Oceny są już wystawione, w oparciu o oceny cząstkowe, które uczniowie otrzymywali od września. Teraz chodzi o formalne zatwierdzenie. Nie można przecież pozwolić na to, żeby nie były zatwierdzone tylko dlatego, że nauczyciele nie wywiązują się że swoich obowiązków. Uczniowie mają prawo otrzymać świadectwa, bez względu na to jakie postawy wykazują nauczyciele - stąd takie rozwiązanie, żeby końcowe oceny mogli zatwierdzić dyrektorzy, a nie rady pedagogiczne.
Strajkujący nauczyciele nie korzystają z Librusa, w związku z tym w wielu miejscach oceny cząstkowe nie były wystawiane. Co wtedy? Nie można też zapominać, że każdemu uczniowi i rodzicom przed klasyfikacją przysługuje prawo do informacji o przewidywanych ocenach w czasie przewidzianym przez statut szkoły. Wystawienie oceny niezgodne ze statutem oznacza, że ocena nie jest wiążąca i każdy uczeń będzie mógł ją zakwestionować.
A w czym jest problem? Ma oceny cząstkowe na podstawie których wystawia końcową. Do tej pory też zdarzało się, że inny nauczyciel wystawiał ocenę końcową. Np wtedy, gdy nauczyciel przedmiotu zmarł, zachorował albo z innych przyczyn losowych nie mógł wystawić oceny.
Brawo, tak trzymać. Dość terroryzowania niestrajkujących nauczycieli. Następnym krokiem powinna być weryfikacja grona pedagogicznego pod kątem etycznym, bo to jest o wiele ważniejsze niż gromadzone papierki i bzdurne awanse!
Zastanawiam się jak będzie wyglądać "weryfikacja etyczna". Każdy nauczyciel dostanie przydzielonego "komisarza etycznego"? A może będzie się to odbywać na podstawie anonimowych donosów? :)
Ja zaś proponuję stworzyć nowelizację stanowiącą, że jakiekolwiek wywalczone przez strajkujących profity-benefity-podwyżki nie będą obejmowały z automatu także tych nauczycieli, którzy w okresie strajku podejmują pracę, czyli łamistrajków. Tak byłoby uczciwie dla strajkujących i niestrajkujących. Dość równego wynagradzania w oświacie, dość komunistycznych naleciałości.
Oto wielka tajemnica strajku. Do zawodu nauczyciela istniała silna selekcja negatywna, a w szkołach z takich czy innych przyczyn znaleźli się ludzie przypadkowi. Ot, skończone jakieś studia, brak pracy, a kuzynki szwagra brat mógł "załatwić" miejsce w szkole, choćby na część etatu. Ci ludzie ani nie czują się za uczniów odpowiedzialni, ani tym bardziej nie odczuwają etosu. Nauczycielami nie są, ani być nie powinni.
Bzdury piszesz, w szkołach nie ma dziś ludzi przypadkowych. Byli może 20 lat temu, ale dziś nauczyciele bardzo się starają i nieustannie się doskonalą na różnych kursach i szkoleniach. Gdybyś był nauczycielem, nie pisałbyś tych farmazonów, ale wszak lepiej jest myśleć płytko niż głęboko. Nauczyciel kiedyś był szanowany i przez uczniów i przez rodziców. Dziś w epoce rozpasanego konsumpcjonizmu i kultu pieniądza nauczyciele i szkoła stali się zakładnikiem rodziców i mediów. Ci wykorzystując takie "przymioty" jak bezczelność, zuchwałość, czy postawa roszczeniowa, starają się na wszelkie sposoby dopasować szkołę i nauczycieli (a więc system nauczania) do maksymalnej swej wygody. Dziś nie trzeba się już uczyć tak jak kiedyś. To pokolenie nawet nie musi - jak nie chce - chodzić na lekcji do szkoły. Wystarczy kiepsko się poczuć i już zastęp gotowych na wszystko psychologów wystawia laurkę i dziecko nie wychodząc z domu dostaje dojazdową opiekę grona pedagogicznego - nauczyciele jeżdżą do niego/niej do domu na prywatne i bezpłatne lekcje indywidualne. A w domu, choć nie patologia, to obraz rozpaczy moralnej - matka nie radząca sobie z dzieckiem, które odmawia pójścia do szkoły, bo mu się zwyczajnie nie chce, albo się spasło i teraz wstydzi się przed rówieśnikami. Lekcje indywidualne w domu to wymysł współczesności. Wszystkiemu winna jest postawa roszczeniowa i powolny zanik naturalnych dobrych postaw, charakterystycznych dla poprzedniego pokolenia.
Nie można też zapominać, że każdemu uczniowi i rodzicom przed klasyfikacją przysługuje prawo do informacji o przewidywanych ocenach w czasie przewidzianym przez statut szkoły. Wystawienie oceny niezgodne ze statutem oznacza, że ocena nie jest wiążąca i każdy uczeń będzie mógł ją zakwestionować.