"Czy potrafimy powiedzieć, ile abp Marek poświęcił czasu „tęczowej zarazie”, a ile pamięci bohaterów Powstania Warszawskiego?" - pyta Autor, jakby to było rzeczywiście ważne. Bardziej zastanawiać powinno, dlaczego żadne media ("Gościa Niedzielnego" nie wyłączając) nie znalazły w tym wygłoszonym na ambonie felietonie - bo homilią tego nazwać nie sposób - żadnego ciekawego i wartego przekazania czytelnikom fragmentu odnoszącego się do czegokolwiek ze sfery sacrum, do Pisma Świętego, do osoby Jezusa Chrystusa.
A czy Ty przesłuchałeś homilę, by móc powiedzieć choćby tyle, że nie było w niej nic ze sfery sacrum, nic z Pisma Świętego, nic o Chrystusie? Bo było...
Ja nie twierdzę, że nie było tam nic ze sfery sacrum, tylko że znamiennym jest, iż w tym króciutkim odcinku, wynoszącym około 3/23 całości ("Metropolita krakowski mówił w ostatni czwartek swoje kazanie przez blisko 23 minuty. Przez maksymalnie 3 pierwsze odnosił się do treści Księgi Wyjścia i relacji, jaką z Bogiem miał żydowski naród wybrany") nawet "GN" nie znalazł niczego na tyle godnego uwagi, by się tym podzielić z czytelnikami. Resztę, co przyznaje Autor, wypełniła egzegeza - ale nie Pisma Świętego, lecz piosenek powstańczych oraz owa kłopotliwa końcówka dotycząca "zarazy".
@SPE - fakt, jak dla kogoś "święte księgi powstania (piosenki)" są strefą sacrum. Szkoda jedynie, że wspominając PW nie ma refleksji nad jego sensem i sensem poświecenia ludności cywilnej i majątku narodowego dla walki o władzę.
Dziękuję ks.arcybiskupowi za przybliżenie poprzez treści piosenek powstańczych i historii Powstania i emocji jakie wówczas towarzyszyły wielu Polakom. Znam te piosenki ale dopiero dzięki wnikliwej pięknej analizie treści przez ks.arcybiskupa dotarło do mnie sedno zawarte w ich tekstach.
To aktywiści ideologii LGBT wykorzystują niecnie osoby homoseksualne do swoich celów, kryjąc się za nimi kierując na nich ostrze agresji. Zauważam, że robią to metodycznie. Dlatego uważam, że Kościół dając ostry odpór tej ideologii, tak jak zrobił to abp. Jędraszewski, powinien jeszcze bardziej przestrzegać, że katolik nie ma prawa się dać prowokować, ulegać tej manipulacji i kierować agresję w kierunku swych bliźnich dotkniętych przypadłością homoseksualizmu.
Bo obawiam się, że przy dalszym eskalowaniu tej wojny kulturowej takie niekontrolowane akty agresji wobec przygodnych i niewinnych mogą się zacząć zdarzać.
Oczywiście ,że to faktofobia. Bo przecież fakty mówią za siebie. 17 lat temu w Poznaniu abp Jędraszewski okazał pełen szacunek dla aktywnego homoseksualisty. Skąd więc teraz te oskarżenia.
Co własciwie z artykułu wynika?. Czy abp powiedział to czy nie powiedział? Jesli powiedział to miał na mysli to co powiedział, czy tez coś innego? Czy jak zwykle lewacy zle zrozumieli - w sumie proste słowa? Cciałbym zwrócic uwagę, że chyba opatrznie (wg autora artykułu) słowa abpa zrozumieli wszysscy - począwszy od lewaków (otakujących ostro abp) po księzy - spotkałem się ze zdaniami, które uznają, że abp to bohater i miał odwagę powiedzieć to czego inni sie boją. Aby nie być posądzanym o gołosłowność proponuje posłuchać Radia Maryja lub wejść na profil fb jednego z publicystów GN (księdza jezuity).
Nareszcie , ktoś w "Gościu" zdecydował, aby napisać o homilii ks. abp. Jędraszewskiego. Pseudo publicyści i dziennikarze wykorzystują homilię do ataku na ks.abpa i cały Kościół, bo nie wierzę,że dziennikarz z maturą nie rozumie ,że w homilii ks. abpa, nie krytykuje on człowieka tylko ideologię, którą wpycha nam zachodni neoliberalizm, popierany ochoczo przez rodzimych przeciwników Kościoła. Brakuje jeszcze jednoznacznego stanowiska Episkopatu w obronie ks. abpa. Nie wiem też jak zareagują władze Prowincji Dominikanów na wypowiedzi ks ? Gużyńskiego. Dziś o 15.oo spotkanie modlitewne w intencji ks. abp Jędraszewskiego w Krakowie, "jakby kto nie wiedział, to Frańciszkańska 3 "
Z tego co wiem, to polski Kościół przed tym złem z zachodu najlepiej broniła komuna izolując nas skutecznie od imperialistycznego złą rewolucji obyczajowej lat 60/70
Łyżka dziegciu zniszczy smal beczki miodu. Kilka zbędnych słów o LGBT wypowiedzianych niejako przy okazji homilii o bohaterach Powstania zniszczyło tę homilię. I jeszcze taki problem, który się pojawia ostatnio - dziś katolicy w dużej części nie potrafią żyć bez walki i wrogów. Dar wolności jest dla nas zbyt ciężki, stąd ostatnio moda na szukanie na siłę wrogów, wypowiadaniu wojen i generalnie potrzeby życia w lękach.
