Komentarze do materiału/ów:
Istnieje nieodłączna więź między ekumenizmem a misją chrześcijańską.
Zakończył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego sługi Bożej.
Jeśli szukasz pracy w Watykanie wejdź na portal: "Lavora con noi" - "Pracuj z nami".
Rewelacją jest, że polscy naukowcy i specjaliści nie dają się ogłupić tym obłędnym antyludzkim trendom i wystepują ostro przeciw.
Wiadomo, że nie ma lepszych fachowców w branży "zarządzania kobietami", niż mężczyźni, zwłaszcza oddani wartościom takich czy innych tradycji :P
PS. Biorąc twój komentarz można byłoby powiedzieć złośliwie, że kuriozalna byłaby również każda wypowiedź biskupów i księży w tematach dotyczących kobiet, dlatego że nie są oni kobietami. Tego ja jednak nie twierdziłem.
Naturalnie i oczywiście. WSZYSTKIE matki to wiedzą.
A twoje podejrzenie, że uwagi pochodzą jedynie od mężczyzn nie odzwierciedlają rzeczywistości. A jeszcze udowadniają, że nie przeczytałeś artykułu i listu UWAŻNIE.
Naprawd€ tak chcesy_
Naprawdę tak chcesz? Nawet za cenę zdrowia dziecka? Jego poczucia własnej wartości? Jego całego przyszłego życia? Jego zranień na całe życie?
Wniosek: nie jesteś ani matką ani ojcem.
Po prostu być. Chcę być z Tobą. Przy rzeczach wartościowych chcę być. Wartość mówi zostań tu. Jeśli jestem wartościowym dzieckiem to mój Tato moja i Mama chcą być ze mną. Dobrze mi z Tobą bo jesteś wartościowy. To jest podstawowy moment przekazania wartości po prostu obecność, więź, ja jestem, warto z Tobą być. Chciałbym z Tobą spędzić urlop, dobrze mi z Tobą. To znaczy, że jestem wartościowy, że on chce ze mną być. Bardzo ważne w wychowaniu dziecka ale również w dalszym procesie rozwoju ważne jest aby słuchać dziecko, liczyć się z jego zdaniem. Pokazywać mu, że jego zdanie jest cenne. Szanować zdanie dziecka. Pytaj dziecko o jego zdanie. Straszne są tezy, że np. dzieci nie mają głosu; cicho siedź, starsi wiedzą lepiej, dziecko nie może mieć głosu. Pytać i liczyć się z jego zdaniem. Doceniać jego zdanie. " cytat pochodzi z pięknej konferencji zaginionego księdza Krzysztofa Grzywocza WARTOŚĆ CZŁOWIEKA (audiobook na 2ryby pl)
Wszystkich tych skłonności po SZOKACH wczesnego dzieciństwa w żlobkach nie widać na zewnątrz. A wewnątrz RUINA, którą zasłania wyuczone pozorowanie oczekiwanego zachowania.
Bzdura. Znam panie pracujące w żłobkach w Niemczech. Mówią, że własnych dzieci nie dadzą do żłobka. NIE TO NIEZALEŻNE OD TEGO, JAK ONE SIĘ STARAJĄ, ABY DZIECKO MIAŁO OK.
Na nic staranie się, kiedy dziecko potrzebuje MATKI i odbiera pozostawienie w żłobku jako STRASZNĄ RANĘ ZDRADY rodzicielskiej.
Skad pewnosc, ze rodzice, ktorzy taki bon by otrzymali, sami zostaliby z maluchem w domu, a nie zatrudnili nani? Prawdopodobnie znacznie gorzej wykwalifikowanej, niz opiekunowie w zlobkach.
A nawet jesli juz nani nie zatrudnia, to skad wiadomo, ze maluchem beda sie dobrze zajmowac? Lepiej od zawodowych opiekunek/opiekunow, po kierunkowych stuadiach, kursach, z wieloletnim czesto doswiadczeniem? Szczegolnie dla rodzin dysfunkcyjnych perspektywa zostania w domu/niepracowania i otrzymywania pieniedzy na kolejne dzieci bedzie kuszaca ...malo to jest takich patologicznych rodzin?
A wracajac do zagrozen, o ktorych artykul jedynie napomyka, to "obniżenia odporności małych dzieci NA SKUTEK ICH SEPARACJI od rodziców"?! Ok, stres moze sie przyczyniac do obnizenia odpornosci, ale od znajomych wiem, ze ich dzieci w zlobku zestrsowane nie sa i chdza tam chetnie. A na odpornosc wplywa conajmniej rownie mocno dieta, sport, styl zycia, to, czy dziecko bylo karmione mlekiem matki. Jesli sie przebywa w wiekszej grupie ludzi i ma sie przecietna lub obnizona odpornosc, to sie choruje. Nie tylko dzieci w zlobkach i szkolach, ale i dorosli w biurach choruja... Przez rozlake?? Ponadto przejscie pewnych chorob w wieku dzieciecym jest korzystniejsze niz w wieku doroslym.
Mna do 3-4 roku zycia zajmowala sie mama (i moim mlodsyzm o 2 lata bratem), potem dziadkowie az do 6 roku zycia. Kochajacy, niepatalogiczni, bezpieczne otoczenie. Super. Do zlobka i przedszkola nie chodzilam. I co? Efekt taki, ze w zerowce WIELKA TRUAMA, bo nie bylam przyzwyczajona do gromady dzieci. Jeszcze przez bardzo dlugi czas bylam bardzo niesmiala, niezaradna, niesamodzielna, zbyt cicha (a nawet troche mobingowana w podstawowce).