Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
Duchowość oraz osobista relacja z Bogiem jest widoczna gołym okiem w powołaniu jakie Bóg daje. Można rozeznać czy dany kandydat ma prawdziwe powołanie, więc można wnioskować czy w seminariach są odpowiednio formowni i rozeznawani duchowo.
Mogę powiedzieć na moim przykładzie że gdy Pan Jezus mi powiedział ,, Chodź za Mną " i ja wybierając tę drogę dał mi łaskę, to ogromny dar: zabierając popęd seksualny.
A znam wielu powołanych- wybranych, którzy nie odczuwają popędu seksualnego. Mają powołanie i są wybranymi, służą charyzmatami, nie skupiają się na uczuciach ale mają głębię miłości do Boga i człowieka, są też słabymi osobami ale ich powołanie nie opiera się na skupianiu i doznawaniu przyjemności jakie świat niesie. Im wystarcza to co od Boga dostają, Bóg sam o nich dba tak jak i o mnie. Bóg swojemu wybranemu daje ,, mannę ", sam troszczy się o jego finanse, ubiera go, chroni go i zabiera to co przeszkadza w służbie. Czyli Bóg sam uzdalnia do służby wybranego.
Trzeba by było się zastanowić nad zmienieniem formacji i rozeznawania głębi duchowości kandydata. Bo kandydat to nie zawsze jest wybrany przez Boga. Można zdemaskować to co od Boga nie pochodzi. Amen
Przepraszam, ale to jest klasyczny przykład wiktymizacji ofiar. Jak mężczyzna ma w sobie choć minimum standardów moralnych, to nawet gdyby mu naga kobieta do łóżka wskoczyła, to przykryje ją kocem i pójdzie spać na kanapę. A tu mówimy o księżach i biskupach, osobach, które oprócz zwykłej ludzkiej przyzwoitości ślubowały celibat. I takich ludzi chce się usprawiedliwiać, że zakonnica go sama na złą drogę sprowadziła nieuświadomioną zalotnością?
Fatalne porównanie, by księdza, czy biskupa mającego kontakt z zakonnicami porównywać ze złodziejem. Po zwykłym człowieku, nawet nie księdzu spodziewam się, że mi nie ukradnie portfela, nawet gdybym zostawił go na widoku na biurku. I tym bardziej nie oczekuję, że zakonnica ma 24 godziny na dobę mieć się na baczności i pilnować się, bo wystarczy, że nieświadomie zachowa się w sposób zalotny, a ksiądz zaraz ją wykorzysta seksualnie.
Siostra powiedziała jedynie, że czasem wina może leżeć po obu stronach. Ty wolisz uznać całkowitą, stuprocentową niewinność każdej siostry zakonnej. I nie widzisz w tym nic absurdalnego.
A co do porównania, to czy zamykasz drzwi do domu, kiedy wyjeżdżasz na weekend, czy też zostawiasz drzwi otwarte na oścież, bo po zwykłym człowieku nie spodziewasz się kradzieży? I nie chodzi tu o porównanie gwałtu do kradzieży, ale o kwestię ostrożności. Jeżeli kobieta np. nie umie bronić swoich granic to sama naraża siebie na krzywdę. I nie, to nie zmniejsza ewentualnej winy napastnika, ale jest niebezpieczne dla niej samej i to ona na tym może ucierpieć. Dlatego bardzo ważna jest chociażby nauka zwykłej asertywności (np. na wulgarne zaloty kolegi z pracy nie odpowiadać wymuszonym śmieszkiem, tylko okazać dezaprobatę ).
Wybacz, po księdzu, czy biskupie spodziewam się, że jakby go nawet wprost i bezczelnie zakonnica uwodziła, to da jej reprymendę, albo duszpasterskie upomnienie, a nie że będzie korzystać z okazji.
Batrahe, Znów porównujesz księdza ze złodziejem. Tak, zamykam drzwi w obawie przed złodziejem, ale nie sądzę, że normalną sytuacją jest, gdy zakonnica musi zamykać drzwi swojego pokoju z obawy przed gwałtem ze strony przełożonego. Niezależnie od tego jak zalotnie sama się zachowuje.
Ale zdanie, że szafujesz powierzchownymi sądami na prawo i lewo, bo na wszystkim "świetnie się znasz" jak najbardziej jest odnoszeniem się do Twoich wypowiedzi. licznych.
Na przykład, kiedy uznajesz za niemożliwe stwierdzenie, że jakaś zakonnica może mieć coś na sumieniu.
Wie o tym każdy, kto choć raz śmiał wystawić księdzu uczciwą fakturę za rzetelnie wykonaną pracę.
I zupełnie pomijam w tym miejscu kwestię wszechobecnych na parafiach machlojek na podatkach i kupowaniu "na gębę bez VAT-u" wszystkiego, co popadnie.
W końcu kupowanie bez faktury to nie grzech, tylko "kreatywna księgowość"...