Nominalne zjednoczenie znaczy niewiele, jeśli Koalicja Europejska nie ma zamiaru zaprezentować Polakom wspólnego programu pożądanych reform państwa i jasnych sposobów ich realizacji. Ukaranie populistów i rozprawa z ich porządkami to rzecz konieczna, ale dalece niewystarczająca do skutecznego rządzenia państwem i społeczeństwem w kierunku ich rozwoju. Na razie wszystkie te małe i większe ugrupowania łączy (w pełni zasłużona!) odraza do populistycznego autorytaryzmu - i nic więcej. Naiwnie wydaje się temu towarzystwu, że jak ogłosiło zjednoczenie, to teraz wszyscy oburzeni prawicowymi wyczynami wpadną jak rumiane jabłka do ich koszyka (a w każdym razie powinni). Jeśli PiS utrzyma władzę, to właśnie za sprawą kompletnej intelektualnej gnuśności i nieróbstwa opozycji (których "zjednoczenie" nie zmieniło na jotę), przykrywanych próbami szantażu moralnego ("kto głosuje na Wiosnę Biedronia, głosuje na PiS").