Co zniszczyło homilię ? Parę słów prawdy o ideologicznej zarazie, która bez pardonu wkracza do umysłów młodych ludzi, opłacana przez zagranicznych wrogów Polski i Kościoła ? Mamy wszyscy udawać,że pada deszcz, jak nam plują w twarz? Jeżeli naprawdę przeczytałeś tę homilię, to prosze przeczytaj jeszcze raz. Tam nie ma ani słowa o obrażaniu jakiegokolwiek człowieka, czy grupy osób. Chodzi o ideologię, która wpycha się oknami i drzwiami do naszej Ojczyzny i przeciw niej mówił ks. arcybiskup, za co należą Mu się wielkie podziękowania !
Łatwiej jest oczywiście walczyć z bardziej lub mnie wyimaginowanym wrogiem czy jakąś wrogą ideologią niż stanąć w prawdzie o sobie i marności własnego losu. Ideologia LGBT zaprzecza oczywiście katolickiemu podejściu do spraw seksu, ale czy katolicy grzesząc jawnie i publicznie przeciw VI przykazaniu też temu nie zaprzeczają? A jak u nas z grzechami jawnymi i publicznymi przeciw pozostałym przykazaniom Dekalogu? Czemu o tym ks. Arcybiskup nie wspomniał gromiąc kilku zdaniami obcą ideologię?
Skoro tak łatwo walczyć z tą ideologią, to dlaczego podbiła ona Europę? Dlaczego jak walec realizuje bez oporu kolejne, zaplanowane przed laty etapy? Dlaczego dopuszczono by zniszczyła europejskie społeczeństwo oddając rzesze ludzi w ręce Szatana?
Po pierwsze i najważniejsze - nikt nie oddaje kogoś w ręce szatana. Wybór drogi życia i tego co jest po życiu jest naszym w pełni dobrowolnym wyborem. Dlaczego zaś wielu wybiera drogę ku wiecznemu zatraceniu? Może porostu nie spotkali człowieka wierzącego Bogu i żyjącego zgodnie z katolicką wiarą?
@TOMASZL z tym Szatanem, to oczywiście pewien skrót. Niemniej, ta ideologia stworzyła społeczeństwo, w którym dominuje cywilizacja śmierci. Pytanie, dlaczego te ideologia zdaje się wygrywać? Systematycznie realizuje swój plan? Mamy tylko się przyglądać? Zająć się tylko sobą?
@Gr3 - jak myślisz, ile osób nawróciło się po ostatnich słowach krakowskiego Abiskupa? A ile osób nawróciły te wydarzenia w Białymstoku? Bo jak odnoszę wrażenie, że zarówno słowa padające ostatnio podczas homilii czy też medialnych artykułów albo manifestacji to wyłącznie próba budowania kolejnej oblężonej twierdzy i próba zastraszania wierzących tym złym światem. A to jest droga jedynie do utraty wielu, którym duchowość budowana na lękach przed drugim człowiekiem nie odpowiada. Mając w dłoniach Dobrą Nowinę naprawdę nie musimy się lękać ani szatana ani cywilizacji śmierci. Co więcej, to że faktycznie wydaje się ostatnio, że cywilizacja śmierci wygrywa wynika wyłącznie z wtłaczania wiary opartej na lękach w nasze kościoły.
@Gr3- ostatnio modne są lęki przed osobami LGBT albo przed rzetelną edukacją seksualną. Strach pobożnych który wypędza młodych (i nie tylko młodych) ludzi z ławek kościelnych. Bo młodzi żyją w dzisiejszym świecie, a ci tak pobożni w strachu przez tym światem. Wystarczy w niedzielę pójść do pierwszego lepszego parafialnego kościoła w jakimś większym mieście aby zobaczyć skutki religii opartej na lękach.
@TOMASZL widzę powtarzanie propagandy na temat Kościoła, a nie jakiś opis odwołujący się do faktów. Choćby "rzetelna edukacja seksualna". Chodzi o tę tajną, którą chce wprowadzić Trzaskowski? Nie potrafi odpowiedzieć jaki będzie program, kto będzie prowadził zajęcia, kto będzie przygotowywał edukatorów, na jakich zasadach będzie można aplikować itp. Zadawanie pytań w tej sprawie, to są te "lęki"?
Nie, rzetelna edukacja seksualna ma wypływać z nauki katolickiej i o takiej edukacji mowa jest w AMORIS LAETITIA. A co do pomysłów lewicowych, to o ile będą one dobrowolne to cóż - jak kto lubi. Problem w tym, że dziś z lęków własnych części katolików buduje się krytykę próbującą zakazać prawa do edukacji innym wg ich pomysłów.
