To raczej nie jest śmierć męczeńska, to po prostu wypadek, być może spowodowany przez osobę zaburzoną psychicznie. Można jednak z pewnością powiedzieć, że Bóg czuwał w niezwykły sposób nad zbawieniem Pana Marka. Dla mnie to zdarzenie, choć bardzo smutne, szczególnie dla rodziny i - jak każda nagła śmierć, tragiczne, niesie w sobie przesłanie pełne nadziei: że Bóg czuwa nad naszym zbawieniem, jeśli tylko wiernie współpracujemy z Jego łaską. Pan Marek wiernie współpracował i możemy ufać, że dostąpił łaski zbawienia. Wyrazy serdecznego współczucia dla rodziny.