Można powiedzieć, że Kościół zrobił to sobie na własne życzenie. Gdyby reagowano od razu, zamiast przez lata stosować zasadę dyskrecji dziś problem nie miałby takiej skali.
A na nadużycia liturgiczne już nikt nie reaguje - więcej, biskupi to promują. Więc jak możemy wymagać od nich trzymania się moralności (jak wiadomo, "kto w małej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie)?...
Wydaje mi się, że nadużycia liturgiczne, to o wiele mniejszy problem, niż nadużycia seksualne. Trudno w ogóle porównywać gitarę podczas mszy z gwałtem na dziecku.
Powiem tak - i to obraza Boska, i to. I nawet o gitary nie chodzi (mamy większe profanacje pod auspicjami biskupów, np. wybryki Remigiusza R.), bo w Polsce te nadużycia (mniejsze czy większe) są tak powszechne, że prawie nikogo nie ruszają (a jak kogoś ruszają, to będzie nazwany faryzeuszem). Jak oczyszczać Kościół, to integralnie, a nie z jednej rzeczy, a drugą olać, bo "błahostka" (bo rak często od małej rzeczy się zaczyna).
To nie jest pedofilia, więc będzie o tym cicho, ponieważ tutaj rozpatrywane są tylko "nadużycia wobec nieletnich". Tak jakby "nadużyciem" nie było molestowanie osób dorosłych.
Twierdzenie, że celibat jest przyczyną pedofilii i przestępstw seksualnych jest równie absurdalne jak mówienie, że abstynencja jest przyczyną alkoholizmu. Jeśli celibat ma myć przyczyną pedofilii, to co jest przyczyną pedofilii wśród osób nieżyjących w celibacie (a tych jest najwięcej)?
Pozostaje zapytać czemu dopiero obecny papież zdecydował się na intensywną walkę z tym zjawiskiem. Gdyby nie wieloletnie ukrywanie przestępstw dziś te sprawy nie byłyby tak skumulowane.
/Stanisław Jerzy Lec/