@TOMASZL o lękach możemy mówić, gdy ktoś się "boi" w przypadku braku zagrożenia. Nie można mówić o lęku gdy ktoś się broni przed realnym zagrożeniem. Lewica dąży do tego by ta edukacja była przymusowa. W kraju, gdzie zrodził się komunizm i gdzie cały czas powstają nowe jego odmiany, gdzie ma zlokalizowany swój "mózg", demoralizująca edukacja seksualna jest przymusowa. Najnowsze standardy promowane przez BZgA, autora "Standardów WHO", można znaleźć na ich stronie internetowej. Z instrukcjami uprawiania seksu grupowego włącznie.
@Gr3- te lęki nie tylko są nieuzasadnione, ale też zamykają drogę ku realnemu rozwiązaniu problemu jakim bez wątpienia jest współczesna edukacja seksualna. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby katolicy zaproponowali swoją wersję takiej edukacji zamiast tak bardzo ekscytować sie tym, co robią ateiści.
Są zasadniczo trzy modele edukacji seksualnej oznaczane literami A, B, C. Kościół opowiadał się za modelem A. Nic nie trzeba wymyślać. Podstawa, to nie oddzielać odpowiedzialności od seksu. W standardach WHO mówi się o "odpowiedzialności" tylko za to, by było "bezpiecznie i przyjemnie". Poza tym, pełen luz i swoboda. Od niemowlaka podkreśla się "przyjemność" i instruuje jak ją uzyskiwać. O "wierności" nie wspomina się wcale. Inaczej mówiąc, seks skoncentrowany na doznawaniu indywidualnej przyjemności. Druga osoba jest tylko środkiem do tego. Nie ma "pary dwojga ludzi", dlatego słowo "wierność" w Standardach się nie pojawia.
To za czym Kościół się opowiadał to wiemy. Wiemy również jakie są społeczne efekty tej nauki. Chciałbym zauważyć nieśmiało, że dziś nie ma w Polsce praktycznie nauki wg tego co opisujesz, ale ilość rozwodów, życia "na próbę", wiek inicjacji jednoznacznie wskazują, że obecny model nauki o rodzinie, także tej Kościelnej zbankrutował. Jest to tym bardziej niepokojące, że przecież katecheza szkolna trwa 12 lat. Więc może jednak warto krytycznie spojrzeć na rzeczywistość i zamiast się tak lękać tego i tak jest już faktem rozpocząć nowoczesną edukację.
""społeczne efekty", to skutek działania tych, co mają realną siłę formować i zmieniać społeczeństwa. Na Zachodzie idzie to dużo szybciej, bo tam, konkretnie w Niemczech, te idee i mechanizmy ich wdrażania są opracowywane. W Polsce jest opór, który jednak zbyt słabo temu przeciwdziała. Dlatego ta "zaraz" czyni postępy, pomimo iż wolniej. W tej chwili rozpoczęła się ostra walka na tym polu, bo marksiści zdają sobie sprawę, że ich możliwości oddziaływania zaczynają się kończyć. Nadchodzi totalny kryzys, a założenie było takie, że "nowy człowiek" zostanie uformowany przed tym kryzysem. No nic... z mojej strony to tyle. Miłego weekendu...
...dodam może, że sam czuję się uformowany bardziej przez Kościół, niż przez "Świat" i mojej rodzinie nie grozi żaden rozpad. Znam też bardzo wiele rodzin podobnie uformowanych. Niedawno spotkaliśmy się w kręgu znajomych z duszpasterstwa sprzed wielu lat. Kilkanaście rodzin. Wszystkie(!) mają się znakomicie :)
@Gr3 - tak, jasne. To wszystko wina tych mitycznych marksistów. Jak ja "kocham" te wszystkie teoryjki spiskowe.
Prawda jest zupełnie inna, stary model katolickiego wychowania młodych nie przystaje do czasów w których żyjemy, ale niestety dzięki tym wszelkim teoriom spiskowym nie mamy szans na odwrócenie trendów. W komunie byli imperialiści, była stonka, był zły zachód i to widać pozostało nadal jako doskonałe tłumaczenie własnych błędów.
I fakt, czas zakończyć te dyskusje, więc życzę błogosławionego wypoczynku.
ps. wystarczy sięgnąć po oficjalne opracowanie GUS aby poznać jaki jest trend i jak wygląd w praktyce katolicka nauka o małżeństwie, gdzie 1/4 dzieci rodzi się poza małżeństwami, a na 1000 małżeństw zawartych w 2017 roku przypada ponad 300 rozwodów. Jeszcze ciekawiej jest gdy patrzy się na miasta, bo tam na 1000 zawartych małżeństw w 2017 roku przypadło 400 rozwodów. To są twarde dane, a nie krąg własnych znajomych.
taaa.... Teoria krytyczna, marksizm kulturowy, Szkoła frankfurcka, Antonio Gramsci, Wilhelm Reich, cała Grupa Spinelli itd. itp. to postacie literackie w teoriach spiskowych... No właśnie, co robi Altiero Spinelli w Białej Księdze o przyszłości Europy? Albo jako patron gmachu PE? Dlaczego przywódcy Europy składali hołd na jego grobie?
Mówię o znajomych, o których wiem, że żyją po katolicku. Jak te statystyki uwzględniają fundamenty, na których ludzie swoje związki budują?
