Dopóki w Polsce wizyta psychiatryczna nie będzie się zaczynać od "Dzień dobry, proszę się rozebrać", dotąd będziemy mieć do czynienia z ludzkimi tragediami wyrzucania poza nawias normalności. Mówię to jako pacjent, któremu przez rok leczono farmakologicznie (w sumie 7 leków) dolegliwości krążeniowe i hormonalne.
W 2008 wystąpiły mi pod pachą ropnie z przetokami. Chodziłem po lekarzach ale żaden nie chciał zobaczyć - w ciemno chcieli pisać antybiotyki. Mówię sobie "nie ufam łajzie i nie narażę wątroby i mózgu na polecenie lenia a więc zapewne też nieuka". Były przerzuty ale prosiłem Boga i po trochu 1 ustąpiło. Ale w sumie 10 lat. A u superspecjalisty z trądzikiem (drogi lekarz, drogie leki) to samo, z tą różnicą że obejrzał twarz ale pod pachami już nie chciał. Końska dawka tetracyklin i efekt 120 dniowej kuracji 2x gorszy niż wyjściowy. Potem znalazłem w sieci jakieś domowe sposoby (drożdże, czosnek, cytryna itp) i wypełniłem w miesiąc za 10 zł. Do lekarza pójdę gdy będę umierał na zasadzie może pomoże a jak zaszkodzi to już i tak bez różnicy.