Jeśli przypomnę sobie jakim pionkiem była Polska w czasach Donalda. Jakim chłopcem do bicia byliśmy. Niczym parobek niemieckiego pana. Teraz mamy własne zdanie, reagujemy gdy nas obrażają, poza tym jesteśmy coraz silniejsi gospodarczo i wojskowo.
Ta Pani się pomyliła, co przyznała i za co przeprosiła. Czy IPN nie ma co robić, czy może zbliżają się wybory i trzeba zmobilizować skrajny elektorat? Ewentualnie może mamy za dobre stosunki z USA, więc jakiś kryzys by się przydał?
Jeśli pomyłka, to co najmniej "freudowska". Trudno się upilnować, by to co w świadomości nie spłynęło na język. Ale na tym szczeblu... takie pomyłki... się nie zdarzają. Mamy coś tam zapłacić, co już dawno zapłaciliśmy, i kto wie czy tylko raz. Reakcja musi być adekwatna do skali zagrożenia, a to jest nie byle jakie. "Bluzg" nie ma prawa się "przyjąć".
Pomyliła? Ta pani jest zbyt doświadczoną dziennikarką, aby to była pomyłka. To po pierwsze. A po drugie- jeżeli nawet to była pomyłka, to, tak jak jest w artykule, pomyłka publiczna to i przeprosiny publiczne. A nie oszczerstwo rzucone przed światem, a przeprosiny w kuluarach. Kogo okłamałeś, tego przeproś i sprostuj informacje.
To znaczy ,że IPN ma dużo pieniędzy do wydania na proces w USA , bo na proces w Polsce Pani Mitchell może tylko z pożałowaniem się roześmiać .Trochę znam amerykańskie realia: na pewno trzeba będzie zapewnić, tamtejszy pierwszorzędny ( czytaj bardzo drogi ) garnitur adwokacki . Ale to , z uwagi na bardzo posuniętą w Stanach wolność słowa i poglądów ( można zupełnie bezkarnie spalić Gwiaździsty Sztandar ) , wcale nie oznacza wygranej.