Nawet Dariusz Rozwadowski, twórca terminu "marksizm kulturowy" przyznaje, że nie jest w stanie dokładnie sprecyzować co ma na myśli. Co do szkoły frankfurckiej, to pod "marksizm kulturowy" próbował podpinać ją Rozwadowski, głównie z powodu myśli Ericha Fromma, który w swoich pracach odwoływał się do myśli Marksa, poddając ją krytycznej analizie. Sama szkoła frankfurcka zajmowała się głównie zagadnieniami zahamowania rewolucji robotniczej przez rozwój nazizmu. Po wojnie natomiast skupiła się na problematyce powojennego nacjonalizmu niemieckiego. Jakiś większych związków z LGBT nie miała. Co do Antonio Gramsci, to dokonał on rewizji myśli Marksa, ale nie da się go powiązać z czasami obecnymi. Marks twierdził, że zmiana rewolucyjna jest nieunikniona ze względu na determinizm, Gramsci na podstawie swoich doświadczeń twierdził inaczej, że rewolucja marksistowska nie jest stanem naturalnym dla człowieka i wprowadził pojęcie "nadbudowy". Znów łączenie go z niesprecyzowanym bliżej "marksizmem kulturowym" jest mocno naciągane. Co do tez Reicha, to faktycznie mówił on o rewolucji seksualnej, jako o motorze napędowym na drodze do rozbicia społeczeństwa patriarchalnego, ale nawet Rozwadowski twierdzi, że Reich był na tyle nieudolny w swoich twierdzeniach, że odrzucili go nawet komuniści. Altiero Spinelli natomiast był oczywiście neomarksistą, ale również nie da się go połączyć z marksizmem kulturowym w takim rozumieniu, o którym rozmawiamy. Spinelli dokonał syntezy myśli Marksa i amerykańskich federacjonistów (którzy z komunizmem nie mieli nic wspólnego). Do osiągnięć Spinellego możemy zaliczyć Jednolity Akt Europejski i Traktat z Maastricht, które stanowią podwaliny współczesnej Unii Europejskiej. Trudno, by współczesna Europa miała o nim zapomnieć tylko dlatego, że Polakom Karol Marks źle się kojarzy, bo powoływał się na niego Lenin. Sam "marksizm kulturowy", w przeciwieństwie do wielu innych współczesnych prądów myślowych nie jest przedmiotem badań w żadnym z ośrodków naukowych. Opracowania naukowe definiują zjawisko "marksizmu kulturowego" w kategoriach teorii spiskowej,
@DREM0R nie o tym pisałem. Odniosłem się do "mitycznych marksistów". Jeśli chodzi o LGBT, to bardziej niemiecki komunista Herbert Marcuse (tolerancja represywna), Joschka Fischer, Daniel Cohn-Bendit (Zieloni), Judith Butler i cała reszta od genderologii, czy wreszcie Rudi Dutschke od "marszu przez instytucje". Ale te wszystkie prądy marksistowsko-komunistyczne się przeplatają i w sumie tworzą jedno drzewo, które korzenie ma w Rewolucji Francuskiej. Jeśli ktoś twierdzi, że ono uschło, jest "mityczną teorią spiskową", to znaczy, że nie widzi nic, z tego co się na świecie dzieje.
@Gr3 - dziś przy pomocy mitycznych marksistów i mitycznych, nieostrych i niezdefiniowanych pojęć tym marksizm kulturowy usiłuje się zachować tzw. status quo. Jak widać poza próbą budowania "oblężonej twierdzy" na jakiś strachach i lękach wielu nie ma już żadnych innych argumentów. Pomijając przy tym, że to praktyczne wdrożenie marksizmu chroniło Polaków przed wpływami "zgniłego" zachodu, że najsilniejszą w Polsce wiarą wykazują się ludzie na terenach po zaborze Rosyjskim i że praktyczny materialistyczny marksizm jest tym, co demokratyczne większość wybiera jako ustrój gospodarczy Polski.
Tak jak pisałem, tzw. zmiany obyczajowe w Polsce następują, a metoda obrony wartości katolickich na społecznych lękach przynosi skutki odwrotne. I dla stwierdzenie tego faktu nie potrzeba usilnie szukać jakiś współczesnych myślicieli czy "myślicieli". Dziś naprawdę jest ostatni dzwonek abyśmy nie skończyli jak inne europejskie kraje post-chrześcijańskie. Ale aby to osiągnąć nie wolno bazować na społecznych fobiach.
@TOMASZL człowiek lękliwy się nie broni, tylko biernie się poddaje. Tego byście faktycznie chcieli. Już odpowiadałem o tych "lękach". Gadał chłop do obrazu... a "zmiany następują" same z siebie. Takie czary-mary. Trzaskowski nie ma z tym nic wspólnego. Dyskryminacja podmiotów gospodarczych nie wspierających LGBT przez samorząd, też "sama się zrobiła". Zamiary wejścia do szkół wbrew rodzicom, bez poinformowania ich kto, czego, na jakiej podstawie prawnej i za ile chce uczyć, to też pewnie jeden z "mit" i "lęków". Może Ty wiesz kto program przygotowuje i kto kadry kształci? Zaraz pierwszy dzwonek!
