Naśladować św. Alberta w życiu codziennym nie jest łatwo,ale jakże potrzebne. Ja pamiętam te czasy,gdy niepełnosprawni byli wstydem dla rodziny i ukrywani.Dzieci na wsi bezkarnie wołały np.garbus,kuternoga.Dzisiaj już jest trochę lepiej. Brat Albert,ojciec Kolbe to wzorce dla naszych czasów. Ja podziwiam wielu jeszcze naśladowców tych postaw,robią często bez rozgłosu tyle dobra!!!Sama jestem osobą niepełnosprawną,ale dzięki Bogu jeszcze użyteczną dla rodziny.