Czy tylko ja mam wrażenie, jakby to pan Prezes sam się nagrywał? :D Całość wygląda bardziej na akcję wymierzoną rykoszetem w Gazetę Wyborczą niż bezpośrednio w Prezesa - coś jak miły, puchaty baranek pukający do drzwi Smoka Wawelskiego...
Jeśli nie udało się znaleźć żadnej "afery na Kaczyńskiego", nad czym z całą pewnością pracowały od lat najtęższe głowy, należało ją stworzyć. Nie ma wątpliwości że "prześwietlono" każdą osobę w jakikolwiek sposób z Prezesem związaną, jeśli i tu nic się nie znalazło, można było kogoś osobiście uwikłać w jakąś pomocniczą aferkę, w matematyce zwie się to lemat. Zaszantażować, przejąć nad nim kontrolę, zmusić do określonych działań. Jak choćby forsowania rozpoczęcia budowy, kiedy wiadomo było że przy danych władzach stolicy ta budowa nie ma prawa się udać. A w takiej Austrii, prawdziwy lub niekoniecznie donosik do fikusa, oznacza kłopoty wobec których to co może spotkać polskiego podatnika to prawdziwy pikuś. Zadano sobie niemało trudu, odwalono solidną robotę, ale popełniono błąd. Ktoś mierzył ofiarę prowokacji swoją miarką. Czy jednak do końca sprawa poniosła kompletne fiasko? Nie! Hasło Taśmy Kaczyńskiego poszło w Polskę i tyle na ten temat wie większość kierującego się wyłącznie nagłówkami niektórych Gazet elektoratu. A o taki dokładnie elektorat przecież autorom afery chodzi.