Po pierwsze to dziwią te skoki od bardzo ogólnej myśli filozoficznej do jakiegoś szczegółu w Warszawie. Po drugie pytanie, co jest przyczyną, a co skutkiem Jak dla mnie propozycje zmian w edukacji o rodzinie są skutkiem, a nie przyczyną zmian społecznych. A po trzecie nie bardzo rozumiem problem, bo przecież ani te zajęcie nie będą obowiązkowe, ani też nie zamieniają one religii nauczanej w szkołach. A przecież karda zawodowych, wykształconych i dobrze pracujących katechetów bez problemu poradzi sobie z tym, co mówi jakaś garstka edukatorów. Ale skupienie się na protestach, albo co gorsza na plotkach dot. edukacji seksualnej zamiast na edukacji religijnej młodych katolików przyniesie faktycznie zły efekt. Nie szukajmy na siłę wrogów, bo tracimy wtedy szanse na rozwój wiary u swych dzieci.
@Gr3 - nie jestem z Warszawy, natomiast w moim mieście temat tek edukacji jest możliwy do dyskusji z osobami odpowiedzialnymi za jego wdrażanie. W dodatku wbrew doniesieniom niektórych mediów bardzo mądrymi i bardzo odpowiedzialnymi za los młodego pokolenia. Ale też niektórzy nadgorliwi katolicy bazując na plotkach protestują zamiast rzeczowo porozmawiać.
Bardziej precyzyjnym słowem byłyby "mity", a nie "plotki". A konkretnie, że ponoć od przedszkola, choć wyraźnie jest mowa, że dopiero od wyższych klas szkoły podstawowej, że przymusowa, choć wyraźnie jest mowa, że na życzenie rodziców, że niby prowadzona przez edukatorów nie wiadomo skąd, choć mowa jest o nauczycielach, a o mitach na temat treści nie będę nawet wspominać.
@DREM0R - masz dużo racji, aczkolwiek te mity wynikające z braku czytania za zrozumieniem rosną tak jak rosną plotki. Wystarczyłoby zapytać osoby odpowiedzialne za oświatę, ale odpowiedzi przeczyłyby temu przeciw czemu się tak zaciekle walczy.
Jeśli napisane jest "0 do 4 lat", to co tu jest do rozumienia? Nie wiem gdzie "jest mowa, że dopiero od wyższych klas szkoły podstawowej", ale zapisane jest, że od zera. Ciekawe... co zapisane, to "plotki i mity", a jak "mówi się", to są "fakty"... :) :) :)
GR3, Warszawski ratusz o projekcie: "Zajęcia z edukacji seksualnej, które zapowiada Deklaracja LGBT+ nie będą się odbywać w przedszkolach, tylko szkołach podstawowych (od 4 klasy) i ponadpodstawowych”.
Właśnie tu jest mowa o "wyższych klasach szkoły podstawowej". A mit wziął się ze zwykłego braku zrozumienia (albo celowo złej woli osób, które wykorzystują temat jako oręż). Owe "0-4" nie należy do żadnego programu nauczania, tylko do standardów WHO, które zawierają tematy z podziałem na grupy wiekowe będące wytycznymi dla wszystkich wychowawców. W samych standardach napisane jest, że w początkowym okresie rozwoju dziecka przekazywaniem wiedzy zajmują się głównie rodzice.
TomaszL, nic nie jest zapisane, ponieważ nie istnieje coś takiego jak "program nauczania 0-4". Programy będą dopiero opracowywane, w założeniu mają dotyczyć dzieci od czwartej klasy szkoły podstawowej, a powstawać będą w oparciu o standardy WHO. Nie przewiduje się instytucjonalnej edukacji seksualnej dla dzieci w wieku 0-4 lat, z resztą nigdzie na świecie nie praktykuje się edukacji w tym wieku, standardy WHO w tym zakresie kładą akcenty na edukację przez rodziców i kładą akcent na edukację wychowawców przedszkolnych w tym zakresie, by wiedzieli jak reagować w określonych sytuacjach.
@DREM0R - ale ja to wiem. Wiem też, że to co pisze WHO w ogólnych, niewiążących zaleceniach jest punktem wyjścia do rzeczywistej, opartej o fakty dyskusji na temat edukacji seksualnej i w rodzinie i w szkole. Punktem wyjścia wynikającym z badań naukowych, a nie jakichkolwiek ideologicznych przesłanek.
Drogi Tomaszu, to jest droga w bardzo złą stronę. Jeśli tylko bezgrzesznym damy prawo upominania innych, wtedy wszyscy będą udawać, że całe zło, które nas otacza to nie nasza sprawa.
@Rybomar - te słowa nie były upomnieniem skierowanym do grzeszników, nie były słowami mającymi zawrócić kogokolwiek z drogi grzechu. Zamiast więc kolejny raz brać udział w dyskusji o grzechach odrzucających wiarę katolicką faktycznie i na poważnie zacząć upominać katolików? MT 5,6 i 7 to jest materiał na współczesne homilie na kilka lat i to homilie dotyczące katolików.
