu za normę nazywanie "homofobami", jakby byli chorzy psychicznie. Tak wygląda to "niedzielenie" i "nieróznicowanie" ze strony postępowców.
3 królowie po złożeniu darów Jezusowi odeszli inną drogą, aby nie nadziać się na ludzi Heroda, jak ktoś jest mądry robi tak samo, unika się osób szkodliwych
"Podkreślił, że słowa obojętności charakteryzują mowę zabójcy. Tymczasem my mamy być stróżami jedni drugich" - z tym, że słowa obojętności nie zawsze wskazują na zabójcę. To byłoby jednak zbyt wielkie i zbyt daleko idące uproszczenie. Np: "Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?", albo "Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały" lub "Człowieku, któż Mię ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?". Są więc sytuacje, gdzie słowa obojętności, i nawet sama obojętność, są wskazane i absolutnie nie oznaczają, iż mówiący (okazujący ją) jest zabójcą. Za to odwrotnie - zabójca czasami skrywa się za pozorną obojętnością.
1
Zabicie ciała NIE zawsze jest grzechem, lecz NIEKIEDY nawet czynem szlachetnym (obrona człowieka przez złoczyńcą, obrona kraju na wojnie)?
2
Zabicie duszy ZAWSZE jest grzechem (homozboczenie). NIE MA ŻADNYCH OKOLICZNOŚCI ŁAGODZĄCYCH.
Wniosek: zabicie duszy więcej waży niż zabicie ciała.
A tylu hierarchów na zachodzie Europy i w USA pośrednio lub bezpośrednio popiera homozboczenia. Dla kogo oni pracują?
Zwrócę przy tym uwagę, że środowiska "postępowe" dość często robią dokładnie to samo, co zarzucają innym: piętnują innych, starają się zagłuszyć ich wypowiedzi, przekręcić ośmieszyć i wiele innych. Najlepszym przykładem - niszczenie wystaw antyaborcyjnych czy nawet podpalanie samochodów. A tych, którzy nie uważają homoseksualizmu za normę nazywanie "homofobami", jakby byli chorzy psychicznie. Tak wygląda to "niedzielenie" i "nieróznicowanie" ze strony postępowców.