W tym samym kluczu jest: czekanie, aby nie podać ręki na znak pokoju na Mszy św. "na krzyż", niekupowanie krzyżyka w prezencie, żeby nie przyniósł bólu, wieszanie różańca w samochodzie jako zabezpieczenia przed wypadkiem (zamiast porządnej jazdy), ale także przekonanie, że jakąś modlitwę trzeba odmówić koniecznie tę konkretną ilość razy a nie inną, albo w ogóle tę modlitwę a nie inną, żeby "zadziałała" w danej sprawie.... Mnóstwo takich "pomysłów" na skuteczność jest w naszym niby-katolickim życiu. Dobrze, że Pan Bóg jest nieskończenie większy od naszych serc i umysłów...
Przy okazji poczytałam sobie - co to takiego ten "łapacz snów". I ile jest ofert jego zakupu w internecie. Każdy talizman czy amulet sprzedaje się świetnie. A podobno współczesny, nowoczesny człowiek nie wierzy w duchy czy przesądy...