Ulubiony sformułowaniem jest "ideologia". i twierdzenie, że nie walczymy z ludżmi tylko "ideologią". Problem jest taki, że to nie "komunizm" mordował i katował ludzi, czy "faszyzm" dokonywał nieludzkich zbrodni. To byli konkretni ludzie - zarówno zbrodniarze, jak i ofiary. Czyli logika: skoro walczymy z "ideologią", to co? To znaczy, że w konsekwencji tak na prawdę walczymy z konkretnymi ludżmi. I tyle
W tekście znajduje się przykład z człowiekiem, który towarzyszył umierającemu partnerowi. Właśnie tu realizowana jest owa "ideologia LGBT", czyli postulaty dostępu do informacji medycznej, dziedziczenia, czy adopcji dzieci partnera. Oczywiście, możemy i powinniśmy dyskutować na temat tych postulatów, czy są słuszne, czy nie, natomiast mówienie o "tęczowej zarazie" nie jest żadnym merytorycznym głosem w dyskusji.
"Obalenie komuny" było zwykłą zmianą ustroju na drodze porozumienia, tyle, że w tamtych czasach ideologii komunizmu nie realizowano. Co innego w latach pięćdziesiątych, gdy ostatni partyzanci walczyli z komunistycznymi funkcjonariuszami.
TomaszuL mam kilka pytań dotyczących Twoich poglądów, ponieważ siejesz tutaj trochę zamętu. Jeśli zechciałbyś na nie odpowiedzieć na pewno ubogaciłoby to naszą dyskusję. Pytanie są ogólne, wymagają odpowiedzi tylko TAK/NIE powinno pójść łatwo :-)
1. Czy istnieje prawda obiektywna? 2. Czy źródłem moralności jest Bóg? 3. Czy kk ma autorytet odnoszący się do zasad moralnych obowiązujących w społeczeństwie? 4. Czy zasady moralne wynikające z nauczania kk powinny obowiązywać w całym społeczeństwie? 5.. Czy marksizm jest głównym zagrożeniem dla kk? 6. Czy człowiek ma prawo zwracać uwagę drugiemu człowiekowi jeśli ten drugi człowiek postępuje niemoralnie wg pierwszego? 7. Czy zasady moralne zmieniają się na przestrzeni czasu?
Jesteś wewnętrznie sprzeczny. Twierdzisz jednocześnie, że źródłem moralności jest Bóg i że zasady moralne zmieniają się w czasie, czyli Bóg jako twórca zasad moralnych zmienia się w czasie? Tu jest pies pogrzebany "Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną" co tłumaczę nie ty będziesz ustanawiał zasady moralne. Pozdrawiam. Nawrócenia życzę!!!!
ok. Aby nie rozwijać tematu zmiany w czasie zasad moralnych wystarczy spojrzeć na MT 5. Co oznaczało przykazanie "Nie zabijaj", "Nie cudzołóż" czy też "Nie przysięgaj" w rozumieniu ST, a jak wyglądają w sumie dokładnie te same zasady dla nas? Ale MT 5 zawiera jeszcze jedną fundamentalną i do dziś tak skrzętnie pomijaną przez katolików zasadę moralną - koniec z prawem odwetu. Więc na pytanie "Czy zasady moralne zmieniają się na przestrzeni czasu" już tylko na tej jednej podstawie trzeba odpowiedzieć Tak.
Zasady moralne podlegają zmianom na mocy władzy kluczy. Kościół ma możliwość dokonywania zmian, a "cokolwiek związane na ziemi będzie związane w niebie".
Nie będę nawet podejmował dyskusji czy ktos może nazywać jakieś środowisko "zarazą" i ubolewam, że akurat stroną która posługuje się taką - znanymi z niedawnej historii lat 30tych w niemczech retoryką jest kościół. nurtuje mnie inna rzecz a mianowicie jak się ma fragment o tym że ktoś profanuje święte dla chrześcijan obrazy? przecież jasno jest napisane w dwóch miejscach w piśmie świętym: 1. księga wyjścia 20.4 4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. 6 Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań. oraz 2.Księga Powtórzonego Prawa 5.8 8 Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. 9 Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu - tych, którzy Mnie nienawidzą.
i czemu naucza się nas innych 10 przykazań niż w piśmie świętym?
Szkoda jedynie, że wspominając PW nie ma refleksji nad jego sensem i sensem poświecenia ludności cywilnej i majątku narodowego dla walki o władzę.
Bo obawiam się, że przy dalszym eskalowaniu tej wojny kulturowej takie niekontrolowane akty agresji wobec przygodnych i niewinnych mogą się zacząć zdarzać.
I jeszcze taki problem, który się pojawia ostatnio - dziś katolicy w dużej części nie potrafią żyć bez walki i wrogów. Dar wolności jest dla nas zbyt ciężki, stąd ostatnio moda na szukanie na siłę wrogów, wypowiadaniu wojen i generalnie potrzeby życia w lękach.
Ideologia LGBT zaprzecza oczywiście katolickiemu podejściu do spraw seksu, ale czy katolicy grzesząc jawnie i publicznie przeciw VI przykazaniu też temu nie zaprzeczają? A jak u nas z grzechami jawnymi i publicznymi przeciw pozostałym przykazaniom Dekalogu?
Czemu o tym ks. Arcybiskup nie wspomniał gromiąc kilku zdaniami obcą ideologię?
Dlaczego zaś wielu wybiera drogę ku wiecznemu zatraceniu? Może porostu nie spotkali człowieka wierzącego Bogu i żyjącego zgodnie z katolicką wiarą?
Pytanie, dlaczego te ideologia zdaje się wygrywać? Systematycznie realizuje swój plan? Mamy tylko się przyglądać? Zająć się tylko sobą?
A ile osób nawróciły te wydarzenia w Białymstoku?
Bo jak odnoszę wrażenie, że zarówno słowa padające ostatnio podczas homilii czy też medialnych artykułów albo manifestacji to wyłącznie próba budowania kolejnej oblężonej twierdzy i próba zastraszania wierzących tym złym światem. A to jest droga jedynie do utraty wielu, którym duchowość budowana na lękach przed drugim człowiekiem nie odpowiada. Mając w dłoniach Dobrą Nowinę naprawdę nie musimy się lękać ani szatana ani cywilizacji śmierci. Co więcej, to że faktycznie wydaje się ostatnio, że cywilizacja śmierci wygrywa wynika wyłącznie z wtłaczania wiary opartej na lękach w nasze kościoły.
Wystarczy w niedzielę pójść do pierwszego lepszego parafialnego kościoła w jakimś większym mieście aby zobaczyć skutki religii opartej na lękach.
Choćby "rzetelna edukacja seksualna". Chodzi o tę tajną, którą chce wprowadzić Trzaskowski? Nie potrafi odpowiedzieć jaki będzie program, kto będzie prowadził zajęcia, kto będzie przygotowywał edukatorów, na jakich zasadach będzie można aplikować itp. Zadawanie pytań w tej sprawie, to są te "lęki"?
A co do pomysłów lewicowych, to o ile będą one dobrowolne to cóż - jak kto lubi. Problem w tym, że dziś z lęków własnych części katolików buduje się krytykę próbującą zakazać prawa do edukacji innym wg ich pomysłów.
Jest to tym bardziej niepokojące, że przecież katecheza szkolna trwa 12 lat.
Więc może jednak warto krytycznie spojrzeć na rzeczywistość i zamiast się tak lękać tego i tak jest już faktem rozpocząć nowoczesną edukację.
Prawda jest zupełnie inna, stary model katolickiego wychowania młodych nie przystaje do czasów w których żyjemy, ale niestety dzięki tym wszelkim teoriom spiskowym nie mamy szans na odwrócenie trendów.
W komunie byli imperialiści, była stonka, był zły zachód i to widać pozostało nadal jako doskonałe tłumaczenie własnych błędów.
I fakt, czas zakończyć te dyskusje, więc życzę błogosławionego wypoczynku.
ps.
Jeszcze ciekawiej jest gdy patrzy się na miasta, bo tam na 1000 zawartych małżeństw w 2017 roku przypadło 400 rozwodów. To są twarde dane, a nie krąg własnych znajomych.
Mówię o znajomych, o których wiem, że żyją po katolicku. Jak te statystyki uwzględniają fundamenty, na których ludzie swoje związki budują?
Co do Antonio Gramsci, to dokonał on rewizji myśli Marksa, ale nie da się go powiązać z czasami obecnymi. Marks twierdził, że zmiana rewolucyjna jest nieunikniona ze względu na determinizm, Gramsci na podstawie swoich doświadczeń twierdził inaczej, że rewolucja marksistowska nie jest stanem naturalnym dla człowieka i wprowadził pojęcie "nadbudowy". Znów łączenie go z niesprecyzowanym bliżej "marksizmem kulturowym" jest mocno naciągane. Co do tez Reicha, to faktycznie mówił on o rewolucji seksualnej, jako o motorze napędowym na drodze do rozbicia społeczeństwa patriarchalnego, ale nawet Rozwadowski twierdzi, że Reich był na tyle nieudolny w swoich twierdzeniach, że odrzucili go nawet komuniści.
Altiero Spinelli natomiast był oczywiście neomarksistą, ale również nie da się go połączyć z marksizmem kulturowym w takim rozumieniu, o którym rozmawiamy. Spinelli dokonał syntezy myśli Marksa i amerykańskich federacjonistów (którzy z komunizmem nie mieli nic wspólnego). Do osiągnięć Spinellego możemy zaliczyć Jednolity Akt Europejski i Traktat z Maastricht, które stanowią podwaliny współczesnej Unii Europejskiej. Trudno, by współczesna Europa miała o nim zapomnieć tylko dlatego, że Polakom Karol Marks źle się kojarzy, bo powoływał się na niego Lenin.
Sam "marksizm kulturowy", w przeciwieństwie do wielu innych współczesnych prądów myślowych nie jest przedmiotem badań w żadnym z ośrodków naukowych. Opracowania naukowe definiują zjawisko "marksizmu kulturowego" w kategoriach teorii spiskowej,
Pomijając przy tym, że to praktyczne wdrożenie marksizmu chroniło Polaków przed wpływami "zgniłego" zachodu, że najsilniejszą w Polsce wiarą wykazują się ludzie na terenach po zaborze Rosyjskim i że praktyczny materialistyczny marksizm jest tym, co demokratyczne większość wybiera jako ustrój gospodarczy Polski.
Tak jak pisałem, tzw. zmiany obyczajowe w Polsce następują, a metoda obrony wartości katolickich na społecznych lękach przynosi skutki odwrotne.
I dla stwierdzenie tego faktu nie potrzeba usilnie szukać jakiś współczesnych myślicieli czy "myślicieli". Dziś naprawdę jest ostatni dzwonek abyśmy nie skończyli jak inne europejskie kraje post-chrześcijańskie. Ale aby to osiągnąć nie wolno bazować na społecznych fobiach.
Po drugie pytanie, co jest przyczyną, a co skutkiem Jak dla mnie propozycje zmian w edukacji o rodzinie są skutkiem, a nie przyczyną zmian społecznych.
A po trzecie nie bardzo rozumiem problem, bo przecież ani te zajęcie nie będą obowiązkowe, ani też nie zamieniają one religii nauczanej w szkołach. A przecież karda zawodowych, wykształconych i dobrze pracujących katechetów bez problemu poradzi sobie z tym, co mówi jakaś garstka edukatorów. Ale skupienie się na protestach, albo co gorsza na plotkach dot. edukacji seksualnej zamiast na edukacji religijnej młodych katolików przyniesie faktycznie zły efekt. Nie szukajmy na siłę wrogów, bo tracimy wtedy szanse na rozwój wiary u swych dzieci.
Właśnie tu jest mowa o "wyższych klasach szkoły podstawowej". A mit wziął się ze zwykłego braku zrozumienia (albo celowo złej woli osób, które wykorzystują temat jako oręż). Owe "0-4" nie należy do żadnego programu nauczania, tylko do standardów WHO, które zawierają tematy z podziałem na grupy wiekowe będące wytycznymi dla wszystkich wychowawców. W samych standardach napisane jest, że w początkowym okresie rozwoju dziecka przekazywaniem wiedzy zajmują się głównie rodzice.
TomaszL, nic nie jest zapisane, ponieważ nie istnieje coś takiego jak "program nauczania 0-4". Programy będą dopiero opracowywane, w założeniu mają dotyczyć dzieci od czwartej klasy szkoły podstawowej, a powstawać będą w oparciu o standardy WHO. Nie przewiduje się instytucjonalnej edukacji seksualnej dla dzieci w wieku 0-4 lat, z resztą nigdzie na świecie nie praktykuje się edukacji w tym wieku, standardy WHO w tym zakresie kładą akcenty na edukację przez rodziców i kładą akcent na edukację wychowawców przedszkolnych w tym zakresie, by wiedzieli jak reagować w określonych sytuacjach.
Zamiast więc kolejny raz brać udział w dyskusji o grzechach odrzucających wiarę katolicką faktycznie i na poważnie zacząć upominać katolików?
MT 5,6 i 7 to jest materiał na współczesne homilie na kilka lat i to homilie dotyczące katolików.
Oczywiście, możemy i powinniśmy dyskutować na temat tych postulatów, czy są słuszne, czy nie, natomiast mówienie o "tęczowej zarazie" nie jest żadnym merytorycznym głosem w dyskusji.
1. Czy istnieje prawda obiektywna?
2. Czy źródłem moralności jest Bóg?
3. Czy kk ma autorytet odnoszący się do zasad moralnych obowiązujących w społeczeństwie?
4. Czy zasady moralne wynikające z nauczania kk powinny obowiązywać w całym społeczeństwie?
5.. Czy marksizm jest głównym zagrożeniem dla kk?
6. Czy człowiek ma prawo zwracać uwagę drugiemu człowiekowi jeśli ten drugi człowiek postępuje niemoralnie wg pierwszego?
7. Czy zasady moralne zmieniają się na przestrzeni czasu?
1 Tak,
2 Tak,
3 Nie,
4 Nie,
5 Nie,
6 Tak i nie - trzeba dokładnie zrozumieć istotę biblijnego upominania.
7 Tak
Aby nie rozwijać tematu zmiany w czasie zasad moralnych wystarczy spojrzeć na MT 5. Co oznaczało przykazanie "Nie zabijaj", "Nie cudzołóż" czy też "Nie przysięgaj" w rozumieniu ST, a jak wyglądają w sumie dokładnie te same zasady dla nas?
Ale MT 5 zawiera jeszcze jedną fundamentalną i do dziś tak skrzętnie pomijaną przez katolików zasadę moralną - koniec z prawem odwetu.
Więc na pytanie "Czy zasady moralne zmieniają się na przestrzeni czasu" już tylko na tej jednej podstawie trzeba odpowiedzieć Tak.
nurtuje mnie inna rzecz a mianowicie jak się ma fragment o tym że ktoś profanuje święte dla chrześcijan obrazy?
przecież jasno jest napisane w dwóch miejscach w piśmie świętym:
1. księga wyjścia 20.4
4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. 6 Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.
oraz
2.Księga Powtórzonego Prawa 5.8
8 Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. 9 Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Bo Ja jestem Pan, Bóg twój, Bóg zazdrosny, karzący nieprawość ojców na synach w trzecim i w czwartym pokoleniu - tych, którzy Mnie nienawidzą.
i czemu naucza się nas innych 10 przykazań niż w piśmie świętym?